Niezliczona liczba wypowiedzi nawołujących do wrażliwości wobec zwierząt, przekonywanie że czują, myślą i rozumieją jak człowiek, a jednocześnie konsekwentne zakłamywanie okrucieństwa aborcji. O co w tym chodzi? Czy ktoś, kto chroni karpie i namawia do zabijania nienarodzonych dzieci jest w swojej logice uczciwy i normalny? A może wrażliwość ekologiczna jest zwyczajną próbą oczyszczenia sumienia?
Ileż to wrażliwości mieści się w sercu europosłanki Wiosny Sylwii Spurek, która niestrudzenie walczy o przywileje zwierząt i powszechne ograniczenie spożycia mięsa. Przy każdej okazji napiętnuje podporządkowanie zwierząt człowiekowi i walczy o ich prawa w sposób, budzący uśmiech politowania.
Krowy są gwałcone, żeby zostać zapłodnione. Krowy są gwałcone, by mogły urodzić, by dawać mleko
— stwierdziła Spurek kilka miesięcy temu, zachęcając do weganizmu. Niedawno przekonywała, że „los krów mlecznych jest zdeterminowany przez ich płeć”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kobiety jak zwierzęta?! Odlot Spurek: Krowy są gwałcone, by dawały mleko. Tutaj jest masa kobiet, one nie dają mleka po prostu. WIDEO
Nasza rola, moja rola, rola polityków i polityczek jest szczególna. Musimy mieć odwagę i determinację, żeby mówić o prawach zwierząt (…) Dopóki zabijanie zwierząt, ich eksploatacja, ich cierpienie i krzywda nie będą historią.** Przed nami długa droga. Kiedyś nas lekceważyli, kiedyś z nas się śmiali. Teraz z nami walczą, ale potem wygramy
— zapowiadała bohatersko Sylwia Spurek, manifestując własną wrażliwość wobec istot żywych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Do kabaretu, a nie do europarlamentu! Spurek: „Los krów mlecznych jest zdeterminowany przez ich płeć”
Wszystko byłoby w porządku, gdyby wrażliwość, którą ogarnia wszelkie emanacje przyrody ożywionej, nie wykluczała ludzi w prenatalnym etapie ich życia. Gdy jednak pojawia się kwestia dzieci nienarodzonych, łagodne oblicze Sylwii Spurek zasępia się i lewicowa działaczka bez cienia wątpliwości odmawia im prawa do życia. Uznaje ich likwidację za zjawisko pozytywne i zapewnia, że „aborcja jest OK”.
Panie Redaktorze, spokojnie, pozostańmy w sferze faktów. Filozofia tutaj nie pomoże. Przerywanie ciąży to nie zabójstwo człowieka. Polecam lekturę kodeksu karnego (art. 148)
— napisała na Twitterze Sylwia Spurek, odpowiadając Stanisławowi Janeckiemu, który nazwał rzecz po imieniu.
Europosłanka Wiosny z całą swoją determinacją walczy w Parlamencie Europejskim o prawo do zabijania życia poczętego. Z równą determinacją walczy o prawo do niezabijania zwierząt. **Braku konsekwencji nie dostrzega. Przeciwnie, powtarza propagandowe argumenty o „zlepku komórek” i braku negatywnych konsekwencji aborcji. W swoim zacietrzewieniu idzie tak daleko, że neguje syndrom postaborcyjny, przekonując że to jedynie „mit wymyślony przez prawicę”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Korzekwa-Kaliszuk obnaża manipulację Spurek: „Badanie przeprowadziła grupa zaangażowana w działania na rzecz aborcji”
Można powoływać się na zamówione przez aborcjonistów badania, ale co z faktami? Część kobiet, które dokonały aborcji, z pewnością uczepi się aborcjonistycznej propagandy, byle tylko zagłuszyć własne sumienie. Warto jednak przyjrzeć się sprawie nieco głębiej i przypomnieć badania przeprowadzone zanim usypiający sumienie głos zwolenników aborcji stał się główną narracją polityczną i medialną.
Bez względu na to, co opowiadają aborcyjni lobbyści, syndrom postaborcyjny dotyka nie tylko kobiety, które zdecydowały się na usunięcie dziecka, ale także ojców. Jego istnienie potwierdziło Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów, które w 1987 roku dokonało rozróżnienia dwóch zespołów zaburzeń, jakie mogą wystąpić po aborcji. Z przeprowadzonych badań wynika, że PAS (syndrom postaborcyjny) nie zależy od światopoglądu, wyznania, ani wrażliwości moralnej kobiety. U niektórych pojawia się od razu, u innych zaczyna się dopiero kilka lat po aborcji, najczęściej w okresie klimakterium. Czasem może go wywołać urodzenie następnego dziecka lub niezdolność do jego urodzenia. Jakie są objawy? Duży niepokój, którego przyczynę trudno sobie uświadomić, niezadowolenie z życia bez obiektywnych przyczyn, brak sensu życia, poczucie beznadziei, depresja. Syndromowi postaborcyjnemu towarzyszą też zaburzenia relacji z najbliższymi, niechęć do współżycia seksualnego, silne lęki, koszmary senne. Zespół ten może towarzyszyć kobiecie aż do śmierci. Ale te dramatyczne konsekwencje aborcji towarzyszą także mężczyznom.
Według badań opublikowanych w 1985, przez dr Speckhardt na Uniwersytecie Minnesota spośród kobiet, które przeszły aborcję:
100% — doświadczało smutku, poczucia utraty; 92% — przeżywało poczucie winy; 85% — było zaskoczonych intensywnością smutnych przeżyć postaborcyjnych; 81% — odczuwało obniżone poczucie własnej wartości; 81% — miało świadomość doznania krzywdy; 81% — wciąż myśli o abortowanym dziecku; 73% — cierpiało na depresję; 73% — czuje się nieswojo w obecności niemowląt i małych dzieci; 73% — odczuwa niemożność rozmawiania o przeżytej aborcji; 69% — przeżywa niechęć do współżycia seksualnego; 65% — miało tendencje samobójcze; 61% — zaczęło nadużywać alkoholu; 31% — podejmowało próby samobójcze; 23% — przeżywało skrajnie ciężkie poczucie winy.
Podobne badania przeprowadzone w 1985 roku w prywatnej klinice Mount Sinai School of Medicine. Spośród badanych 46% przyznało, że aborcja stała się przyczyną największego kryzysu w ich życiu, 48% stwierdziło, że relacje z ojcem zabitego dziecka zmieniły się znacząco na niekorzyść lub wprost załamały się, a u 33% kobiet wystąpiły zaburzenia seksualne. 52% odczuwa smutek, poczucie pustki, rozdrażnienie, całkowity brak radości z życia.
Jakie są motywacje kogoś, kto potępia dojenie krów, nazywając to gwałtem, a jednocześnie nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że zabicie własnego dziecka zostawia ślady w psychice? Co dzieje się z ponadnormatywną wrażliwością wobec świata zwierząt, skoro znika ona bez śladu w zderzeniu z kwestią dzieci poczętych? Brak logiki? Z pewnością. Ale problem leży chyba jednak znacznie głębiej…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482436-spurek-za-klamstwami-o-aborcji-ekowrazliwosc-to-kamuflaz