„Gazeta Wyborcza”, opisując dzisiaj wyrok Sądu Najwyższego, który uderza rzekomo w Izbę Dyscyplinarną i jej rozstrzygnięcia „zapomniała” o „drobnym” szczególe. Jak ustalił portal wPolityce.pl kontrowersyjne orzeczenie wydał zaledwie 3 - osobowy skład sędziowski, któremu przewodził Józef Iwulski. Ten kapitan Ludowego Wojska Polskiego wydawał w stanie wojennym wyroki na przedstawicieli opozycji demokratycznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:„Wyborcza” do spółki z Łączewskim chwali się „tarczą na bat Ziobry”: To może być ważna broń dla sędziów w rozgrywce z władzą
„Gazeta Wyborcza” i jej dziennikarze nie mają szczęścia do „autorytetów”. W ostatnich latach wspierali oni m.in. Jakuba R., byłego szefa BGN, oskarżonego o gigantyczne łapownictwo w aferze reprywatyzacyjnej. Innym „idolem” jest mec. Robert Nowaczyk, także zamieszany w przekręty reprywatyzacyjne. Teraz redaktorzy z Czerskiej sięgnęli po Wojciecha Łączewskiego - byłego sędziego, któremu przed Świętami, śledczy postawili poważne zarzuty karne za m.in. składanie fałszywych zeznań. Źródło informacji najwyraźniej nie przeszkadzało „Wyborczej”, która dziś chwali się wyrokiem z 2005 roku, który przekazał „GW” właśnie Łączewski. Wyrok Sądu Najwyższego, to podobno „tarcza na bat Ziobry”, czyli Izbę Dyscyplinarną SN oraz dowód na to, że rozstrzygnięcia ID nie są ostateczne. Wprawdzie wyrok z 2005 roku dotyczy sądu dyscyplinarnego, a nie Izby Dyscyplinarnej (ta nie istniała w dniu wydania wyroku), ale to nie przeszkadza w egzaltowanych komentarzach autora publikacji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Sędzia Józef Iwulski sądził, że wykiwa obecnie rządzących, tyle że sam się zakiwał, a nawet przewróciłopublikowano: 20 lipca 2018 ·
Co ciekawe, w artykule Wojciecha Czuchnowskiego nie przeczytamy ani słowa o składzie sędziowskim, który rozstrzygał sprawę sędziego z 2005 roku. A szkoda! Sędzią sprawozdawcą był bowiem Józef Iwulski, który „wsławił”” się skazywaniem opozycjonistów w stanie wojennym. Pan sędzia długo nie mógł sobie przypomnieć o swoich dokonaniach w stanie wojennym i podnosił (słusznie), ze był członkiem „Solidarności”. O „demokratycznych” i „apolitycznych” wyrokach Iwulskiego opowiadali działacze opozycji demokratycznej, którzy stali się ich ofiarami.
Dostałem wyrok trzech lat bezwzględnego więzienia. Siedziałem na Montelupich; siedziałem w tzw. getcie, miejscu o zaostrzonym rygorze
– mówił w programie Minęła 20 TVPinfo Marian Stach, działacz opozycji niepodległościowej w PRL.
O sprawach prowadzonych przez sędziego Józefa Iwulskiego informował też portal Onet. Chodziło m.in. o sprawę dotyczącą członka NSZZ „Solidarność”, który został skazany na trzy lata pozbawienia wolności za powielenie około 200 ulotek, które wzywały do strajku powszechnego. Sam Iwulski bronił się, że w niektórych sprawach zawierał zdanie odrębne, a w wyrokach brał pod uwagę zbliżającą się amnestię. To nie zmienia jednak faktu, że wiarygodność sędziego Iwulskiego jest przez wielu weteranów walki z komunizmem podważana, a on sam stawał przeciwko Izbie Dyscyplinarnej. To także jeden z najbardziej zaufanych sędziów prof. Małgorzaty Gersdorf. I Prezes Sądu Najwyższego. Pełni on funkcję Prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, który jest prawdziwym bastionem tzw. „kasty” sędziowskiej.
To właśnie w tej Izbie zapadł szokujący wyrok 5 grudnia 2019 roku, który opierając się na błędnej analizie orzeczenia TSUE z 19 listopada 2019 roku, uznał, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej oraz podważył umocowanie konstytucyjne KRS. Ta jawna próba ingerencji SN w działanie konstytucyjnych organów spotkała się z falą krytyki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480258-skazywal-w-stanie-wojennym-a-dzis-jest-autorytetem-w-gw