W zasadzie od końca poprzedniego roku słychać o tym, jak mocno i jak dużo pracuje Małgorzata Kidawa-Błońska, by wystartować w kampanii wyborczej maksymalnie profesjonalnie przygotowana. Kandydatki Platformy Obywatelskiej na urząd prezydenta nie było często w mediach, bo przechodziła przez szereg intensywnych szkoleń z zakresu public relations, pracy nad wizerunkiem i ogólnego przygotowania do wystąpień. Mówili o tym politycy PO, pisały kolejne tygodniki ciepło nastawione do samej kandydatki, a w jej otoczeniu zaczęli pojawiać się Sławomir Nowak czy Igor Ostachowicz, odpowiedzialni za szereg kampanii Platformy.
Być może to dopiero jakiś trudny etap, pierwsze koty za płoty, a śliwki robaczywki, ale czwartkowy wywiad w bezpiecznym przecież studiu Moniki Olejnik okazał się dla marszałek Kidawy-Błońskiej koszmarnym crash-testem. I to nawet nie dlatego, że kandydatka PO pomyliła kompetencje Rady Europy z unijnymi organizacjami, wrzucając do tych ostatnich przedstawicieli komisji weneckiej. Z perspektywy skuteczności kampanii czy oceny wyborców jest to wtórne, choć oczywiście sporo mówi o stanie wiedzy pani marszałek.
Gorzej dla samej zainteresowanej, że w miejsce sympatycznej, ciepłej, budzącej instynktowną sympatię pani marszałek, z czego była znana do tej pory nawet wśród polityków PiS, otrzymaliśmy coś przedziwnego. Małgorzata Kidawa-Błońska wyraźnie była pod wpływem wspomnianych szkoleń: powtarzała wyuczone formułki, ćwiczyła nieporadne gesty, ale - nawiązując do żargonu fanów skoków narciarskich - kompletnie nie trafiała tym w próg, jawiąc się jako ktoś wciśnięty w niepasujący gorset aktora, względnie nakręconego robota. Do tego te opowieści, według których instytucje unijne powinniśmy w Polsce traktować jak rodziny z problemami „telefon zaufania”, gdzie starsi, mądrzejsi i bardziej doświadczeni powinni nam wyznaczyć procedury wyjścia z problemu…
Jeśli w otoczeniu marszałek Kidawy-Błońskiej nie dojdzie do jakiejś formy resetu, zmiany myślenia, doradzających za ciężkie pieniądze fachowców i macherów od wizerunku, kampania kandydatki Platformy może być podobna do tej Bronisława Komorowskiego z roku 2015. Z tym, że ówczesny prezydent miał jeszcze stosunkowo bezpieczny poziom poparcia, z którego mógł zjeżdżać (co zresztą skutecznie zrobił). W roku 2020 to pani marszałek powinna gonić, wybijać się ponad przeciętność, wychodzić z szkicowanych ról i punktować głowę państwa - tak się nie dzieje i nie widać na razie jaskółek, które zwiastowałyby zmianę tego kursu. Tym bardziej, że na tę zmianę był już czas od momentu, w którym Małgorzata Kidawa-Błońska została wskazana jako kandydatka na premiera…
W miejsce poruszania realnych, codziennych wyzwań, przed którymi stoją Polacy, otrzymaliśmy jak dotąd produkt kampanijnopodobny. Nawet w przygotowanym pytaniu o to, co powiedziałaby żołnierzom jako ich zwierzchnik (po ewentualnych wygranych wyborach), pani marszałek rzuciła dwa okrągłe zdania. Może to i lepiej, wszak dyskusja nad kondycją armii to spore wyzwanie i nie każdy polityk musi się na tym znać, niemniej jednak nieporadność aż biła z oczu sympatycznej skądinąd pani marszałek. Zamiast jednak postawić na to, co jest jej największą siłą, próbuje się ją wtłoczyć w garniturki szyte już dla Ewy Kopacz: nie wypaliło to w roku 2014, nie poszło w 2015 z Komorowskim, nie zagra i teraz.
Zmian na lepsze nie widać na horyzoncie, a to otwiera duże szanse dla pozostałych kandydatów opozycji. Jeśli Robert Biedroń, Władysław Kosiniak-Kamysz czy nawet Szymon Hołownia. Jeśli będą w stanie odpowiednio precyzyjnie skonstruować agendę poruszanych przez siebie tematów, okraszą to aktywnością w terenie i skoncentrują na sprawach codziennych, a nie ideologicznych, kto wie, czy za miesiąc albo dwa nie będziemy zastanawiać się, czy do ewentualnej drugiej tury z Andrzejem Dudą nie dołączy ktoś ze wspomnianej trójki. No chyba, że pani marszałek najgorsze ma za sobą i będzie już tylko lepiej: z jej wiarygodnością, naturalnością i przygotowaniem, a odbyte szkolenia zaczną procentować. Dość złudne to jednak nadzieje i podstawy wiary u progu kampanii wyborczej.
ZOBACZ TAKŻE NOWY ODCINEK MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482592-szkolenia-nie-dzialaja-czy-sztab-po-otworzy-furtki-innym