W polskiej polityce zawsze roiło się od Napoleonów, którym wydawało się, że ich kompetencje i uprawnienia sięgały dalej niż przypisana im w konstytucji rola. Taką osobą staje się Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Powraca wariant „zagranica”! Marszałek Grodzki napisał list do Komisji Weneckiej w sprawie nowelizacji ustaw sądowych
Przypadki Tomasza Grodzkiego, czyli jaka opozycja, taki polityczny Mesjasz
Pan Marszałek lubi nie tylko luksusowe samochody, ładne garnitury i kreowanie się na „ojca narodu”. Polubił banalne orędzia i występy przed kamerami. To przywary wielu naszych polityków. Grodzki wniósł jednak coś dużo bardziej groźnego niż oskarżenia o łapówkarstwo i mętną retorykę polityka, któremu bardzo często wydaje się, że jest „nowym” Tadeuszem Mazowieckim.
Pan Marszałek zamierza konsultować swoje działania i posunięcia w Brukseli. I to te dotyczące drogi legislacyjnej ustaw! Otoczony armią „ekspertów”, z budżetem pełnym pieniędzy na opinie i analizy prawne, nie radzi sobie więc z prostymi rozwiązaniami dotyczącymi zmian w prawie, które mają za zadanie zdyscyplinowanie skrajnie upolitycznionego środowiska sędziowskiego. Zmiany przerastają więc Tomasza Grodzkiego stąd na 8 stycznia zaplanowano wizytę Marszałka Senatu w Brukseli i rozmowy z wiceszefową KE Vierą Yourovą.
Komisja Europejska zwróciła się o konsultacje do polskich władz w sprawie ustawy sądowej, więc marszałek Senatu Tomasz Grodzki je realizuje
– mówią przedstawiciele Koalicji Europejskiej.
Chciałbym spytać pana Marszałka, co sprawia mu taką trudność, że potrzebuje konsultacji z przedstawicielem instytucji, która z konstytucyjnymi zadaniami i polską droga legislacyjną nie ma ma nic wspólnego? O którym konkretnie zapisie zamierza rozmawiać z Vierą Yourovą? Gdzie, w końcu, w konstytucji znajdziemy zapisy, które nadają Marszałkowi Senatu prawo, by włączać zagraniczną instytucję w tworzenie prawa w Polsce? Komisja Europejska naprawdę nie potrzebuje pana Grodzkiego, by interweniować w sprawie polskich ustaw. Pomijając już Fakt, że Brukseli nic do tego jak wygląda ustrój sądów w Polsce, Grodzki chce stworzyć niebezpieczny precedens. Doskonale wie, że nawet jeśli Senat nie przyjmie zmian proponowanych przez Sejm,. to kwestia ich wprowadzenia i tak jest kwestią czasu.
Politycy opozycji lubią mieć na transparentach ustawę zasadniczą, deklinując ją przez wszystkie przypadki. Gdy jednak przychodzi do jej wykonywania, tracą nagle pamięć i wiedzę. Polska zna przykłady przyklejenia naszych polityków do brukselskich i moskiewskich klamek. Im bardziej złote, tym kandydatów więcej. Szkoda tylko, że Tomasz Grodzki zapomina o swoich podstawowych obowiązkach. Czy to próba przykrycia pełzającej afery związanej z oskarżeniami jego osoby o łapówkarski proceder? A może ktoś przekonał Tomasza Grodzkiego, że jest „zbawcą” polskiej opozycji i mężem opatrznościowym praworządności? Niech ktoś mu więc szepnie, że nie jest Napoleonem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480326-czy-grodzki-przyklei-sie-do-brukselskiej-klamki