Pojawiające się od tygodni kolejne relacje pacjentów ze szpitala, w którym pracował profesor Tomasz Grodzki wywołują nadzieję, że poza głosem świadków do głosu dojdą także prokuratura i sądy i Marszałkowi Senatu przyjdzie się jednoznacznie ze sprawy wytłumaczyć. A jednak Prof. Grodzki nie ma potrzeby zabierania głosu w tej sprawie - i rzeczywistość III RP mu w tym sprzyja. Istnieją trzy solidne powody, dla których polityk Koalicji Obywatelskiej może wobec oskarżeń o przyjmowanie w jego szpitalu łapówek za operacje i zabiegi, pozostać niewzruszony.
1. Powód pierwszy, najmocniejszy: sztuka kopertowania
Po pierwsze korupcja w szpitalach była (i nadal jest) sztuką w rękach wyrafinowanych mistrzów. Lekarz czy ordynator przyjmujący „kopertę” robił to zawsze sam na sam, w cztery oczy, by w razie sprawy sądowej jego słowo równało się słowu wręczającego. Relacja męża jednej z pacjentek zawiera i ten istotny szczegół, że choć z pięcioma tysiącami złotych do szpitala przybyli oboje: mąż i córka chorej, to do gabinetu wpuszczono z pieniędzmi tylko córkę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Korupcja w szpitalu Grodzkiego. Są relacje kolejnych osób
W żadnym z opisywanych przypadków nie pojawiła się choćby wzmianka, by do gabinetu wpuszczano więcej niż jedną osobę - łapówkarze w Rzeczpospolitej Balcerowiczowskiej nie byli (i nie są) amatorami. Ale sztuka brania kopert w szpitalach ma jeszcze ten najbardziej gorzki wymiar - bo o ile nauczycielowi, sędziemu, policjantowi czy urzędnikowi można odmówić wręczenia korzyści majątkowej to - nie oszukujmy się - lekarzowi, który stoi ze skalpelem nad ukochaną, bliską osobą - i jedynie „sugeruje” potrzebę wpłaty na fundację czy przekazania pliku banknotów - nikt nie odmówi. Ba, nie tylko nie odmówi, ale wręcz będzie wdzięczny, że operacja czy zabieg się udała albo że pacjent, nasz krewny, przyjaciel, mąż, żona, otrzymali dobrą opiekę. Nawet profesor Popiela, która jako pierwsza przyznała, że doszło do niejasnego przekazania pieniędzy, wyznała później, że jest profesorowi Grodzkiemu wdzięczna za pomoc. I nie ma co się dziwić - w obliczu śmierci i cierpienia bliskich oddamy nie tylko zawartość portfela, ale i - jeśli to pomoże - sami damy się pokroić. Dlatego jeśli jest jeszcze więcej pacjentów, którzy wiedzą o procederze w szczecińskim szpitalu, to trudno od nich wymagać, by zapomnieli o radości uratowania bliskich, skoro - nawet jeśli przy nieuczciwej zachęcie - mogą to uratowanie zawdzięczać profesorowi Grodzkiemu.
I rzecz właśnie w tym, że branie łapówek w szpitalu to nie jest jakaś zwykła korupcja, to jest zabawa w Pana Boga, drwina z życia i z drugiego człowieka. Ale takie zabawy są właśnie najmocniej i najskuteczniej ukrywane.
2. Powód drugi, czyli błogosławieństwo Sławomira Neumanna
Postawienie zarzutów przez obecną prokuraturę spotka się z chórem potępienia, ale dodajmy, że byłby to chór skuteczny. Im więcej oskarżeń wobec Grodzkiego, tym większa mobilizacja elektoratu Koalicji Obywatelskiej.
Tyraliera mediów lewicowo-liberalnych pracowała na to półtorej dekady i udało się jej zdezawuować próby naprawy państwa przez Prawo i Sprawiedliwość. Jedną z socjotechnik było ukucie terminu „PiSowski”, a więc ten „gorszy”, „niesprawiedliwy”, „niepełnowartościowy”, „upartyjniony”. Profesorowie po tych samych uczelniach i z tym samym dorobkiem mogą być zasłużeni (prof. Janusz Czapiński) albo „PiSowscy” (prof. Zdzisław Krasnodębski, choć ten ostatni ma więcej publikacji i aktywności, także za granicą). Tak samo prokurator z nadania ludzi Tuska, Millera czy choćby Kiszczaka będą „państwowi” a Ziobry to już będą „PiSowscy” - i tak w kółko. Prominentny działacz Platformy Obywatelskiej wyraził to wprost, zacytujmy więc tczewską rozmowę Sławomira Neumanna z października 2019 r.
Jeśli marszałkowi Grodzkiemu postawiono by jakiekolwiek zarzuty, to:
będzie w takim gronie zacnych ludzi, że, k…, nikogo to nie ruszy. O tym ci mówię. Nikogo to nie ruszy. Nasz elektorat, ten antypisowski, uzna, że to jest k… atak PiS-u, żeby go zabić. I pójdą jeszcze bardziej na niego. Tak to wygląda. W różnych badaniach, k…, naszych, których oskarżają. Hania Zdanowska zyskuje, jak ma akt oskarżenia. Idzie wręcz dokładnie odwrotnie. Nie patrz na to, to nie ma żadnego znaczenia. Oni ilością aktów, inflacją tych aktów oskarżenia, powodują, że nie mają żadnego (znaczenia - red.). Jedynym gościem jest Adamowicz, który ma absolutnie mega twarde rzeczy, które mogłyby go wyprowadzić w kajdankach.
Sprawa dotyczyła lokalnego polityka, ale to cytat uniwersalny - pasuje do każdego przekręciarza, który może się obwołać ofiarą PiSu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prawdziwe oblicze Sławomira Neumanna. Taśmy szefa klubu PO
3. Powód trzeci, czyli mętna woda III RP
Choć przywykliśmy już do naszej sądowniczej rzeczywistości, rozgrzanych „sędziów na telefon” Komorowskiego i przewlekania spraw w nieskończoność, to i o tym trzeba przypomnieć - mętne realia administracyjno-sądowe pozwoliły przecież stuosiemnastolatkom przekazywać kamienice w Warszawie, a jednemu z profesorów prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiadać na wykładach, że Stanisław Pyjas sam spadł ze schodów i Służba Bezpieczeństwa była niewinną ofiarą prawicowej nagonki. Przecież Profesor Strzembosz obiecywał przy Okrągłym Stole:
My nie możemy w tej chwili zaczynać od weryfikacji sędziów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Strzembosz deklarował za kulisami Okrągłego Stołu: nie możemy zaczynać od weryfikacji sędziów
a 30 lat później z owoców tego zaniedbania drwił w wyżej przypomnianej rozmowie Sławomir Neumann:
Sąd to może wyp… w kosmos, może to prowadzić trzy lata.
A jednak nie jesteśmy bezradni
Myliłby się jednak ten, kto uznałby marszałka za bezkarnego. Tam gdzie państwo było słabe, nieraz Polacy wypełniali lukę po dziurawych strukturach, tym bardziej że ludzie, którzy mają na sumieniu korupcję, wykazują się podobnymi słabościami także w innych swoich aktywnościach. Pycha, oderwanie od rzeczywistości i przekonanie o własnym posłannictwie to zapowiedź upadku marszałka Grodzkiego. Być może patrząc mu na ręce nie znajdziemy kopert, ale niekompetencje i spolegliwość wobec obcych - już tak. Demokracja ma swoje narzędzia egzekwowania oczekiwań społeczeństwa, nawet gdy zawodzą sądy. Zwłaszcza że oprócz recenzji działań marszałka senatu można jeszcze wygrać batalię o reformę sądownictwa. I rok 2020 pokaże, czy Polacy mają jeszcze odrobinę determinacji, by zmieniać kraj wedle własnej, a nie dyktowanej, receptury.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480433-3-powodydla-ktorych-grodzki-nie-musi-sie-tlumaczyc-z-kopert