Czyżby drobny rewanż marszałka Senatu? Za nienajlepsze potraktowanie przez polskie władze i Sejm członków Komisji Weneckiej, zaproszonych do Warszawy przez marszałka wyższej izby polskiego parlamentu prof. Tomasz Grodzkiego. Ofiarą drobnej zemsty, po trosze na poziomie szkoły podstawowej, padł wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski z Prawa i Sprawiedliwości.
To prawda, że delegacja Komisji Weneckiej, przebywająca pod koniec zeszłego tygodnia w naszej stolicy, nie była rozpieszczana. Niektórzy mówią wręcz o jej bojkotowaniu przez obóz władzy. Zarówno politycy jak i urzędnicy związani z obozem rządzącym unikali spotkania i rozmów z członkami Komisji Weneckiej. Nie zamierzali też w niczym ułatwiać im życia w Warszawie. Ta mało przychylna postawa wobec Komisji była reakcją na szarogęsienie marszałka Grodzkiego, którego przejawem było zaproszeniu członków Komisji Weneckiej bez uzgodnienia z jakimikolwiek innymi przedstawicielami naszego państwa.
Wedle oficjalnego stanowiska rządu, wizyta Komisji Weneckiej nie miała oficjalnego ani formalnego charakteru. Zdaniem polskich władz, konstytucja wyraźnie określa, kto może zaprosić przedstawicieli komisji i na czyj wniosek może ona wydać opinię.
Takiego uprawnienia nie ma marszałek Senatu
– podkreślali rządowi eksperci. Ich zdaniem, skoro marszałek Senatu sprowadził Komisję Wenecką „na własną rękę”, na nim spoczywa wypełnianie ich cennego czasu oraz opieka nad nimi.
Kierując się taką oceną, od spotkania z członkami Komisji wymówiła się marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Jako powód podała spiętrzenie się innych obowiązków wcześniej zaplanowanych i uzgodnionych oraz nawał pracy w bieżącym okresie.
Spotkania i rozmów odmówiło polskie ministerstwo sprawiedliwości. Zaproponowało wymianę uwag o praworządności w Polsce na terenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Muzeum to mieści się w części dawnego słynnego więzienia mokotowskiego przy ul. Rakowieckiej. Komisja z tego zaproszenia nie chciał skorzystać. Wreszcie, chęci na spotkanie nie wyraziło także Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie zamierzało też ułatwić członkom delegacji przemieszczania się po Warszawie, nie oferując samochodu.
Takim obrotem sprawy nie mógł być zachwycony marszałek Senatu. Pewnie nie spodziewał się kompletnego braku gościnności instytucji rządowych, zainteresowania ich losem. Toteż, gdy tylko nadarzyła się okazja, marszałek Tomasz Grodzki skorzystał z niej i wziął mały miły sercu rewanż. Okazja nadarzyła się wkrótce.
Już w kilka dni po wyjeździe z Polski delegacji Komisji Weneckiej, wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski zorganizował konferencję prasową, na której miał przekazać informacje dotyczące m.in. nowelizacji ustaw sądowych.
Władze Senatu nie zgodziły się, by konferencję zwyczajowo odby w odpowiednim, specjalnie wydzielonym miejscu, gdzie są flagi oraz godło senackie. Opozycji na konferencję pozostało więc tylko miejsce… blisko ubikacji.
Czy to taka mała złośliwość? Chyba jednak rewanż. Czy na nim się skończy? Oto jest pytanie. Czy kolejne będzie już konsultował z Komisją Wenecką? Pozostaje zagadką.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482336-rewanz-marszalka-drobna-zemsta-nadarzyla-sie-szybko