Myślę, że do tej pory kandydaci w wyborach prezydenckich nie pokazali nic, czego wcześniej nie powinniśmy się spodziewać. Kampania w istotnym stopniu została zdeterminowana przez wynik ostatnich wyborów parlamentarnych. W efekcie mamy taką sytuację, że jest wyraźnie wskazany lider, któremu pozostaje głównie być dalej ostrożnym i nie popełniać błędów. Trudno sobie wyobrazić, by urzędująca głowa państwa nie była faworytem reelekcji
— ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezydent Duda podczas uroczystości w Wierzchosławicach: Witos był wielkim politykiem. Uratował Rzeczpospolitą w 1920 r.
Powoli klaruje się sytuacja dotycząca kandydatów w zbliżających się wyborach prezydenckich. Obok obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy, w wyborach rywalizować chcą Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, Robert Biedroń z Lewicy, Krzysztof Bosak z Konfederacji, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL oraz Szymon Hołownia. Prof. Chwedoruk zwraca uwagę, że po stronie opozycji wciąż jest coś, co w zeszłym roku nie pozwoliło jej wykorzystać poparcia, a co cały czas kładzie się cieniem na jej funkcjonowanie.
To dążenie części ośrodków opozycyjnych do przetasowań wśród opozycji, zmian hierarchii. W efekcie główna kandydatka - bo raczej w tych kategoriach powinniśmy mówić o marszałek Kidawie-Błońskiej - mimo bardzo dobrego osobistego wyniku w wyborach do Sejmu, ma obecnie w sondażach mniej, niż jej macierzysta koalicja jako formacja w sondażach
— podkreśla politolog.
Pojawiają się też kandydaci, którzy będą się bili o ten sam elektorat, co Kidawa-Błońska - zarówno Szymon Hołownia, Robert Biedroń i w istotnym stopniu także prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W tym sensie można mówić, że constans i z każdym tygodniem coraz trudniej sobie wyobrazić wydarzenie, sytuację, kandydata, który w gwałtowny sposób zmieniłby sondażowy układ. Co nie znaczy, że jeśli dojdzie do drugiej tury, co wciąż jest bardzo prawdopodobne, to będzie ona paradoksalnie bardziej zacięta i wzbudzająca zainteresowanie, aniżeli pierwsza tura, gdzie jej zwycięzca jest znany
— mówi prof. Chwedoruk.
Politolog zwraca również uwagę na mocne słowa prezydenta Andrzeja Dudy dotyczące reformy polskiego sądownictwa. Ocenia, że jest to element szerszej całości.
To wstępny etap kampanii wyborczej podczas którego dąży się do mobilizacji i przypomnienia o sobie najwierniejszym wyborcom. Tym, którzy są bardziej zainteresowani polityką, którzy mają bardziej wyraziste poglądy. Po to, by w miesiącach bliższych samej elekcji można było - mówiąc symbolicznie - zwracać się ku centrum, ku tym wyborcom, którzy są mniej zainteresowani polityką, rzadziej głosują, którzy w większym stopniu będą głosować na przykład z powodu sukcesu polityki społecznej obecnego rządu i prezydenta, a nie z powodu reformy sądów, polityki historycznej
— wyjaśnia.
Ekspert przyznaje, że spodziewa się, że w kwestii sądów retoryka z czasem ulegnie pewnemu złagodzeniu.
Wyborcy, do których dociera się w decydujących momentach kampanii patrzą bardziej w solidarystyczny sposób na życie społeczne
— mówi.
Pytany o działania polityków opozycji, którzy po słowach prezydenta Dudy oświadczają, że che on wyrzucać z kraju Polki i Polaków, co sugerowała Małgorzata Kidawa-Błońska, albo - tak jak Jarosław Kurski - twierdzą, że to „pogromowy język i moczarowski styl”, prof. Chwedoruk podkreśla, że „jest to fragmentem szerszego dylematu opozycji, który towarzyszy jej od początku i który w jakimś sensie paraliżuje ją”.
Poparcie dla partii opozycyjnych jest wysokie. Trudno powiedzieć, żeby opozycja w Polsce przeżywała kryzys na miarę węgierskiego. Natomiast problem polega na tym, że trzon wyborców partii opozycyjnych, szczególnie wyborców lewicy oraz większości wyborców Platformy Obywatelskiej, to wyborcy bardzo jednoznaczni i krytyczni wobec Prawa i Sprawiedliwości i oczekujący jednoznacznego, zero-jedynkowego przekazu w tej materii. Każdy polityk opozycji, który łagodzi swój ton, bardzo łatwo naraża się na atak politycznej konkurencji walczącej o ten sam segment najbardziej niechętnego rządowi elektoratu
— zwraca uwagę wykładowca.
Dodaje, że opozycja, aby zmniejszyć dystans do PiS oraz, żeby druga tura rzeczywiście mogła być pewną niespodzianką, musi „umieć dotrzeć do tych, którzy nie są wielkomiejskimi liberalnymi i jednoznacznie niechętnymi PiS-owi wyborcami”.
Z tego błędnego koła partie opozycyjne, a teraz opozycyjni kandydaci, nie mogą wyjść
— ocenia profesor podkreślając, że „z jednej strony mamy krytykowanie prezydenta za tak ostry język, ale za chwilę sami kandydaci opozycyjni też muszą użyć takiego języka, jeśli nie chcą stracić głównego trzonu swoich wyborców”.
Z dzisiejszej perspektywy wyraźnie widać, że choć Koalicja Europejska nie przyniosła sukcesu, to była jakakolwiek próba przełamania owego impasu, jakiejś koordynacji działań, co być może długofalowo pozwoliłoby zmniejszyć dystans do PiS. Natomiast moment rozpadu tej koalicji stał się chyba ostatecznym momentem fragmentaryzacji opozycji. Widać wyraźnie, że większość kandydatów opozycji liczy na - mówiąc w skrócie - łut szczęścia, pojedyncze wydarzenie, które pozwoli doścignąć kandydatkę PO i ewentualnie wejść do II tur-y
— mówi prof. Rafał Chwedoruk.
not. wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482916-tylko-u-nasprof-chwedoruk-opozycja-liczy-na-lut-szczescia