Stara gwardia Platformy Obywatelskiej przechodzi do kolejnej fazy ewakuacji. Donald Tusk ostatecznie przekreślił nadzieje na powrót do rodzimej polityki, Ewa Kopacz zakotwiczyła w Parlamencie Europejskim, a Grzegorz Schetyna uznał wreszcie, że najwyższa pora odejść z twarzą, skoro wyczerpały się szanse na realne przywództwo. O czym świadczą kolejne akty kapitulacji starego trzonu Platformy?
Przychodzi czas na nowe wyzwania, nowych ludzi, nowy początek, nowy rozdział. (…) Najlepszym kandydatem, który będzie liderem wielkiego projektu, który dla nas jest najważniejszy, dla PO, w tej następnej kadencji 2020-2024 będzie Tomasz Siemoniak
— oświadczył na konferencji prasowej Grzegorz Schetyna, przekonując że zostawia Platformę Obywatelską „w lepszym stanie niż ta z 2015 i 2016 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Oficjalnie: Schetyna nie wystartuje w wyborach w PO. Na swojego następcę wskazał… Siemoniaka: To najlepszy z możliwych liderów
Wewnętrzny bunt w Platformie Obywatelskiej, chaos i podziały oraz impotencja przywódcza Grzegorza Schetyny obciążały partię, którą i tak ściągają na dno polityczne grzechy przeszłości. Schetyna długo wierzył w odnalezienie własnej charyzmy i porwaniu za sobą przynajmniej części partyjnych zwolenników. Z miesiąca na miesiąc okazywało się jednak, że grono to kruszeje, a Platforma Schetyny pogrąża się coraz bardziej. Rokowania przewodniczącego musiały być wyjątkowo słabe, skoro zdecydował się na poparcie Tomasza Siemoniaka, z którym jeszcze całkiem niedawno rywalizował o przywództwo. Widać wyraźnie, że musi za tym stać jakiś plan, obliczony prawdopodobnie na utrzymanie kontroli nad partią. Wygląda na to, że do ojców założycieli dotarło ostatecznie, że Platforma wyczerpała swoją formułę. Potrzebne jest radykalne odświeżenie lub wprowadzenie nowego bytu politycznego, zdolnego zabezpieczyć interesy grup, o które dbała dotąd PO. Zadanie takie miała spełnić Nowoczesna, ale plany te pogrzebała indolencja Ryszarda Petru. Póki co, nadzieje kierowane są ku Koalicji Obywatelskiej. Przybywa kandydatów, którzy staną w szranki o fotel przewodniczącego. Bez względu jednak na to, kto wygra, Platforma pójdzie swoim starym, antypisowskim szlakiem. Żadna z obecnych kandydatur nie gwarantuje nowego otwarcia. I pewnie o to chodzi. Zadanie jest przecież jedno: jak najdłużej strzec interesów założycielskich.
CZYTAJ TAKŻE: Budka oficjalnie zgłosił swoją kandydaturę na szefa PO. „Już dzisiaj rozpoczynam cykl spotkań w każdym regionie Polski”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480481-kolejny-akt-tchorzostwa-czy-swiadomosc-konca-platformy