Rok 2020 może być w relacjach polsko-rosyjskich rokiem bardzo trudnym. W moim przekonaniu prezydent Rosji uznał, że nadszedł czas, aby pewne generalne sprawy, w których Polska występuje jako obiekt rosyjskiego zainteresowania, rozstrzygnąć
— mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były szef MON.
wPolityce.pl: Dodał pan ostatnio na Twitterze wpis kpiący z rosyjskiej propagandy dotyczącej roli Polski przy wybuchu II wojny światowej. Czy ta narracja jest tak absurdalna, że należy zbywać ją śmiechem?
prof. Romuald Szeremietiew: Nie, nie to oznacza mój wpis. Uważam, że sprawa jest bardzo poważna i nawet w którejś z wcześniejszych wypowiedzi, kiedy pojawiła się ta stalinowsko-putinowska narracja, mówiłem, że Polska jest w tej chwili na celowniku Rosji. Na tym celowniku jest dlatego, że głównie Polska przeszkadza Rosji w realizacji jej europejskich planów.
Jakie to są plany?
Tym planem jest podporządkowanie sobie Europy Środkowo-Wschodniej, nawiązanie bliskiej współpracy z Niemcami i zbudowanie wspólnoty – oni mówią: geopolitycznej – od Władywostoku do Lizbony, która to wspólnota miałaby szansę w rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Rosja ma bardzo ambitne plany. Wydarzyło się kilka rzeczy, w których Polska odegrała niewątpliwie bardzo istotną rolę, jeżeli chodzi o pokrzyżowanie tej polityki. Ostatnia taka sprawa tokwestia sankcji amerykańskich w związku z Nord Stream 2. I wyraźne niepowodzenie, a widać ogromne starania, żeby podporządkować Białoruś Moskwie. To jest tendencja stała, ale teraz przybrało to na sile. Prezydent Rosji realizuje krok po kroku cele, które założyli sobie w swoich strategiach. Moim zdaniem tym następnym celem jest pełne podporządkowanie Białorusi. Tak, aby mieć bazę wypadową i w kierunku państw nadbałtyckich, i w kierunku Ukrainy. Nie mówiąc już o Polsce. Problem polega na tym i sądzę, że sztabowcy rosyjscy to wiedzą, że na flance wschodniej najpoważniejszym potencjałem militarnym dysponuje Polska. Wojska Stanów Zjednoczonych są tutaj w śladowych ilościach. Szpica NATO-wska, którą mamy w tej chwili dowodzić, to też nie jest jakaś wielka siła. To są rzeczy, które symbolicznie pokazują polityczną wolę reakcji na to, co Rosja może zrobić. Pojawia się bardzo dużo opracowań, zwłaszcza po stronie amerykańskiej, wskazujących na to, że Rosja może zdecydować się na jakąś konfrontację zbrojną i w takiej sytuacji NATO nie ma dość sił, aby się jej przeciwstawić. Zwracam uwagę na opracowanie RAND Corporation, które wyraźnie wskazuje, biorąc pod uwagę sytuacje państw nadbałtyckich, że one mają przygotowywać się do walki w konspiracji. Wskazują, że mając na uwadze zdolności działań nieregularnych, to to może powstrzymać czy bardzo przeszkodzić Rosji w opanowaniu tych krajów, ponieważ militarnie – mówią Amerykanie – NATO takich możliwości nie ma. Gdyby Rosja zdecydowała się na działania zbrojne. Jeżeli tak to oceniają eksperci amerykańscy, to nie sądzę, żeby Rosjanie tego nie dostrzegali.
Ale skąd to wzmożenie propagandowe akurat teraz?
To jest następny krok. Proszę zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o Ukrainę, to na obecnym etapie chyba Rosja osiągnęła wszystko, co mogła. Wojna asymetryczna cały czas się tam toczy. Ukraina w związku z tym ma ograniczone możliwości współpracy z Zachodem i to ją bardzo wyraźnie limituje. Wcześniej udało się akcją zbrojną zablokować wejście Gruzji do NATO i do Unii Europejskiej. Teraz jest potrzebny krok następny. Tym krokiem jest Białoruś. Łukaszenko wyraźnie mówi, że Zachód czułby się zagrożony, gdyby Rosja pozbawiła suwerenności Białorusi. W zawoalowanej formie, ale w wypowiedziach prezydenta Białorusi to się bardzo często pojawia. Zdaje się, że mówił nawet ostatnio, że 2020 rok to będzie rok suwerenności białoruskiej, że ją obronią.
Wydawało się, że te rozmowy rosyjsko-białoruskie są bardzo zaawansowane, mówiło się nawet o wspólnym parlamencie, ale niewiele z tego wyszło.
To są baśnie. Myślę, że Łukaszenka nie chce być gubernatorem guberni Federacji Rosyjskiej, bo to chyba maksimum, co mogliby mu zaoferować. Moim zdaniem rozgrywka toczy się w związku z Białorusią. Putin chce podporządkować sobie Białoruś, żeby mieć kolejny sukces w realizacji swojej polityki. A tutaj jest flanka wschodnia i na tej flance wschodniej, jak wspomniałem, największym potencjałem dysponuje Polska.
Właśnie, bo pan profesor mówi o tym, że na celowniku Rosji w pierwszej kolejności jest Białoruś, potem państwa nadbałtyckie, ale atak propagandowy został wymierzony wprost w Polskę.
Polska jest tutaj główną siłą, z którą Rosja musi się liczyć, jeżeli chce zrealizować swoje plany. Rosja zdaje sobie sprawę, że Polska jest siłą, która będzie przeszkadzała Rosji na wszelkie możliwe sposoby. Można przyjąć następujące założenie: trzeba Polskę zneutralizować, aby można było zrealizować to, co Moskwa sobie zaplanowała na najbliższy czas. Stąd widzę to niebezpieczeństwo. Pozwoliłem sobie na taki żart, ale ten żart trzeba traktować raczej w kategoriach tego, co np. robiła akcja „N” w czasie II wojny światowej, kiedy robiła Niemcom różne dowcipy, mimo że prowadziliśmy jak najbardziej walkę z Niemcami. Doceniam i jestem gotów nawet przeceniać zagrożenie wynikające z zachowania prezydenta Rosji.
Jak pan profesor ocenia reakcję polskich władz na słowa Putina? Premier wydał dość obszerne oświadczenie w tej sprawie. Ze strony opozycji padają zarzuty pod adresem prezydenta Dudy. Dochodzą jednak sygnały, że milczenie głowy państwa jest elementem szerszej strategii wypracowanej w gronie ekspertów.
Postawa prezydenta i postawa władz polskich jest moim zdaniem prawidłowa. Bardzo silnym sygnałem jest oświadczenie premiera i wezwanie ambasadora Rosji – niezależnie od tego co on opowiada – to jest wyraźny akt z naszej strony. Do tego dochodzi właściwa reakcja różnych ośrodków zagranicznych, które nie dały się nabrać na tę sowiecką propagandę Putina. To wszystko, wydaje mi się, jest właściwe. I dobrze, że prezydent nie reaguje i nie odpowiada na te zaczepki prezydenta Rosji. Odpowiedział mu rząd, odpowiedział mu premier i moim zdaniem to jest dobra taktyka. Tak należy postępować.
Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się nasilenia ataków propagandowych ze strony Rosji? Mam na myśli styczniowe obchody wyzwolenia Auschwitz i majową rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Ależ tak. Rok 2020 może być w relacjach polsko-rosyjskich rokiem bardzo trudnym. W moim przekonaniu prezydent Rosji uznał, że nadszedł czas, aby pewne generalne sprawy, w których Polska występuje jako obiekt rosyjskiego zainteresowania, rozstrzygnąć. Spodziewam się, że będziemy mieli różnego rodzaju kłopoty, z którymi powinniśmy sobie dać radę. Stan zorganizowana NATO-wskich i międzypaństwowych relacji w naszym regionie, w których występuje Polska, powinien być wystarczający, aby się nie dać.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480281-szeremietiew-jestem-gotow-przeceniac-rosyjskie-zagrozenie