Ewa Gawor po 25 latach kończy pracę w stołecznym samorządzie – informuje „Gazeta Wyborcza”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Starcie w telewizji wPolsce.pl! Przyczyną… Ewa Gawor. Płużański do Wojciechowicza: To jest symbol Warszawy

1 stycznia 1995 r. na początku kadencji Marcina Święcickiego Ewa Gawor objęła funkcję naczelniczki wydziału ogólnego. W 1998 r. została radną miejską z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność jako kandydatka bezpartyjna. W 2001 r. startowała do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej, ale nie zdobyła mandatu. Od 2007 r. kierowała biurem bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w ratuszu.

„Gazeta Wyborcza” na tym nie poprzestała i wystawiła Gawor laurkę.

„Twarda kobieta od sytuacji kryzysowych naraziła się narodowcom”

— napisano.

„W ratuszu ma opinię kompetentnej urzędniczki, kobiety o stalowych nerwach, a zarazem eleganckiej i otwartej na współpracę, także z dziennikarzami. Przetrwała rządy sześciorga prezydentów miasta”

— czytamy. Sama opowiedziała „Wyborczej”, że najtrudniejszy był dla niej rok 2010 z uroczystościami po katastrofie smoleńskiej (sic!) i falami powodziowymi na Wiśle.

Odchodząca urzędniczka była na świeczniku od czasów organizacji Marszów Niepodległości. Ale naprawdę głośno zrobiło się, gdy w 1 sierpnia 2018 roku zdecydowała o rozwiązaniu marszu środowisk narodowych z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Wtedy ujawniono też szerzej komunistyczną przeszłość Gawor i jej służbę w MSW za czasów Czesława Kiszczaka.

Prawdą jest, że w tym czasie skończyłam szkołę oficerską i mam stopień podporucznika Milicji Obywatelskiej. Pracę tam zaczynałam jako pracownik cywilny, wprowadzałam do komputera numery PESEL. Odeszłam po dziesięciu latach w 1990 r.

— próbowała się tłumaczyć. Jak podała „GW”, Gawor została wtedy dyrektorem klubu parlamentarnego BBWR Lecha Wałęsy.

CZYTAJ TAKŻE:

Ewa Gawor była funkcjonariuszką MSW za Kiszczaka. Niewygodne fakty z życia urzędniczki, która rozwiązała Marsz Powstania Warszawskiego

Lawina komentarzy internautów po ujawnieniu przeszłości Ewy Gawor: „Rechot Kiszczaka zza grobu. Pięknie się ustawili postkomuniści”. KOMENTARZE

Gawor tłumaczy się z doniesień na jej temat: „Moim zamiarem nie było ukrywanie mojego wykształcenia”

kpc/wyborcza.pl/wPolityce.pl