W opublikowanej na łamach „Rzeczpospolitej” analizie polityk Konfederacji stara się wybielić Rosjan, winą za dokonywane przez bolszewików mordy obarczając… m. in. Polaków.
Prezydent Włodzimierz W. Putin postanowił sobie niemądrze pożartować o tym, że zajęcie Zaolzia spowodowało wybuch II wojny światowej – nie warto zajmować się takimi bzdurami
— napisał na łamach „Rzeczpospolitej” poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Dodał, że „Putin ma rację! Nie można stawiać znaku równości między Związkiem Sowieckim a III Rzeszą”.
Ofiarami hitlerowców byli gównie prości żołnierze, bolszewiccy komisarze i Żydzi. Natomiast bolszewicy mordowali rosyjską arystokrację, burżuazję, inteligencję, a nawet najlepszych rolników zwanych „kułakami” - czyli elitę: to, co stanowi naród. By dać porównanie: terror hitlerowski był skierowany przeciwko polskim elitom – jednak był względnie łagodny
— przekonywał Korwin-Mikke, deprecjonując zarówno mordy dokonywane na Polakach przez sowiecką Rosję, jak i nazistowskie Niemcy.
RFN odcięła się zdecydowanie (moim zdaniem: przesadnie, co wywołuje obecnie reakcję) od III Rzeszy. Tymczasem FR nie odcina się od Związku Sowieckiego. Jest to tym dziwniejsze, że hitlerowcy byli Niemcami, podczas gdy bolszewicy byli Żydami, Polakami (sama CzeKa pod wodzą Feliksa Dzierżyńskiego, a potem Wieńczysława Mienżyńskiego, wymordowała 20 razy więcej Rosjan niż Sowieci Polaków w Katyniu), Łotyszami – a w tej internacjonalistycznej zbieraninie trafiali się i Chińczycy. Rosjan tam praktycznie nie było! [sic!]
— stwierdził. Komentarz w tym miejscu jest chyba zbędny.
Sam p. Putin potwierdził, że 80 proc. kierownictwa bolszewików to byli Żydzi. Nie jestem więc w stanie zrozumieć, dlaczego FR nie wykorzystuje tego, by odciąć się od zbrodni bolszewickich?!
— zastanawiał się Korwin-Mikke, zupełnie ignorując fakt, że oprócz kierownictwa byli również wykonawcy rozkazów, wśród których gros było jednak Rosjan.
Odsunięcie od władzy i likwidacja bolszewickiej hołoty przez Stalina znacznie polepszyła sytuację Rosjan – i dlatego Rosjanie są, mimo wszystko, wdzięczni Stalinowi (czego Polacy nie potrafią zrozumieć)
— szokował dalej Korwin-Mikke. Najwyraźniej nie rozumie on, że sentyment Rosjan do Stalina wynika bardziej z ich ciągot wielkomocarstwowych niż czegokolwiek innego. Kojarzą, że za Stalina „Rosja była wielka” a że były ofiary… „Nas mnogo” mówią.
Wychwalane są czasy, gdy Rosjanie jako mięso armatnie maszerowali i bili się pod sztandarami z sierpem/młotem i czerwoną gwiazdą. Obawiam się, że oznacza to, iż Rosjanie – przerażeni przez jastrzębi z Waszyngtonu, niemal jawnie głoszących, że dążą do zniszczenia Rosji – szykują się do wojny
— kończył swoją wypowiedź Korwin-Mikke.
Polityk Konfederacji albo nie dostrzega, albo nie chce dostrzegać rosyjskich aspiracji. Wbrew temu, co twierdzi Korwin-Mikke, Kreml absolutnie nie jest przerażony „przez jastrzębi z Waszyngtonu” i jeżeli ruszy na Zachód to tylko dlatego, że nadal – tak jak było za czasów Związku Sowieckiego – postrzega Polskę jako terytorium co najmniej swoich wpływów. „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica” - głosi słynne rosyjskie powiedzenie. ZSRS runęło, ale rosyjskie postrzeganie Polski pozostało niezmienione.
aw/Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480249-korwin-mikke-znow-szokuje-bolszewicy-byli-polakami