Media alarmują dziś o rzekomych szykanach, które mają spotkać tych sędziów, z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie, którzy nie chcieli orzekać w jednych składach z sędzią Jakubem Iwańcem. To on został wskazany przez niejaką „Małą Emi”, jako ten, który miał działać w „farmie trolli”, w ministerstwie sprawiedliwości. Media uznały rewelacje osoby całkowicie niewiarygodnej jako pewnik, a w ślad za nimi miało pójść 20 sędziów z warszawskiego sądu. Portal wPolityce.pl, jako pierwszy, publikuje odpowiedź sędziego Iwańca na temat jego rzekomego udziału w „farmie trolli”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: UJAWNIAMY. Wiemy, co zamierzają sędziowie pozwani przez szefa „Iustitii”! W tle pytania do TSUE, Ziobro i wyłączenie 3 tys. sędziów
Portale OKO.press oraz Onet poinformowały dzisiaj, że Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych zainteresował się sędziami, którzy nie chcą orzekać wspólnie z sędzią Jakubem Iwańcem.
Aż 20 sędziów z Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa wezwał do wyjaśnień rzecznik dyscypliny. Jego zdaniem sędziowie mogli znieważyć Jakuba Iwańca, jednego z głównych bohaterów opisanej przez Onet afery hejterskiej. Wszystko dlatego, że pod koniec listopada napisali do wiceprezesa sądu list, w którym podkreślali, że nie wyobrażają sobie wspólnej pracy z Iwańcem, dopóki jego rola w aferze nie zostanie wyjaśniona
– czytamy w Onecie.
Sędzia Jakub Iwaniec przypomina, że w sprawie, w której dzisiaj smedia i inni sędziowie wydają medialne „wyroki” wciąż wiele jest niewiadomych, a on sam nie ma nic wspólnego z „farmą trolli”.
Z dużym zdziwieniem i zażenowaniem odebrałem apel części sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie odnośnie do mojego statusu, jako sędziego, w ww. sądzie. Nie są mi bowiem znane przepisy prawa, w oparciu o które sędzia mógłby formułować tak kuriozalne żądania, jak te, zawarte w apelu.
– czytamy w oświadczeniu sędziego Iwańca przesłanym redakcji wPolityce.pl.
Z całą stanowczością twierdzę, że żaden z sygnatariuszy apelu nie zna wszystkich okoliczności wykreowanej w mediach tzw. „afery hejterskiej” w Ministerstwie Sprawiedliwości, w którą to aferę zostałem wplątany, a której to kulisy, w tym rola innych sędziów, adwokatów, polityków i dziennikarzy, są aktualnie wyjaśniane. Zwracam uwagę, że Państwo sędziowie, którzy kategorycznie, na podstawie jedynie doniesień medialnych, są gotowi do ferowania łatwych wyroków, dali się uwikłać w medialną politykę kreowania faktów, wygodnych dla potrzeb byłej już kampanii wyborczej. Pragnę zauważyć, że właściwe organy badają sprawę, w tym mój rzekomy udział w opisywanej przez media akcji „hejtu”
– dodaje.
Sędzia Jakub Iwaniec apeluje o powściągliwość i o oparcie się na faktach, a nie doniesieniach medialnych. Podkreśla też, że nie brał udziału w żadnej akcji hejterskiej.
Dlatego też, do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy, apeluję do Państwa sędziów z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie, którzy zdecydowali się podpisać ten szokujący apel, o powściągliwość w wyrażaniu kategorycznych twierdzeń, które mogą podważać ich obiektywizm, bezstronność i etykę sędziowską, zarówno w samym środowisku, jak i opinii publicznej
– apeluje sędzia Iwaniec.
Pragnę raz jeszcze poinformować, że nie brałem udziału w jakiejkolwiek akcji „hejtu” w stosunku do innych sędziów. Nie brałem udziału w żadnej grupie, którą sygnatariusze apelu określają beznamiętnie i nieodpowiedzialnie za mediami, jako „Grupa Kasta Watch”. Oświadczam, że jestem sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy –Mokotowa w Warszawie i w tym właśnie Sądzie pragnę kontynuować moją służbę Rzeczypospolitej Polskiej i Jej Obywatelom!
– podkreśla sędzia Jakub Iwaniec.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/481867-nasz-newsoswiadczenie-sedziego-pomowionego-przez-mala-emi