Portal wPolityce.pl dotarł do uzasadnienia decyzji prof. Kamila Zaradkiewicza, sędziego Sądu Najwyższego o przekazaniu pytań prawnych do Trybunału Konstytucyjnego (Sygn.II CO 108/19). Sędzia zadał pytania po głośnym orzeczeniu TSUE z listopada 2019 roku. W uzasadnieniu Zaradkiewicza pojawia się mocna polemika także z kuriozalnym wyrokiem Izby Pracy Sądu Najwyższego z 5 grudnia ubiegłego roku, której 3 – osobowy skład uznał, iż Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Spełnia się czarny sen Gersdorf! Trybunał Konstytucyjny nadał bieg sprawie pytań prawnych Zaradkiewicza!
Prof. Kamil Zaradkiewicz słusznie zauważa, że ogólnikowy wyrok TSUE był pretekstem dla Izby Pracy Sądu Najwyższego do ataku na Izbę Dyscyplinarną i Krajową Radę Sądownictwa w jej nowym składzie. Sędzia podnosi, że mamy do czynienia z uderzeniem w konstytucyjne organy państwa.
Pytania prejudycjalne sformułowane przez Sąd Najwyższy, na które odpowiedzi udzielił TSUE wyrokiem z 19 listopada 2019 r., jak również ocena okoliczności prawnych i faktycznych nominacji sędziowskich z uwzględnieniem wykładni dokonanej w tym wyroku, którą zapoczątkował wyrok SN z 5 grudnia 2019 r. (…) w istocie zmierzają do przełożenia podejmowanych od 2018 r. faktycznych i prawnych prób faktycznej delegitymizacji organów władzy sądowniczej na rozstrzygnięcia sądowe, w których dokonywana jest ocena statusu sędziów i skuteczności ich powołań na mocy norm konstytucyjnych, na podstawie wskazanych w pytaniach prejudycjalnych norm traktatowych oraz art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Próby te odnoszą się bezpośrednio 8 do oceny niezależności sądu oraz niezawisłości sędziego, jednak są czynione w taki sposób, aby w istocie poprzez swobodną interpretację ogólnych ustaleń zawartych w wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 19 listopada 2019 r. (…) , w praktyce doprowadzić do faktycznego i prawnego „zamrożenia” funkcjonowania organów konstytucyjnych w zakresie nominacji sędziowskich (przede wszystkim Krajowej Rady Sądownictwa), a także osób Powołanych na mocy art. 179 Konstytucji RP do pełnienia urzędu sędziego
– czytamy w uzasadnieniu sędziego Zaradkiewicza.
Ogólnikowość i niedookreśloność wskazanych w powyższym wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. przesłanek, kryteriów oraz okoliczności powoduje, że ich interpretacja zostaje przeniesiona jako samodzielna kompetencja na grunt orzecznictwa sądów polskich, w tym przede wszystkim Sądu Najwyższego. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie dokonał bowiem jednoznacznego ustalenia ani wskazanych kryteriów i okoliczności istotnych dla oceny niezależności KRS oraz sądów, ani skutków stwierdzenia ich ewentualnego zaistnienia lub naruszenia. Wskazał jednak na zasadność uwzględnienia jako kryterium zasadniczego okoliczności wyłaniania kandydatów do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego w postępowaniu przed Krajową Radą Sądownictwa
– podkreśla sędzia Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia podnosi też głośną sprawę sędziów powołanych przez Radę Państwa PRL, jako organu władzy komunistycznej, która z praworządnością nie miała nic wspólnego. To ważny w argument w dyskusji, którą toczy „kasta” sędziowska, podważająca prezydencką prerogatywę powołań sędziowskich przez Prezydenta RP. Skrajnie upolitycznione środowiska sędziowskie uderzają także w nową obsadę Krajowej Rady Sądownictwa, odmawiając jej niezależności politycznej. Zależność wobec komunistycznego reżimu Rady Państwa nie przeszkadza za to elitom sędziowskim.
(…) w ocenie Sądu Najwyższego w niniejszej sprawie skutkiem ewentualnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego może być nie tyle podważenie z mocą wsteczną skuteczności wydanych dotychczas orzeczeń, lecz rozstrzygnięcie o ustrojowej pozycji sędziego powołanego wskutek wyboru dokonanego przez wadliwie - w sposób sprzeczny z normami konstytucyjnymi - obsadzoną KRS, Radę procedującą według nieprzejrzystych kryteriów i zasad, w procedurze nie spełniającej podstawowych standardów jawności, a także przez Radę Państwa PRL jako organ władzy totalitarnego reżimu komunistycznego niesuwerennego państwa
– zauważa Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia zwraca też uwagę i ostrzega przed chaosem prawnym, który grozi całemu wymiarowi sprawiedliwości w wyniku dowolnej interpretacji wyroku TSUE i ciągłego podważania umocowania konstytucyjnego sędziów opiniowanych prezydentowi przez nową Krajową Radę Sądownictwa.
Sąd Najwyższy uznaje, iż ewentualne potwierdzenie przez Trybunał Konstytucyjny normatywnych kompetencji weryfikowania prawidłowości wyboru kandydata na sędziego Sądu Apelacyjnego lub Sądu Najwyższego w niniejszej sprawie na podstawie art. 49 k.p.c. nie tylko otworzy drogę do nieograniczonego w czasie stanu niepewności prawnej, lecz również może doprowadzić do powstania niebezpieczeństwa chaosu prawnego i instytucjonalnego w wymiarze sprawiedliwości.
– pisze Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia Sądu Najwyższego zwraca też uwagę na ważny fakt (mankament) listopadowego orzeczenia TSUE, w którym uznał on, że KRS jest organem władzy sądowniczej.
Już w tym miejscu należy wskazać, iż polska KRS nie należy do organów władzy sądowniczej ani nie ma być w świetle Konstytucji RP organem niezależnym od jakichkolwiek organów, co oznacza, iż TSUE przypisał jej funkcję, która z norm konstytucyjnych nie wynika. Zgodnie bowiem z Konstytucją RP, Rada ma stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (art. 186). Rada nie jest natomiast organem władzy sądowniczej. Zdania i kompetencje Rady, a także jej pozycja ustrojowa wynikająca z unormowań konstytucyjnych, nie obligują do stosowania wobec niej takich samych gwarancji, jak wobec konstytucyjnych organów władzy sądowniczej w znaczeniu ścisłym (tak wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 19 lipca 2005 r., sygn. K 28/04, OTK ZU nr 7/A/2005, poz. 81)
– zauważa sędzia Zaradkiewicz.
Powraca też kwestia prawa prezydenta do powoływania sędziów i fakt, że ta prerogatywa jest niepodważalna (ten aspekt znajdziemy także w samym orzeczeniu TSUE z listopada 2019 r.
Akt powołania wieńczy procedurę kwalifikacyjną i jest niepodważalny. W tym miejscu wypada przypomnieć, iż prerogatywa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ma szczególny status, stanowiąc osobiste uprawnienie głowy państwa. Jak podkreśla Trybunał Konstytucyjny, „wobec tego rodzaju aktów wyłączona jest, choćby pośrednia, odpowiedzialność polityczna za jego wydanie. Wyłączona jest też kontrola takiego aktu przez organy władzy publicznej. Kontrola taka byłaby dopuszczalna jedynie wówczas, gdyby przewidywała ją Konstytucja“.(…). Tak ukształtowany proces nominacyjny wyklucza jakąkolwiek możliwość kwestionowania osoby powołanej jako sędziego
– pisze Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia rozprawia się też z dziwaczną narracją, które odbiera Trybunałowi Konstytucyjnemu status „sądu ostatniego słowa”. Zaradkiewicz jednoznacznie i w oparciu o wyroki TK stwierdza, że to polski Trybunał jest sądem nadrzędnym nad TSUE, szczególnie w kwestiach związanych z interpretacją polskiej ustawy zasadniczej.
Jak wskazał Trybunał Konstytucyjny w postanowieniu z 19 grudnia 2006 r., sygn. P 37/05 (OTK ZU nr 11/A/2006, poz. 177), Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stoi na straży prawa unijnego. Z kolei Trybunał Konstytucyjny ma strzec Konstytucji. Na tym tle może dojść potencjalnie do kolizji pomiędzy rozstrzygnięciami Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Sprawiedliwości. Mając na uwadze powyższe, Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że w szczególności ze względu na treść art. 8 ust. 1 Konstytucji jest zobowiązany do takiego 36 pojmowania swej pozycji, że w sprawach zasadniczych, o wymiarze ustrojowym zachowa pozycję „sądu ostatniego słowa” w odniesieniu do polskiej Konstytucji
– przypomina Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia nie zostawia też suchej nitki nja wyroku Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN z 5 grudnia 2019 roku. Podkreśla, że trzyosobowy skład nie tylko nie przeprowadził rzetelnego postępowania dowodowego, ale oparł się na narracji mediów.
Tym samym należy stwierdzić, iż ocena dokonana przez Sąd Najwyższy w wyroku z 5 grudnia 2019 r. ma charakter ogólny, abstrakcyjny i generalny, bez odniesienia dokonanych ustaleń do okoliczności konkretnej sprawy i oceny jakościowej ich wpływu na rozstrzygnięcie przez inną Izbę Sądu Najwyższego, co w konsekwencji - w ocenie Sądu Najwyższego w niniejszym składzie - rzutuje na ocenę zgodności hierarchicznej wykładni przepisów prawa krajowego z uwzględnieniem tak ukształtowanej wykładni prawa unijnego.
– pisze Kamil Zaradkiewicz.
Warto przy tym zauważyć, że w powołanym wyroku Sąd, według sobie tylko znanych kryteriów, uznał, że okoliczności towarzyszące wyłonieniu składu obecnej Krajowej Rady Sądownictwa „wzbudzają u przeciętnej jednostki (sic!) wątpliwości co do niezależności samej Rady od władzy wykonawczej”. Nie wskazano przy tym metodologii ani źródeł, na których Sąd wydający wyrok z 5 grudnia 2019 r. oparł swoje wnioski w tym zakresie. Zakładając jednak, iż Sąd Najwyższy w analizowanej sprawie nie wykroczył poza ramy oceny wyznaczonej przez wykładnię dokonaną przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a zatem działał jako konstytucyjny 49 organ władzy sądowniczej na podstawie i w granicach prawa, należy uznać, że nie można podzielić zapatrywań zawartych w uzasadnieniu wyroku z 5 grudnia 2019 r. co do zgodności tak ukształtowanych kompetencji oraz kryteriów oceny niezawisłości sędziego oraz niezależności sądu z normami konstytucyjnymi, a także traktatowymi i konwencyjnymi. W uznaniu Sądu Najwyższego w niniejszym składzie taka ocena prawna pozostaje w rażącej sprzeczności z standardem prawa do sądu i niezawisłości sędziowskiej według kryteriów wskazanych powyżej, a znajdującym bezpośrednie oparcie przede wszystkim w Konstytucji RP
– dodaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ NEWS. Jest nowa „lista Zaradkiewicza”! Sędzia ujawnił spis sędziów Sądu Najwyższego, których nominowano w czasach PRL!
Sędzia Kamil Zaradkiewicz podsumowuje wyrok TSUE z 19 listopada 2019 roku w trzech najważniejszych wnioskach:
Po pierwsze, Sąd Najwyższy wyklucza dopuszczalność wykładni Traktatu o Unii Europejskiej oraz Karty Praw Podstawowych w taki sposób, iżby niezależnie od kontekstu prawnego i faktycznego na gruncie standardów obowiązujących w państwie członkowskim Unii Europejskiej dopuszczalne było weryfikowanie standardu niezależności sądu i niezawisłości sędziego.
Po drugie, konieczność uwzględnienia standardów konstytucyjnych prowadzi do wniosku, iż ocena, na której zasadność wskazuje wyrok TSUE, nie może prowadzić ani do zakwestionowania ważności powołania sędziego na gruncie Konstytucji RP, ani do podważenia jego inwestytury, ani też skuteczności wydawanych orzeczeń, choćby poprzez podważanie niezawisłości sędziego oraz niezależności sądu z powołaniem się na okoliczności faktyczne i prawne procesu nominacyjnego.
Po trzecie, ewentualne przypisanie przez TSUE kompetencji w powyższym zakresie sądom państwa członkowskiego albo samemu TSUE, wykracza poza zakres kompetencji Trybunału Sprawiedliwości jako organu Unii oraz pozostaje w oczywistej sprzeczności z normami i zasadami konstytucyjnymi. Stanowi jako takie działanie ultra vires oraz wkracza w sferę wyłącznych kompetencji organów konstytucyjnych państwa członkowskiego – w przypadku Rzeczypospolitej Polskiej Prezydenta RP oraz Krajowej Rady Sądownictwa. Jako takie kompetencje sądów i TSUE nie mogą się ostać i być uznane za ważnie przyznane i wykonywane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482425-tylko-u-nas-zaradkiewicz-obnaza-narracje-tsue-i-gersdorf