Bardzo wielu ludzi w Polsce potrzebuje dzisiaj jakiejś opowieści prawdziwej, ale czy większość – nie wiem. Może to już koniec naszego świata?
— powiedział filozoficznie w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Donald Tusk, były premier, były przewodniczący RE, a obecnie szef Europejskiej Partii Ludowej.
Cała (dość obszerna) rozmowa, przeplatana wielkimi wywodami o sztuce, obrazach, poezji i historii, utrzymana jest w tonie filozofowania, by nie napisać – mędrkowania. Choć pozy nie da się długo utrzymać i przebijają mocne uderzenia polityczne w przeciwników. Zwłaszcza polską prawicę.
Miałem w Brukseli dysonans. Pozycja szefa Rady Europejskie ograniczała mnie, kazała zachować neutralną poprawność, ale słyszałem, że jestem zbyt ekspresyjny i i naruszam reguły. To było męczące, bo przecież zaciskałem zęby. Dlatego teraz wracam do nazywania rzeczy po imieniu. Debata musi polegać na wyraźnie ciosanych argumentach
— stwierdził Tusk w rozmowie z „GW”, chwaląc się dalej, że lubi pisać i prawie każde swoje wystąpienie przygotowywał sam, a także wspominał, że pism, które redagował albo współtworzył, „było sporo”.
Prawie każdy interesuje się polityką, ale nie każdy jest dobrym politykiem. Ja kiedyś byłem całkiem niezłym. (…) To jak powrót do sportu. Trzeba się sprawdzić w boju. (…) Jak chcesz coś osiągnąć, musisz być Ikarem. Sama chęć nie gwarantuje, że się nie upadnie – wcześniej czy później się upada. Ale jeśli nie podejmiesz tej próby, to tracisz szansę na spełnienie. (…) Jestem trochę hedonistą. W życiu jest wiele cennych spraw, które niewiele kosztują. Czytanie, dobre towarzystwo, dobre wino. Plaża ze słońcem i świadomość, że zaraz mogę wejść do wody
— opowiadał dalej szef EPL, krocząc ten sposób na granicy śmieszności.
W trakcie wywiadu padło pytanie o słynne zdjęcie z Donaldem Trumpem, na którym widać, jak Tusk przykłada do pleców amerykańskiego prezydenta dłonie ułożone w „pistolet”.
Przypadkowe zdjęcie, szturchnąłem Trumpa, żeby się odwrócił, chciałem się przywitać. Ale podpis pod zdjęciem dałem: „Zróbmy wszystko, żeby utrzymać przyjaźń”. Nie każdy podziela moje poczucie humoru. Szczególnie subkultury prawicowe są przewrażliwione. One mogą sięgać po najobrzydliwsze obelgi
— zaczął krytykować.
On [Trump] jest wpatrzony w siebie, choć potrafi być ujmujący jako człowiek. Ale to, co stało się w Stanach, to jedno z najbardziej zatrważających zjawisk w historii polityki. Byłem wychowany w micie Ameryki. Nam się wydawało, że ten świat się nie wywróci, dopóki są Stany Zjednoczone. Koszmar senny, co tam się stało. A skoro tak, to co jeszcze może się stać
— dramatyzował w innym fragmencie.
Nie zabrakło dalszych narzekań na prawicę, która straszy migrantami i „historiozoficznych” wywodów o demokracji, Europie, kończąc na nawiązaniach do starożytnej Grecji.
Jestem dość prostym człowiekiem i tak sobie to wymyśliłem – na zasadzie podwórkowego pragmatyzmu. Nie zbawię świata, rzeczy ostateczne są wpisane w logikę naszego bytu, trzeba ratować, co się da i jak długo się da
— dodał.
Tusk, najpewniej próbując się teraz zabezpieczyć przed krytyką, jaka spadła na niego za rezygnację ze startu w wyborach prezydenckich, próbował przedstawić swój dystans do kandydatury w 2005 roku i ówczesnej przegranej z Lechem Kaczyńskim,
Kandydatem na prezydenta w 2005 roku zostałem z poczucia obowiązku, byłem liderem partii
— powiedział były lider PO, co przypomina jego dawne słowa o „żyrandolu”, choć wielu znających go ludzi relacjonowało, jak wielką traumę była dla Tuska porażka w starciu z Lechem Kaczyńskim.
W końcu Tusk zaczął przekonywać, że ma „od małego marzenie o czymś niesamowitym, ale związanym nie z wyobrażeń awansów, tylko z podróżą, przygodą”, niczym w „Robinsonie Crusoe”.
Czy chodzi o wielką podróż, awanturę, wielką karierę, ale chyba na końcu chodzi o miłość. (…) Czasami myślę: trudno będzie ci przebić to, co już przeżyłeś. Nie szukam miłości, one same do mnie przychodzą, w postaci wnucząt. A w pracy czy aktywności publicznej zapas zaskoczeń obiektywnie się kurczy. Ale jak ktoś powiedział, nie ma co popadać w rozpacz, bo czeka nas ta największa przygoda, największa niewiadoma. Przejście gdzieś, w coś. Pan Bóg zostawił nam na koniec największą niespodziankę
— kończył ten wątek iście filozoficznie.
Nie zabrakło też próby apologii w kontekście głośnej sprawy „dziadka z Wehrmachtu”.
Do dzisiaj nie znam szczegółów [ile był w Wehrmachcie]. (…) Wciąż łapię się na tym, dla ilu ludzi jestem niewiarygodny w tłumaczeniu, że nie znam historii dziadka, chociaż wielu ludzi nie zna historii swoich dziadków, szczególnie kiedy oni nie chcą o niej opowiadać
— stwierdził.
Tuskowi bardzo zależało, by podzielić się szczegółami z historii rodzinnej i przedstawić siebie jako normalnego chłopaka z Gdańska.
Pewnej twardości i hardości nauczyły mnie podwórko, polityka, sport i ta robota na wysokościach. Na dużym ryzyku. No i jeszcze podziemie solidarnościowe. Ale nie chciałbym tworzyć wrażenia wyjątkowości mojego życiorysu (…) Raz byłem nisko, raz bardzo wysoko. Dosłownie i metaforycznie
— mówił, opowiadając o „kryminale i „alkoholu” w rodzinie ze strony matki, bólu po śmierci mamy, a nawet biciu przez surowego ojca.
Gdy pojawił się wątek Kościoła, Tusk – który na potrzeby kampanii prezydenckiej wziął sakramentalny ślub, a jego partia jeździła na rekolekcje – uderzał:
Jestem typem wątpiącym, nie powiedziałbym nigdy, że jestem praktykującym katolikiem, a o Kościele polskim mam zdanie krytyczne, bo zostało niewiele albo nic na obronę tej instytucji.
Rozmowa zeszła na temat Putina i napięcia na linii Warszawa-Moskwa. Zdaniem Tuska „bezpośrednim powodem propagandowego wzmożenia ze strony Kremla są rocznice wyzwolenia Auschwitz i zakończenia II wojny światowej”. Nie mógł się powstrzymać i atakował przy tej okazji Prawo i Sprawiedliwości.
Polska jest dziś łatwym celem w tej kampanii. Putin chce być pozytywnym i głównym bohaterem obchodów - w Izraelu może liczyć na pomoc premiera Netanjahu. Poważne błędy w polityce historycznej PiS i europejskie osamotnienie Polski ułatwiają zadanie naszym przeciwnikom oraz tym, którzy chcą uczynić nas współodpowiedzialnymi za Holocaust
— powiedział. W jego ocenie Putin chce doprowadzić do dezintegracji UE i NATO.
Ma w tym projekcie sojuszników i pomocników: świadomych, mimowolnych i tzw. pożytecznych idiotów. W PiS można odnaleźć wszystkie trzy kategorie
— dodał.
W końcu Tusk zaczął mówić o Jarosławie Kaczyńskim. Padły ostre słowa!
Uważam, że ma w sobie dużo zła, jest nieszczęściem dla Polski – co nie oznacza, że czuję nienawiść. Osobiste relacje z Kaczyńskim nie mają dla mnie znaczenia. Mam swoje emocje, jednak w polityce udaje mi się nad nimi panować. Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że przed snem modlę się o jego powodzenie
— wyznał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Brudziński: Panie Tusk, jedyne, co pan może zrobić, to poprosić Jarosława Kaczyńskiego, by pozwolił panu wymienić kuwetę dla kota
Kampania marketingowa z Tuskiem w centrum trwa. I choć całość (z wątkami filozoficznymi, z przesadnie dużą liczbą nawiązań do literatury i sztuki, ale i osobistymi historiami) ma wzbudzać w czytelnikach sympatię, a może raczej podziw do byłego premiera, to nie da się uciec od wyraźnej oceny. Produkt prezentuje się nieco groteskowo, a na pewno śmiesznie!
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480588-medrzec-tusk-w-wywiadzie-dla-gw-kaczynski-ma-w-sobie-zlo