„Kiedy Komisja Europejska i TSUE zajmą się zgodnością z unijnym prawem instrukcji korzystania z sedesu w Polsce?” – pyta się mój redakcyjny kolega Stanisław Janecki. Odpowiedź na to pytanie wydaje się być prosta i brzmi: „Już niedługo”. Janecki zaraz potem dodaje: „Pod rządami PiS żadna reforma sądów nie jest możliwa, a jeśli jest realizowana, to i tak TSUE uzna ją za nielegalną”. Niestety i tu ma świętą rację. Co do tej kwestii ostatnie wydarzenia jak skandaliczna opinia Komisji Weneckiej, czy przyjęta w PE rezolucja w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której stwierdza się, że „sytuacja w obu państwach się pogarsza i apeluje do KE oraz Rady UE o wykorzystanie dostępnych narzędzi, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych” - dobitnie potwierdzają ten przykry fakt.
PE wzywa państwa członkowskie do rozpoczęcia negocjacji by przyjąć przepisy wprowadzające warunkowość w dostępie do środków unijnych. Czyli jak nie cofniecie reformy waszego Wymiaru Sprawiedliwości to „polecimy wam po kasie”. I to mocno! Rezolucja jest co prawda nie wiążąca prawnie, ale buduje klimat nacisku państw Unii na Polskę i Węgry. Dodajmy do tego wymowne zachowanie wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Very Jourovej. Najpierw dwukrotnie proponuje stronie polskiej spotkania w sprawie ustaw dotyczących sądownictwa. Kiedy spotyka się ze zgodą władz RP na jej propozycję wizyty w Warszawie nagle zmienia zdanie i chce spotykać się w Brukseli. Rozmowy miały odbyć się w przyszłym tygodniu i mowa była nawet o wizycie ministra sprawiedliwości. Strona polska przystała na wszystkie warunki. Aż tu nagle Komisja Europejska wnioskuje do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o środki tymczasowe w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego poddając w wątpliwość wiarygodność komisarz Viery Jourovej. Bardzo prawdopodobna decyzja TSUE o tzw. środkach zabezpieczających praktycznie rujnuje do czasu wydania postanowienia polski system wymiaru sprawiedliwości bowiem Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest ostatnią instancją odwoławczą w postępowaniach dyscyplinarnych.
Istnieje zastanawiająca korelacja pomiędzy zmiennym stanowiskiem komisarz Jourovej, przyjazdem Komisji Weneckiej na zaproszenia marszałka Senatu i rezolucją parlamentu Europejskiego. Sekwencja wydarzeń wydaje się być następująca. Wizyta Komisji Weneckiej w Polsce oraz wcześniejsze spotkania marszałka Grodzkiego z komisarz Jourową są elementami planu opozycji storpedowania ustawy mającej naprawić sądownictwo i procedowanej aktualnie w Senacie. Najpierw Vera Jourova działa bez większej ingerencji rodzimej opozycji i stara się o bezpośredni kontakt z rządem polskim. Kiedy ten przystaje na dialog radio RMF 2 stycznia b.r. obwieszcza przyjazd pani komisarz na obchody 75-lecia wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, a potem do Warszawy. Jednak 8 tegoż miesiąca dochodzi do spotkania Grodzki-Jourowa w Brukseli i okazuje się, że KE oczekuje teraz na analizę ustawy. Ma ją przedstawić nie kto inny tylko ściągnięta w trybie ekspresowym do Warszawy przez marsz. Senatu… Komisja Wenecka. Ta, jak tylko wydała równie błyskawiczną negatywną opinię o projekcie ustawy zmienia strategię. Zamiast dialogu z rządem skierowuje wniosek do TSUE o „środki tymczasowe”, a PE przegłosowuje rezolucję „albo cofacie reformę, albo jedziemy po kasie”. Wniosek Komisji o środki tymczasowe oczywiście powoduje, że sprawa będzie przedmiotem rozstrzygnięcia Trybunału i spotkania polskich władz z Jourovą są w tej sytuacji bezzasadne. Decyzja KE zamyka dialog, zanim on się w ogóle rozpoczął. Działanie Komisji jest też zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że w listopadzie ub.r. TSUE nie zgodził się na to, aby – jak wnioskowała Komisja Europejska – sprawa dotycząca systemu dyscyplinarnego dla sędziów była rozpatrywana w trybie przyspieszonym. Wszystko to możemy zawdzięczać polityce opozycji w osobie marszałka Grodzkiego, który wziął sobie do serca i skrzętnie realizował w iście targowickim stylu partyjne instrukcje, a także słowa wiceprzewodniczącego niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, Stephana Harbartha:
Mam wrażenie, że tego rodzaju starania są podejmowane na płaszczyźnie europejskiej. Dotyczy to Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości UE. Tego trzeba się trzymać także w nowym roku. Unia Europejska nadal powinna wywierać presję na Polskę w sprawie praworządności. Nie można odpuszczać. taka rozbiórka państwa prawa byłaby odwrotem od wyraźnych traktatowych zasad UE.
W tej sytuacji sprawa jakichkolwiek reform wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania. Widać wyraźnie, że TSUE wyda postanowienie o zabezpieczeniu pogłębiając chaos. Ostatecznym celem jest sparaliżowanie państwa poprzez dezorganizacje systemu prawnego i doprowadzenie do obalenia demokratycznie wybranej władzy. Jak mawiali starożytni Rzymianie: Res ad triarios venit, czyli sprawa doszła „do trzeciego szeregu” – ostatniej linii obronnej szyku zwanego manipułą i składającego się z najbardziej doświadczonych legionistów weteranów. Innymi słowy do sytuacji ostatecznej. A skoro tak, to czas zastanowić się nad przecięciem tego węzła gordyjskiego jednym, ale mocnym uderzeniem. Demokracja tak! Anarchia nie! – domagał się lud Paryża obalając Dyrektoriat i wynosząc gen. Napoleona Bonaparte na urząd Pierwszego Konsula, kończąc de facto rewolucyjny chaos. W Polsce mówi o tym coraz więcej prawników przeciwnych „kaście”, a także ludzi z pierwszego szeregu formacji sprawującej władzę. Umożliwia to art. 180 pkt. 5 Konstytucji RP „Zasada nieusuwalności sędziego”. Brzmi on:
W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia.
Jeden z sędziów ujął to krótko w trzech punktach:
1) Jednolity status - wszyscy sędziowie są sobie równi i niezależni od siebie;
2) Spłaszczenie - wyrównanie obciążeń;
3) Likwidacja zgromadzeń i kolegiów w obecnej formie - brak obstrukcji, jakiej byliśmy świadkami w ubiegłym roku, lepsze zarządzanie.
Dodałbym jeszcze czwarty punkt:
4) Zmiana granic okręgów sądowych
Ad 1. i 2. Sędziowie w „rejonach” są obarczeni nadmierną ilością obowiązków w stosunku do sędziów orzekających w „okręgach”. Po wprowadzeniu kadencyjności np. 5 lat w „okręgu” a potem z powrotem na 5 lat do „rejonu” umożliwi się awans młodym, którzy do tej pory są często blokowani przez „starych wyjadaczy” i znacznie przyśpieszy proces orzekania. Każdy sędzia otrzymuje status „Sędziego RP” i nie jest zależny od tych co się „dekują” wyżej. Spłaszczenie i wyrównanie obciążeń to już zmiana systemowa.
Ad.3. Likwidacja zgromadzeń i kolegiów, które praktycznie niczemu nie służą poza różnymi formami bojkotu pozostałych rodzajów władzy.
Ad.4. Być może potrzebny jest tylko „rejon” i „okręg”. W każdym razie zmiana (np. poprzez zwiększenie ilości „okręgów”) granic „podbija” zastosowanie art. 180 Konstytucji RP do przesunięcia najbardziej aktywnych (zanarchizowanych) przedstawicieli III Władzy w stan spoczynku i co za tym idzie uśmierzenie rokoszu. Owszem będzie to kosztować budżet państwa, ale nie ma takich pieniędzy, których by nie było warto wyłożyć za uzdrowienie wymiaru sprawiedliwości.
To się nazywa „Opcja Zerowa”. Jej czas zbliża się wielkimi krokami. Chyba, że ostatecznie Obóz Zjednoczonej Prawicy chce stracić władzę poprzez zdezorganizowane państwo. A na razie postępuje ona w coraz szybszym tempie, a światełka w tunelu nie widać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482517-w-wymiarze-sprawiedliwosci-zbliza-sie-czas-opcji-zero
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.