Właściwie to powinnam być wdzięczna losowi, że objawił się prof. Tomasz Grodzki, bo codziennie dostarcza tematów do komentarzy i nie muszę gimnastykować umysłu, co by tu napisać w kolejnym tekście dla portalu.
Z drugiej strony płodozmian, także w twórczości dziennikarskiej, jest wielce pożyteczny i chyba niedługo będę musiała zainstalować jakiś bezpiecznik, by nie stać się hagiografem (à rebours) trzeciej osoby w państwie.
Dzisiaj na oficjalnej stronie Senatu na Twitterze pojawił się komunikat następującej treści:
Od objęcia funkcji Marszałka Senatu, prof. Grodzki przystąpił do naprawiania wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Od początku grudnia odbyła się seria spotkań kurtuazyjnych z Ambasadorami: Włoch, Niemiec, Australii, Ukrainy, Izraela, Francji, Kuby, Rosji i Wlk. Brytanii.
Drżyjcie w posadach, KPRM, KPRP i MSZ , bowiem objawił się mąż opatrznościowy, który naprawi to wszystko, co w czasie swoich pięcioletnich, nieudolnych rządów popsuliście na niwie dyplomacji i stosunków międzynarodowych. Wizerunek Polski, państwa nierządu, zapaści gospodarczej i autorytarnej dyktatury, który zafundowaliście Polakom poza granicami naszego kraju, dzięki marszałkowi Grodzkiemu zostanie odmieniony raz na zawsze i to nie Angela Merkel będzie jeździła do Władimira Putina, żeby porozmawiać o kryzysie na Bliskim Wschodzie, tylko już niebawem, za kilka miesięcy, Małgorzata Kidawa-Błońska będzie rozdawała karty w Unii Europejskiej.
Jedno spotkanie Marszałka Senatu z ambasadorem Rosji sprawi, że wrak Tupolewa natychmiast zostanie zwrócony Polsce, bowiem w komunikacie Centrum Informacyjnego Senatu mogliśmy przeczytać, że na tymże spotkaniu „marszałek Senatu zaznaczył, ze oczekiwania Polski wobec Rosji nie zmieniły się: nadal oczekujemy pilnego zwrotu wraku TU-154, pełnej realizacji postanowień mińskich i Formatu Normandzkiego, otwarcia rynku rosyjskiego dla polskich towarów eksportowych oraz odnalezienia i udostępnienia dokumentów z rosyjskich archiwów dotyczących obławy augustowskiej i miejsca pochówku jej ofiar”. To, o co od lat zabiegają służby dyplomatyczne Polski, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Instytut Pamięci Narodowej warte jest funta kłaków, a zresztą marszałka nie interesuje, co w tych instytucjach się dzieje, bowiem nie zamierza niczego konsultować, prosić o materiały i radę, bo przeczytał regulamin sejmu i tam jak byk stoi, że „marszałek Senatu prowadzi sprawy z zakresu stosunków z Sejmem, z parlamentami innych krajów a także z instytucjami i oraz innymi organami Unii Europejskiej”. Według marszałka tak zapisane kompetencje upoważniają go do prowadzenia własnej polityki zagranicznej, a art. 146 Konstytucji, który stanowi, że „Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Polski” oraz art. 133 mówiący o tym, że prezydent jest reprezentantem państwa w stosunkach zewnętrznych w niczym nie ogranicza działalności Tomasza Grodzkiego na niwie zagranicznej. Po prostu błędem twórców konstytucji z 1997 roku było to, że we wspomnianym artykule zapisano, iż „ Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem”, zapominając o marszałku Senatu. Ale Tomasz Grodzki się tym nie przejmuje i po prostu prowadzi swoja politykę zagraniczną, z nikim w tej kwestii nie współdziałając.
Początkowe kpiny z nadętego ego marszałka i jego wyobrażenia o swojej roli w państwie zamieniają się pomału w niepokój, a groteska przechodzi transformację w kierunku tragifarsy. Czy w końcu Tomasz Grodzki zrozumie, że ośmiesza siebie i Senat, a przede wszystkim szkodzi naszemu krajowi?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Waszczykowski: Grodzki wyjazdem do Brukseli przekracza kompetencje. KE nie ma prawa sterować procesem legislacyjnym
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480822-narodzil-nam-sie-maz-stanu-czy-bohater-tragifarsy