Kiedy marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosi termin wyborów prezydenckich (prawdopodobnie będzie to 10 maja), ruszy oficjalna kampania wyborcza. Na razie na zapleczu kolejnych środowisk, które mają apetyty, by wystawić swoich kandydatów, trwają mniej lub bardziej gorączkowe dyskusje i przygotowania, by zarówno w etap prekampanii, jak i już oficjalnej kampanii wejść w możliwie najlepszej formie i profesjonalnym stylu.
Nie inaczej przygotowania wyglądają w otoczeniu prezydenta Andrzeja Dudy, który co prawda jeszcze nie ogłosił chęci ubiegania się o reelekcję, niemniej jednak to tylko formalność i kwestia czasu. Zarówno ministrowie, jak i współpracownicy głowy państwa skupiają się na tym, by okres pięciu miesięcy (być może z lekkim hakiem), jaki pozostał nam do wyborów, wykorzystać maksymalnie skutecznie. Jedną z kluczowych kwestii, które są przedmiotem rozmów w Kancelarii Prezydenta jest jakość współpracy z Prawem i Sprawiedliwością: partią, która w naturalny sposób poprze Dudę w tych wyborach i która sfinansuje lwią część jego kampanii wyborczej.
Jak będzie wyglądało to w praktyce? Z okolic Pałacu Prezydenckiego płynie dość jednoznaczna deklaracja związana z pewną korektą kursu, jeśli chodzi o prowadzenie ostatnich kampanii wyborczych przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak słyszymy, prezydentowi zależy na tym, by zarówno agenda tematów, jak i styl prowadzenia kampanii odbyły się na jego warunkach. Andrzej Duda zrezygnował więc z propozycji, by - jak to miało miejsce w kolejnych kampaniach PiS - jego kampanię współtworzyły osoby kojarzone jeszcze do niedawna ze spółką Solvere i odpowiedzialne za szereg spotów i pomysłów kampanijnych w trakcie poszczególnych wyścigów wyborczych. Zarazem jednak rozmowy na linii Pałac Prezydencki-Nowogrodzka są intensywne i bardzo szczegółowe, z ramienia PiS bierze w nich udział Krzysztof Sobolewski, przewodniczący komitetu wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości.
W najbliższych dniach prezydent Andrzej Duda spotka się też z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, by bezpośrednio na najwyższym szczeblu uzgodnić główną strategię, jaka zostanie przyjęta na najbliższe miesiące
— słyszymy w Pałacu Prezydenckim.
Wtedy też mają zapaść ostateczne decyzje co do kształtu i składu sztabu wyborczego, jaki będzie wspierał kandydaturę Andrzeja Dudy. Potwierdzają się przy tym informacje portalu wPolityce.pl, według których premier Beata Szydło zaangażuje się w kampanię prezydenta, ale nie w roli szefowej sztabu. Czy jednak wszystkie ręce na Nowogrodzkiej i w lokalnych strukturach PiS będą położone na pokład, by umożliwić Dudzie reelekcję? By - jak to miało miejsce na początku roku 2015 - to znów Andrzej Duda był człowiekiem numer jeden, na którego będą grały wszystkie frakcje, koterie i środowiska wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy?
Być może ewentualne zgrzyty byłyby bardziej prawdopodobne, gdyby PiS w jesiennych wyborach przebiło każdy możliwy sufit i wyrwało wynik powyżej 55 procent, oscylujący gdzieś wokół większości konstytucyjnej. Ale na dziś wszyscy wiemy, że jedziemy na jednym wózku i że prezydentura Andrzeja Dudy jest niezbędna, by „dobra zmiana” mogła z powodzeniem zanotować pełne drugie okrążenie
— słyszymy.
Prezydent ma zresztą w naturalny sposób odwoływać się do dorobku rządów Prawa i Sprawiedliwości, co najwyżej korygując przekaz w niektórych sprawach (tworząc coś na kształt kampanii pod roboczą nazwą PiS +). Nasi rozmówcy wskazują przy tym, że w Pałacu dość regularnie pojawia się Marcin Mastalerek - były rzecznik PiS w nieformalny sposób ma raz na jakiś czas podpowiadać głowie państwa. To tyle, jeśli chodzi o personalia i przeciąganie liny na zapleczu. A co w sprawie tematyki kampanii?
Zarówno Andrzejowi Dudzie, jak i jego najbliższym współpracownikom zależy, by kampania była skupiona na sprawach związanych z bezpieczeństwem: i to zarówno tym związanym z wojskiem i kwestiami militarnymi, jak i tym na poziomie socjalnym, dotyczącym podniesienia poziomu życia Polaków w ostatnich pięciu latach. To w tych tematach - jak słyszymy - otoczenie prezydenta czuje się na własnym boisku. Jest jeszcze przynajmniej jedna kwestia, w której prezydent może wyróżnić się na tle swoich potencjalnych kontrkandydatów: aktywność w terenie i permanentne wizyty w Polsce powiatowej i gminnej.
O ile w przypadku Kidawy-Błońskiej, Biedronia, Hołowni czy Kosiniaka-Kamysza będą to kampanijne zrywy, o tyle nikt nie zakwestionuje tego, że Andrzej Duda jeździ po Polsce z godną odnotowania regularnością
— przekonuje jeden z ministrów w Kancelarii Prezydenta.
Tę swoistą „prekampanię” Duda prowadzi od pięciu lat, w zasadzie od momentu wybrania na urząd prezydenta. Jeśli spojrzymy na kalendarz prezydencki, to widać wyraźnie, że i dziś głowa państwa nie rezygnuje z tego rodzaju aktywności: obok posiedzenia Rady Gabinetowej, wręczenia kolejnych odznaczeń (tym razem osobom ratującym życie) czy świąteczno-noworocznego spotkania z przedstawicielami społeczności żydowskiej w Polsce, a więc aktywności stricte pałacowych, Duda często wyjeżdża z Warszawy. Dla przykładu: w czwartek pojawi się w Kolnie w województwie podlaskim, składając wieńce przed pomnikiem upamiętniającym żołnierzy Wojska Polskiego zamordowanych przez bolszewików po bitwie pod Lemanem 25 VIII 1920 roku, a następnie biorąc udział w konferencji “Perspektywy dla mieszkańców obszarów wiejskich”. Wreszcie konieczny i chyba najważniejszy punkt tego rodzaju wizyt, czyli spotkanie z mieszkańcami.
W kampanii Andrzeja Dudy nie należy zatem spodziewać się jakichś nerwowych reakcji czy prób resetu dotychczasowej strategii. Na dziś prezydent i jego ludzie chcą dopiąć ostatnie techniczne szczegóły współpracy z Prawem i Sprawiedliwością, a po ogłoszeniu terminu wyborów ruszyć z kampanią pełną parą: z tym, że kampanią przynajmniej lekko skorygowaną w porównaniu choćby z jesiennymi czy majowymi wyborami z roku 2019. Jeszcze w styczniu powinniśmy poznać nazwiska polityków i działaczy, którzy stworzą sztab Dudy.
ZOBACZ TAKŻE NOWY ODCINEK MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480900-kampania-prezydent-duda-tuz-przed-startem-o-reelekcje