Prezydent Andrzej Duda podjął bardzo dobrą decyzję, postanawiając na początku miesiąca, że nie pojedzie do Jerozolimy na uroczystości upamiętniające 75-lecie wyzwolenia obozu w Auschwitz. Nie ma żadnego powodu, aby polski prezydent wysłuchiwał tam pouczeń i oszczerstw ze strony Władimira Putina. Ale tak naprawdę najwięcej winy ponosi sam Izrael, którego władze zgodziły się na to, aby uroczystości w Jerozolimie przekształciły się w czysto polityczną imprezę pod dyktando Kremla.
Występ w Jerozolimie jest dla Władimira Putina okazją, aby przed kamerami z całego świata powtórzyć własną wersję historii, w myśl której to Polska wraz z Hitlerem rozpoczęła II wojnę światową i doprowadziła do Zagłady Żydów. W tej wersji historii stalinowski Związek Sowiecki pełni wyłącznie rolę pogromcy nazistów oraz wyzwoliciela Europy i Żydów spod hitlerowskiego jarzma. Putin gra tu swoją grę, w której nie chodzi o pamięć ofiar Holokaustu lecz o obronę międzynarodowej pozycji Rosji i rozprawę z Polską. Jednak o ile interes rosyjskiego przywódcy jest tu oczywisty, to trudno zrozumieć postawę Izraela, który się na to zgodził. Owszem, stosunki między Polską i Izraelem są mocno skomplikowane, ale akurat tym razem piłeczka była po stronie Izraela. Państwo to nie skorzystało z okazji, aby trochę nasze relacje wyprostować.
Dostrzegają to w samym Izraelu. I widzą w tym strategiczny błąd. Jak pisze Caroline Glick w artykule dla „Israel Hayom” „Izrael miał strategiczny interes w przybyciu Andrzeja Dudy”. O co chodzi? Przede wszystkim o politykę wobec Iranu uważanego dziś w Izraelu za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu. Polska mogłaby poprzeć zaostrzenie sankcji wobec Teheranu, ale teraz nie ma żadnego powodu, aby to robić. Ponadto – jak przypomina Caroline Glick – Polska gra pierwsze skrzypce w Grupie Wyszehradzkiej. A to oznacza, że jeśli Polska nie przyłączy się do antyirańskiej ofensywy, to nie zrobią tego prawdopodobnie ani Czechy, ani Węgry, ani Słowacja. Żadne z tych państw nie odważy się też – bez Polski – przenieść swojej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy, na czym bardzo zależy Izraelowi. No cóż, można odpowiedzieć, że Izrael dokonał jakichś kalkulacji i na ich podstawie wybrał sobie sojusznika. W Moskwie.
Znacznie bardziej zadziwiające jest co innego. Że Izrael, próbując dopieścić Putina kosztem Dudy, tak łatwo zgodził się tym samym na instrumentalizację pamięci o Holokauście. Na portalu Zaxid pisze o tym m.in. Wasyl Rasewycz, znany z antybanderowskich poglądów historyk ze Lwowa, zwolennik współpracy Ukrainy z Izraelem.
„Putin nie zdołał przekonać świata, że stalinowska wersja zwycięstwa jest słuszna i nieskazitelna. Przeciwnie, wiele krajów dowiedziało się, że we współczesnej Rosji nie ma takiego historycznego tematu, którego nie można byłoby zinstrumentalizować w walce politycznej. Dotąd temat Holokaustu [w Rosji] nie istniał. Ale gdy tylko fala oskarżeń o sympatię Ukrainy wobec nazizmu opadła, brudna lawina ponownie uderzyła w Polskę. Teraz to Polska stała się główną przyczyną II wojny światowej […]. W tej historii ważną rolę odgrywają międzynarodowe organizacje żydowskie i Państwo Izrael, a Putin stara się być głównym bojownikiem przeciwko antysemityzmowi. Bez ich zgody prezydent Rosji nawet nie odważyłby się wkroczyć na to terytorium.”
Rasewycz pisze dalej o roli Mosze Kantora, pochodzącego z Rosji, przewodniczącego Europejskiego Kongresu Żydów, który jest głównym organizatorem uroczystości w Jerozolimie. Kantor wielokrotnie już organizował własne obchody rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz (m.in. w 2005 roku w Krakowie), ale wcześniej nie były one tak ostentacyjnie instrumentalizowane dla politycznych celów. Na obchody w 2015 roku, które odbyły się w Pradze, Putin nawet nie przyjechał. Było dla niego jeszcze zbyt gorąco po aneksji Krymu. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Zdaniem Rasewycza Kantor, „wysługując się przed Putinem i kierując się wyłącznie własnym interesem, wyeliminował wszystkich innych rosyjskich oligarchów pochodzenia żydowskiego.” W rzeczywistości – jak pisze Rasewycz – „jest to niedźwiedzia przysługa dla Yad Vashem, ponieważ tacy oligarchowie, jak [Michaił] Fridman i [Wiktor] Wekselberg, którzy są hojnymi darczyńcami Yad Vashem, nawet nie otrzymali zaproszenia. Tak więc, aby podziwiać siebie wśród koronowanych głów i prezydentów oraz zbliżyć się do Putina, Kantor wystawił na szwank wizerunek tej cenionej instytucji.”
Jednak Kantorowi nie udałoby się zapewne tak „zakręcić” władzami Izraela, gdyby same na to nie pozwoliły. Caroline Glick pisze, że głównym orędownikiem ustępstw wobec Putina (i zarazem nieustępliwości wobec Andrzeja Dudy) był prezydent Izraela Reuven Rivlin. Rivlin miał się tu kierować osobistymi i politycznymi uprzedzeniami wobec Benjamina Netanjahu, który z kolei opowiadał się jakoby za przyjazdem prezydenta Dudy i udzieleniem mu głosu podczas uroczystości. Możliwe, że to prawda. Nieraz już wewnętrzne konflikty w Izraelu utrudniały porozumienie z tym państwem. Tym razem jednak ich konsekwencje mogą być poważniejsze. Wasyl Rasewycz pisze, że rozgrywki wokół uroczystości w Jerozolimie mogą okazać się istotnym argumentem za tezą, że walka z antysemityzmem jest jedynie skuteczną taktyką polityczną, rodzajem pałki wymierzonej we wroga i niczym więcej. Bo skoro Izrael sam na to pozwala?
„W tej historii nie ma nic przypadkowego. Putin mści się na swoim polskim odpowiedniku za to, że ten nie zaprosił go na rocznicę 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ale czy można zaprosić przywódcę kraju, który gloryfikuje Stalina i usprawiedliwia agresywną politykę sowiecką? Mimo to Izrael ze względów bezpieczeństwa zdecydował się zagrać na Putina. Dla izraelskiej elity politycznej praktyczne ustalenia z Putinem dotyczące bezpieczeństwa ich kraju okazały się ważniejsze niż historia. Mówią Putinowi: „powiedz, co chcesz” – najważniejsze jest to, aby na Izrael spadło mniej rakiet. […] Ale to nie jest takie proste. Izrael, zgadzając się na zagranie przez Putina roli głównego bojownika przeciwko antysemityzmowi, ryzykuje wiele strat na arenie międzynarodowej. Nawet jeśli Izrael sam nie wybrał Putina do tej roli, lecz tylko podjął z nim grę, to staje się w ten sposób jego wspólnikiem.”
Ta gra, a właściwie handel z Rosją może okazać się bardzo ryzykowny. Zwłaszcza, że towarem na sprzedaż jest tutaj historia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482952-handel-z-rosja-moze-okazac-sie-dla-izraela-bardzo-ryzykowny