Głównym adresatem antypolskiej ofensywy propagandowej Kremla miały być światowe środowiska żydowskie, ale – jak na razie – odzewu nie ma. A ten, który jest, wskazuje raczej, że starania Władimira Putina, aby przedstawić Polskę jako antysemickiego sprzymierzeńca Hitlera, nie powiodły się.
Rosyjskie media cytują dzisiaj wczorajszy list do Putina sygnowany przez naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha oraz przewodniczącą Związku Wyznaniowego Gmin Żydowskich Klarę Kołodziejską-Połtyn. W liście tym czytamy m.in. że
„Polska, o czym nie wolno zapominać, popierała emigrację swej 10 proc. żydowskiej mniejszości. Ale czyniła to po części we współpracy z ruchem syjonistycznym, któremu udzielała potajemnie wojskowego wsparcia. Zarazem jednak, gdy III Rzesza wydaliła w 1938 r. tysiące polskich Żydów, polskie służby dyplomatyczne, w tym ambasador Lipski osobiście, udzielały im wsparcia. Oskarżanie go o antysemityzm na podstawie jednego zdania wyrwanego z kontekstu jest skrajnie nieodpowiedzialne.”
I dalej:
„Pamięć o II wojnie jest fundamentem współczesnej europejskiej tożsamości; każde zafałszowanie tej pamięci bezpośrednio tej tożsamości zagraża. Dlatego z uznaniem zauważamy, jak uczciwie przedstawiciele najwyższych władz współczesnych Niemiec konsekwentnie od lat dają wyraz prawdzie o tej wojnie, której ich kraj był bezpośrednim sprawcą i winowajcą. Podobnej uczciwości życzymy też władzom Rosji, która wojnę zaczęła jako sojusznik Niemiec, by stać się ich główną ofiarą, a wreszcie ostatecznym zwycięzcą.”
Na list zareagował ze złością m.in. jeden z głównych rosyjskich propagandzistów Armen Gasparjan. W reakcji napisał, że „dno zostało przebite. Współcześni polscy Żydzi bronią polskiego ambasadora w III Rzeszy i oskarżają Moskwę o fałszowanie historii”. Ku irytacji Kremla nie udało się również sprowokować amerykańskiej diaspory żydowskiej. Jak już wspominałem w jednym z poprzednich komentarzy, przewodniczący Komitetu Żydów Amerykańskich (AJC) David Harris określił wypowiedź Putina jako „rewizjonizm historyczny na sterydach”. „Nazistowskie Niemcy, a nie Polska, są odpowiedzialne za II wojnę światową!!! Pakt Stalina z Hitlerem z 1939 r. pogorszył jeszcze sytuację, która i tak już była okropna. Sowieckie rządy w Europie Wschodniej po II wojnie światowej przedłużyły erę ucisku” – napisał na Twitterze Harris.
Stanowisko środowisk żydowskich w kwestii wybuchu II wojny światowej jest więc jednoznaczne. Nie może być mowy o podważaniu podstawowych faktów historycznych. Za pewien wyjątek od tej konsekwentnej linii można uznać wymijające wypowiedzi ambasadora Izraela w RP Alexandra Ben Zviego, który w poniedziałek na antenie TVN24 przyznał wprawdzie, że to Niemcy ponoszą odpowiedzialność za wybuch wojny, ale starannie unikał tematu sowieckiej agresji 17 września 1939. Nie chciał też wprost odpowiedzieć na proste pytanie o to, czy międzynarodowe obchody wyzwolenia obozu Auschwitz w Jerozolimie zorganizowano po to, aby mógł tam przyjechać i wygłosić swoje przemówienie Władimir Putin, który – jak wiadomo – na polskie uroczystości nie przyjedzie.
Oczywiście ambasador zobowiązany jest do zachowania dyplomatycznej wstrzemięźliwości, jednak aż tak dużych oporów nie mieli inni dyplomaci akredytowani w Polsce, np. Georgette Mosbacher ze Stanów Zjednoczonych czy Rolf Nikel z Niemiec, którzy bez owijania w bawełnę odrzucili słowa Putina. Pewnym wytłumaczeniem może być fakt, że ani w USA ani w Niemczech nie ma wpływowej diaspory żydowskich imigrantów z ZSRR, którzy – pomimo wyjazdu do Izraela – nadal kultywują sowiecką tożsamość. I – co jeszcze ważniejsze – oddadzą wkrótce swój głos w kolejnych wyborach do Knesetu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480204-srodowiska-zydowskie-nie-ulegly-dotad-prowokacji-kremla