Rezolucja Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce i na Węgrzech nie jest wiążąca prawnie; zaskakuje ilość polskich europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją i wyrazili oczekiwanie, że na Polskę zostaną nałożone sankcje
— ocenił w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której stwierdza, że sytuacja w obu państwach się pogarsza, dlatego KE i Rada UE powinny wykorzystać dostępne narzędzia, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych. Europosłowie wezwali państwa członkowskie do przyjęcia przepisów, by dostęp do środków unijnych był uzależniony od przestrzegania praworządności.
Wiceszef MSZ w rozmowie z PAP podkreślił, że rząd nie jest zaskoczony rezolucją PE, podobnie jak czwartkową opinią Komisji Weneckiej.
W Parlamencie Europejskim jest określona większość polityczna i to jej głosami przyjęto rezolucję. Sama rezolucja nie jest z resztą wiążąca prawnie
— zauważył Jabłoński.
To, co zaskakuje, to ilość polskich europosłów, którzy zagłosowali za tą rezolucją i de facto wyrazili oczekiwanie, że na Polskę zostaną nałożone sankcje finansowe. To smutne, ponieważ w polityce zagranicznej nawet posłowie opozycji powinni kierować się polskim interesem narodowym, a nie interesem swoich partii, czy zewnętrznymi decyzjami europejskich grup politycznych, do których należą
— dodał wiceszef MSZ.
Za przyjęciem rezolucji zagłosowali europosłowie PO, PSL i deputowani z list Wiosny, z kolei SLD się podzielił. Przedstawiciele PO, PSL i Wiosny byli krytykowani po głosowaniu przez europosłów PiS. Europosłanka Jadwiga Wiśniewska oceniła, odnosząc się do głosowań PO, PSL i Wiosny, że „występowanie przeciwko rządowi w PE nie służy Polskiej racji stanu”. W odpowiedzi szef delegacji PO Andrzej Halicki podkreślał, że Platforma poparła rezolucję, bo „UE musi być silniejsza, a nie słabsza”. PO odrzuca oskarżenia ze strony PiS, że przez głosowanie przyłącza się do odbierania funduszy unijnych dla Polski.
PE zaapelował, by w czasie kolejnych wysłuchań odniesiono się również do nowych wydarzeń i oceniono ryzyko naruszenia niezależności sądownictwa, wolności słowa, w tym wolności mediów. Rezolucja apeluje do KE „o wykorzystanie w pełni dostępnych narzędzi, w szczególności przyspieszonych postępowań” przed Trybunałem Sprawiedliwości i „wniosków o zastosowanie środków tymczasowych, aby wyeliminować wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę i Węgry wartości, na których opiera się Unia”.
Eurodeputowani stwierdzili, że wniosek KE dotyczący praworządności w Polsce ma ograniczony zakres, dlatego zaapelowali do Rady UE, aby w związku z obecnymi wysłuchaniami zbadała, w jaki sposób zająć się zarzutami dotyczącymi naruszeń praw podstawowych w Polsce.
Rezolucja PE wskazuje, że przebieg wysłuchań uwypukla ponownie pilną potrzebę wprowadzenia unijnego mechanizmu dotyczącego demokracji, praworządności i praw podstawowych. Miałby to być coroczny „niezależny, oparty na dowodach i niedyskryminacyjny przegląd oceniający na równych prawach przestrzeganie przez wszystkie państwa członkowskie UE wartości”.
Rezolucja Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce i na Węgrzech nie jest wiążąca prawnie; zaskakuje ilość polskich europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją i wyrazili oczekiwanie, że na Polskę zostaną nałożone sankcje
— ocenił w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której stwierdza, że sytuacja w obu państwach się pogarsza, dlatego KE i Rada UE powinny wykorzystać dostępne narzędzia, by wyeliminować ryzyko naruszania wartości unijnych. Europosłowie wezwali państwa członkowskie do przyjęcia przepisów, by dostęp do środków unijnych był uzależniony od przestrzegania praworządności.
Wiceszef MSZ w rozmowie z PAP podkreślił, że rząd nie jest zaskoczony rezolucją PE, podobnie jak czwartkową opinią Komisji Weneckiej.
W Parlamencie Europejskim jest określona większość polityczna i to jej głosami przyjęto rezolucję. Sama rezolucja nie jest z resztą wiążąca prawnie
— zauważył Jabłoński.
To, co zaskakuje, to ilość polskich europosłów, którzy zagłosowali za tą rezolucją i de facto wyrazili oczekiwanie, że na Polskę zostaną nałożone sankcje finansowe. To smutne, ponieważ w polityce zagranicznej nawet posłowie opozycji powinni kierować się polskim interesem narodowym, a nie interesem swoich partii, czy zewnętrznymi decyzjami europejskich grup politycznych, do których należą
— dodał wiceszef MSZ.
Za przyjęciem rezolucji zagłosowali europosłowie PO, PSL i deputowani z list Wiosny, z kolei SLD się podzielił. Przedstawiciele PO, PSL i Wiosny byli krytykowani po głosowaniu przez europosłów PiS. Europosłanka Jadwiga Wiśniewska oceniła, odnosząc się do głosowań PO, PSL i Wiosny, że „występowanie przeciwko rządowi w PE nie służy Polskiej racji stanu”. W odpowiedzi szef delegacji PO Andrzej Halicki podkreślał, że Platforma poparła rezolucję, bo „UE musi być silniejsza, a nie słabsza”. PO odrzuca oskarżenia ze strony PiS, że przez głosowanie przyłącza się do odbierania funduszy unijnych dla Polski.
PE zaapelował, by w czasie kolejnych wysłuchań odniesiono się również do nowych wydarzeń i oceniono ryzyko naruszenia niezależności sądownictwa, wolności słowa, w tym wolności mediów. Rezolucja apeluje do KE „o wykorzystanie w pełni dostępnych narzędzi, w szczególności przyspieszonych postępowań” przed Trybunałem Sprawiedliwości i „wniosków o zastosowanie środków tymczasowych, aby wyeliminować wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę i Węgry wartości, na których opiera się Unia”.
Eurodeputowani stwierdzili, że wniosek KE dotyczący praworządności w Polsce ma ograniczony zakres, dlatego zaapelowali do Rady UE, aby w związku z obecnymi wysłuchaniami zbadała, w jaki sposób zająć się zarzutami dotyczącymi naruszeń praw podstawowych w Polsce.
Rezolucja PE wskazuje, że przebieg wysłuchań uwypukla ponownie pilną potrzebę wprowadzenia unijnego mechanizmu dotyczącego demokracji, praworządności i praw podstawowych. Miałby to być coroczny „niezależny, oparty na dowodach i niedyskryminacyjny przegląd oceniający na równych prawach przestrzeganie przez wszystkie państwa członkowskie UE wartości”.
Nie zaskoczyła nas opinia Komisji Weneckiej; już w trakcie wizyty Komisji w Warszawie dostaliśmy z Rady Europy negatywną opinię. Z góry można było przewidzieć, że wizyta KW miała znaczenie raczej dekoracyjne
— ocenił w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Komisja Wenecka, organ doradczy Rady Europy, oceniła w opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych wydanej w czwartek, że niektóre z zapisów przyjętych przez Sejm mogą być postrzegane jako dalsze osłabienie niezależności sądownictwa w Polsce. Komisja Wenecka zaapelowała o „inne rozwiązania w celu uniknięcia kryzysu” i zarekomendowała też, by nie przyjmować zapisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów.
Nie zaskoczyła nas opinia Komisji Weneckiej - już w trakcie wizyty KW dostaliśmy z Rady Europy negatywną opinię. Z góry można było przewidzieć, że wizyta KW miała znaczenie raczej dekoracyjne
— powiedział wiceszef MSZ.
Jednak jest to organ doradczy Rady Europy, jego opinie nie są wiążące, a w naszym systemie prawnym to parlament decyduje o kształcie ustaw, w tym o systemie sądownictwa i jego reformach. W dalszym ciągu to polski Sejm i Senat będą decydować o tym, jak będą przeprowadzane te reformy. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że proponowane obecnie przepisy nie odbiegają w istotny sposób od prawa innych krajów europejskich - a w niektórych krajach są wręcz znacznie surowsze sankcje wobec sędziów łamiących prawo
— dodał Jabłoński.
Opinia Komisji nie ma charakteru wiążącego ze względu na funkcję doradczą tego organu. Opinię wydano w trybie pilnym, a wystąpił o nią pod koniec grudnia marszałek Senatu Tomasz Grodzki w związku z pracami nad nowelizacją w tej izbie.
W ogłoszonym w Strasburgu dokumencie podkreślono w odniesieniu do nowelizacji ustaw sądowych, że niektóre zapisy mogą być postrzegane jako dalsze osłabienie niezależności sądownictwa w czasie, gdy podejmowane są próby rozwiązania problemów wynikających z reformy z 2017 roku.
W ocenie Komisji w wyniku nowych zapisów wolność słowa sędziów i prawo do stowarzyszania są poważnie ograniczone, a polskim sądom uniemożliwi się badanie, czy inne sądy w kraju są niezawisłe i bezstronne zgodnie z regułami europejskimi
— stwierdzono. Według Komisji dalej zwiększył się wpływ Ministra Sprawiedliwości na postępowania dyscyplinarne.
as/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482506-wiceszef-mszrezolucja-pe-wspolski-nie-jest-prawnie-wiazaca