Deklaracja, jaką marszałek Senatu może zawieźć do Brukseli ma jeszcze tę zaletę, że można ją przekazać także Władimirowi Putinowi.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wybiera się do Brukseli po instrukcje całkiem niepotrzebnie. Ale jeśli już się wybiera, mógłby zabrać z sobą gotowy dokument, który jego rozmówcy, np. komisarz i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova, mogliby tylko leciutko podredagować i przekazać z powrotem do Polski jako własne stanowisko. Dokument pochodzi wprawdzie z 18 maja 1792 r., ale gdyby Rosję zastąpić Unia Europejską, cesarzową Katarzynę II – połączonymi Ursulą von der Leyen oraz Charlesem Michelem, zaś czasy Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 Maja rządami Prawa i Sprawiedliwości, wszystko się zgodzi.
Współczesna opozycja w Polsce zachowuje się całkiem podobnie do tych, którzy byli przeciwnikami Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 Maja. I tak, jak tamci słali błagalne, wiernopoddańcze oraz delatorskie listy (i hołdy) do cesarzowej Katarzyny II, tak obecni ślą podobne pisma i stanowiska (a także interweniują osobiście) do Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości UE czy Komisji Weneckiej. Efektem będzie stanowisko tych instytucji napisane jakimś nędznym żargonem, językowo i semantycznie ubogie, biurokratycznie przyciężkie i generalnie bez polotu, a tym bardziej bez wielkiej perspektywy. Deklaracja (instrukcja) z 1792 r. jest napisana wspaniałym językiem, wzniosła i wręcz wykwintna. Wystarczy kilka kosmetycznych poprawek. A kto się pod nią podpisze, to już sprawa drugorzędna.
Oryginał deklaracji podpisał Jakow Bułhakow, ambasador Rosji w Rzeczpospolitej w latach 1790-1792, w dodatku kawaler Orderu Orła Białego. Specjalnie dla marszałka Tomasza Grodzkiego przygotowałem dokument zawierający najważniejsze elementy stanowiska Jej Cesarskiej Mości, przekazane przez posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego Jakowa Bułhakowa. Można ten dokument uznać za doskonały i optymalny. Żeby jednak brukselscy ważniacy nie czuli dyskomfortu, pozostawmy im zamienienie historycznych nazw i nazwisk na współczesne i stosowne do sytuacji.
[Ci], którzy nie zadowalając się częścią władzy, przypisanej im przez prawa państwowe, szukają ich poszerzenia ze szkodą dla tych praw (…) nie zaniedbali niczego, by z jednej strony osłabić czujność cesarzowej co do integralności praw i prerogatyw znamienitego narodu polskiego, z drugiej zaś, by szkalować dobroczynność i czystość jej intencji, przedstawiając je w świetle, które jest jej całkowicie obce.
Tak jak mieli perfidną czelność interpretować akt, w którym Rosja zagwarantowała konstytucje prawne tego narodu jako uciążliwe i upadlające jarzmo, podczas gdy największe mocarstwa, pomiędzy nimi Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego dalekie od odrzucenia tego rodzaju gwarancji, rozważało je, badało i przyjęło jako najbardziej solidny fundament jego stanu posiadania i niepodległości.
Rozzuchwaleni łatwością, z jaką część narodu podzieliła ich błędne opinie, ci którzy od dawna przemyśliwali nad swym ujarzmieniem i ruiną swych dawnych wolności, czekali tylko na dogodny moment dla urzeczywistnienia ich burzycielskiego zamiaru. (…) W Warszawie zebrał się sejm, instrukcje wojewódzkie donosiły, że będzie to sejm wolny i zwyczajny, jednakże natychmiast zamienił się bez żadnego znanego i widocznego powodu w sejm skonfederowany.
Bez wchodzenia we wszystkie nieprawości i przekroczenia praw i przywilejów Rzeczypospolitej, jakich dopuścił się ten sejm skonfederowany lub raczej frakcja, która go zdominowała, wystarczy powiedzieć, że poprzez uzurpację, zmieszanie i połączenie w nim wszystkich władz, których złączenie w jednym ręku jest sprzeczne z zasadami republikańskimi, nadużył on każdej z tych władz w sposób jak najbardziej tyrański, przedłużywszy czas swego trwania do ponad trzech i pół roku, czego nie notują żadne polskie annały. Wreszcie, gdy spełnił swoje zgubne zamiary, wywracając 3 maja 1791 do góry nogami gmach rządowy, w cieniu którego Rzeczpospolita przez tyle wieków kwitła i pomyślnie się rozwijała. Tego dnia szybko zniknęła, a na jej gruzach wzniosła się monarchia, która jedynie ofiarowała w nowych prawach sprzeczności pomiędzy nimi, niezgodność ze starymi i pod każdym względem nieudolność, które zamierzała ograniczyć, nie pozostawiając Polakom nawet cienia tej wolności i tych praw, o jakie okazywali się być zazdrośni.
Wielu posłom, którzy wytrwali w swych patriotycznych przekonaniach grożono utratą życia. Poseł kaliski Jan Suchorzewski, czołgając się na kolanach do tronu, by uniżenie przywołać świętość przysięgi, jaką król złożył na pacta conventa, tę świętą i nierozerwalną nić, która go złączyła z narodem, został bezlitośnie stratowany nogami, bez względu na nietykalność reprezentanta narodu, ku wielkiemu zgorszeniu tych wszystkich Polaków, którzy wcale nie wszyscy zatracili poczucie ich honoru i wolności. W ten sposób dokonano rewolucji.
Lecz ci śmiali obywatele, nie ograniczali się w nieszczęściu, jakie ściągnęli na własną nieszczęśliwą ojczyznę do własnych piersi, szukali go także na zewnątrz, wikłając ją w zatargi, zdolne przerodzić się w otwartą wojnę z Rosją, dawną sojuszniczką Rzeczypospolitej i narodu polskiego. Wystarczyła wspaniałomyślność cesarzowej, przede wszystkim jej sprawiedliwość, celność sądu, z jaką potrafiła ona odróżnić zamiary ducha frakcyjnego od zamiarów ogółu, by przeszkodzić w niedawnych wypadkach, do których była bez przerwy prowokowana.
Wszelkiego rodzaju udręczenia stosowane wobec poddanych cesarzowej doszły już do tego stopnia, że kilku z nich, którzy znajdowali się na terytorium Rzeczypospolitej w celach handlowych dla zaopatrzenia się zgodnie z literą traktatów i z pożytkiem dla ludności, zostało złośliwie oskarżonych o podburzanie mieszkańców do rewolty, złapanych i wtrąconych do więzienia. Sędziowie wyznaczeni do osądzenia tej sprawy, nie znajdując śladu zbrodni oskarżonych, uciekli się do tortur by wymusić ich zeznania. Po zastosowaniu których oskarżeni zostali skazani przez bezlitosnych sędziów na karę śmierci i okrutnie straceni. Ten pierwszy przykład niesprawiedliwości i okrucieństwa otworzył szerokie pole do wszelkiego rodzaju śledztw, które przede wszystkim obciążały mieszkańców ziem, wyznających religię prawosławną nieunicką. Prawo międzynarodowe nie było już dłużej respektowane w stosunku do ministrów cesarzowej, bowiem ich kaplica, stanowiąca część ich rezydencji, która opatrzona z zewnątrz tarczą herbową Imperium Rosyjskiego, jasno wskazywała na teren uprzywilejowany, została pogwałcona przez żołnierzy polskich.
Jej Cesarska Mość (…) jest do głębi przekonana, że większość nie podziela tego, co się dokonało w Warszawie przeciwko niej i jej dawnej przyjaciółce Rzeczypospolitej. Zgodnie z jej pokojowym i szlachetnym usposobieniem, cesarzowa ze swej strony jest gotowa poświęcić swe słuszne żywione przez nią urazy, mając nadzieję, że zobaczy naprawione wszystkie te krzywdy przez nowy sejm, wierniejszy powierzonym sobie mandatom i niewzruszonym prawom kardynalnym państwa. Czego nie można powiedzieć o obecnym, który je złamał w sposób jak najbardziej oczywisty, kładąc pieczęcie swej nieprawości na wszystkich czynnościach sprzecznych z tymi prawami.
Jej Cesarska Mość (…) nie pozostanie jednak nieczuła na skargi, wnoszone przed nią przez wielką liczbę Polaków, pomiędzy którymi znajduje się wielu znacznych urodzeniem i urzędami sprawowanymi w Rzeczypospolitej, jak też cnotami patriotycznymi i zdolnościami służby państwowej. Poruszeni czystym i chwalebnym zapałem zbawienia ojczyzny i przywrócenia jej dawnych swobód i niepodległości, zjednoczyli się, by utworzyć zgodną z prawem konfederację, jako jedyny skuteczny środek przeciwko złu, jakie przyniosła narodowi nielegalna, uzurpatorska konfederacja w Warszawie. W tej sprawie poprosili o pomoc i wsparcie cesarzowej, która nie wahała się je im zapewnić, wiedziona ze swej strony uczuciami przyjaźni i życzliwości dla Rzeczypospolitej, wypełniając co się jej tyczy dosłownie powinność, którą nakładają na nią traktaty.
Jej Cesarska Mość wydała rozkaz części swych wojsk wkroczenia w granice Rzeczypospolitej. Wojska te okażą się jako przyjacielskie, by współpracować w dziele odbudowy jej praw i przywilejów. Wszyscy ci, którzy je przyjmą jako takie, mogą liczyć poza zapomnieniem przeszłości, na wszystkie rodzaje pomocy i zapewnienie nienaruszalności ich osób i mienia. Jej Cesarska Mość łudzi się, że każdy dobry Polak, naprawdę kochający swoją ojczyznę, będzie potrafił docenić jej intencje i zda sobie sprawę, że będzie służył swojej własnej sprawie łącząc swoje serce i broń z jej szlachetnymi wysiłkami, które ona podejmuje w zgodzie z prawdziwymi patriotami, by przywrócić w Rzeczypospolitej wolność i prawa, które zagrabiła jej uzurpatorska konstytucja 3 maja.
Gdyby znaleźli się jacyś, co w przez swój upór, ćwiczony w swych występnych zasadach zechcieliby się sprzeciwić dobroczynnym zamiarom cesarzowej i życzeniom patriotycznych współobywateli, nie pozostanie im nic innego jak wystawić się na srogość nieszczęść, tym bardziej, że nie zechcieli się od nich ustrzec przez szybkie i szczere porzucenie swych błędów.
Poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Jej Cesarskiej Mości (…) wzywa sławny naród polski, by pokładał całą nadzieję we wspaniałomyślności i bezinteresowności, jakie przyświecają wystąpieniu Jej Cesarskiej Mości, które czynią ją żywo spragnioną zobaczenia wkrótce Rzeczypospolitej, wzmocnionej w swoich fundamentach przez sprawiedliwą równowagę władz, co jest najpewniejszym środkiem do utrzymania jej spokojności wewnętrznej, jak też jej dobrosąsiedzkich stosunków i pełnej harmonii ze wszystkimi sąsiadami”.
Deklaracja Jakowa Bułhakowa ma jeszcze tę zaletę, że można ją przekazać także Władimirowi Putinowi. I on bez najmniejszych problemów mógłby się pod nią podpisać. Przecież jemu, podobnie jak Jej Cesarskiej Mości i ambasadorowi Bułhakowowi, chodzi wyłącznie o dobro Rzeczpospolitej, o prawa i wolności jej obywateli, ze szczególnym uwzględnieniem niezawisłych sędziów. Wtedy sędziowie nie musieliby się trudzić i marznąć w jakichś „marszach tysiąca tóg”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480807-grodzki-nie-musi-sie-trudzic-instrukcja-juz-istnieje