W raporcie do swoich przełożonych z Urzędu Bezpieczeństwa, Tadeusz Staszczyk pisał o swojej żonie, że ma wrogi stosunek do obecnej rzeczywistości, co spotyka się z jego niezadowoleniem
— donosi Radio Szczecin. Tadeusz Staszczyk to mężczyzna, na którego relację powołał się marszałek Grodzki, broniąc się przed oskarżeniami o korupcję.
CZYTAJ TAKŻE: Marszałek Grodzki broni się relacją UB-eka? TVP Info: Tadeusz Staszczyk to były funkcjonariusz bezpieczeństwa PRL
Radio Szczecin ustaliło, że Tadeusza Staszczyka nie ma w bazie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Jego nazwiska nie ma także w zbiorze Muzeum Powstania Warszawskiego. Z inwentarza IPN wynika za to, że w milicji politycznej PRL spędził aż 30 lat.
Natomiast portal tvp.info publikuje zachowane w IPN donosy Tadeusza Staszczyka na żonę.
Melduję, że od chwili zawarcia przeze mnie związku małżeńskiego z ob. […] Hanną dowiedziałem się wielu nieprzyjemnych dla mnie rzeczy o jej życiu i wrogim stosunku do obecnej rzeczywistości, a to nagminnymi wypowiedziami z jej strony jest że jak się zmieni, to własnoręcznie będzie wszystkich ubowców wieszała, a zmienić się musi, gdyż cały naród jest niezadowolony, podczas wyroku i procesu bandy szpiegów i dywersantów w W.P. mówiła że ci to byli porządni ludzie, chcieli dobra narodu – tylko musieli ich komuniści zmuszać do gadania – głupi są, że tak dużo mówią, ”ja to bym nic nie powiedziała, chociażby mnie nawet chcieli zabić – bo co to by mnie pomogło, a tylko bym uchroniła innych”
— miał donosić na żonę Staszczyk.
Bardzo często jak przychodziłem z pracy późnym wieczorem, to wysłuchiwała „Głosu Ameryki” i gdy zabraniałem jej tego, wyzywała mnie od głupich komunistów (…), że jestem pachołkiem stalinowskim. Gdy ja słuchałem Moskwy podczas obiadu, to wyłączała mi radio, wyprawiając przy tym awanturę
— pisał.
Z kole córka Tadeusza Staszczyka zaprzecza tym oskarżeniom.
Tata brał udział w Powstaniu Warszawskim, a potem został przymusowo wcielony do wojska. W Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie pracował przez niecałe cztery lata na stanowisku referenta. Następnie sam się zwolnił i już do emerytury pracował w stoczni
— powiedziała w rozmowie z Onetem. Chwaliła tatę za zabranie głosu ws. Tomasza Grodzkiego.
Jestem dumna z mojego taty, że stawił temu czoła. Dla niego takie 5 tysięcy złotych to jest bardzo duża kwota, prawie dwie jego emerytury. Nie przyjął ich, a teraz chcą tatę zniszczyć. To jest dla mnie obrzydliwe. Tata na nikogo nie donosił i nic złego nie zrobił. Opluli go w TVP, a on nie ma się czego wstydzić
— mówiła.
Natomiast prof. Grodzkiemu jestem do dziś bardzo wdzięczna. Gdy tata był w ciężkim stanie i potrzebował operacji, to przyjął nas bez kolejki, bez zapisów, praktycznie z ulicy. Gdyby nie on, to mój tata już by nie żył
— dodała.
tkwl/radioszczecin.pl/wiadomosci.onet.pl/tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/481126-fragmenty-donosow-pacjenta-grodzkiego-na-zone-melduje