Na zawsze już będzie bolesną raną w polskiej świadomości pamięć o tym, jak zachowała się ogromna część mediów i establishmentu po tragedii smoleńskiej.
CZYTAJ TEKST Z ROKU 2013: Lis wprowadza nowe pojęcie w swoim stylu: „smoleńskie łajno”. Znów pokazał, że umie obrażać i wyzywać
Śmierć narodowej, państwowej elity, 96 wybitnych osób, w tym urzędującego Prezydenta z Małżonką, potraktowana została jak epizod, który należy szybko schować do archiwum bo są sprawy ważniejsze do załatwienia. A przede wszystkim dlatego, że będące bezpośrednim skutkiem tragedii przejęcie pełni władzy przez PO-PSL nie może być zakłócane jakimiś wspomnieniami.
Im więcej katastrof i tragedii lotniczych (niestety) wydarza się na całym świecie od tamtego tragicznego 10 kwietnia 2010 roku, tym wyraźniej widać, że całe to śledztwo, sposób podejścia do tematu ówczesnych polskich władz, a zwłaszcza Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, nie ma odpowiednika. I nie znajduje usprawiedliwienia.
Nawet w tych dniach widzimy jak po zestrzeleniu Boeinga ukraińskich linii nad przez wojsko irańskie, zachowują się władze i media słabej Ukrainy, mającej na granicy rosyjską agresję. Nikt nie wzywa, jak czynił to u nas Waldemar Kuczyński tydzień po tragedii smoleńskiej, do kończenia żałoby, nikt nie oddaje w pełnym zaufaniu śledztwa Irańczykom. A przecież wydarzenie nie dotyczy elity państwowej, jak to było u nas!
I nawet w „Faktach” TVN patrzą irańskim władzom na ręce:
Teheran obiecał przeprowadzenie dokładnego dochodzenia, jednak widok buldożerów pracujących na miejscu katastrofy budzi wątpliwości.
Zgodę na zbadanie wraku dostali także kanadyjscy specjaliści, ale i oni nie mają dostępu do rejestratorów lotu.
Dokładnie te dwa elementy wystąpiły w Smoleńsku.
Rosyjskie buldożery wjechały na miejsce katastrofy kilkadziesiąt godzin po tragedii. Pokazujące to nagrania ujawniła kilka miesięcy później red. Anita Gargas:
Pokazywały one metodyczne niszczenie przez stronę rosyjską najważniejszego dowodu w sprawie: wraku samolotu. Rosjanie wybijali łomami szyby, butami deptali miejsca, które powinni zabezpieczyć specjaliści. Używali koparek, spychaczy, stalowych lin. Miażdżyli szczątki. Nie można już było stwierdzić, na jakiej wysokości doszło do awarii – jeśli w ogóle do niej doszło – i kiedy nastąpiło zderzenie z ziemią
— mówiła o tym na łamach portalu wPolityce.pl.
Niestety, widzowie TVN nigdy - podkreślam nigdy - o tych buldożerach na wrakowisku w Smoleńsku, które przystąpiły do dzieła chwilę po katastrofie, się nie dowiedzieli. Karmiono ich za to szyderstwami z szukającego prawdy Zespołu Parlamentarnego kierowanego przez pana posła Antoniego Macierewicza. Podobnie z odbiorcami wielu innych mediów.
Do dzisiaj polscy śledczy nie mają dostępu do oryginałów rejestratorów lotu, co umożliwiło stronie rosyjskiej manipulację danymi.
Ciekawie o innych wątkach porównania obu spraw napisał na tym portalu kilka dni temu red. Marek Pyza: Teheran a Smoleńsk – wierzycie Iranowi, jak w 2010 r. Rosji?
A zatem jeszcze raz zacytujmy:
widok buldożerów pracujących na miejscu katastrofy budzi wątpliwości.
Dziś budzi, w 2010 roku nie budził. Choć każdy mógł obejrzeć: Misja specjalna: jak rosyjskie służby już dzień po 10/04 pocięły wrak TU-154 M
Jedno zdanie, a mówi więcej niż tony opracowań. A przede wszystkim, kto wtedy szukał prawdy, a kto montował operacje dezinformacyjne.
CZYTAJ TEŻ: W tygodniku „Sieci”: Śledztwo smoleńskie: Ujawniamy rosyjską tajemnicę. Mamy nowe zdjęcia wraku
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482881-kto-klamal-w-sprawie-smolenska-a-kto-szukal-prawdy