Dla Putina nie ma, nie może być i nie powinno być miejsca, bo głowa polskiego państwa nie składa noworocznych życzeń pod żadną presją.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent w orędziu: Ufam, że będzie to rok polskich zwycięstw, że słowem, które najczęściej będziemy odmieniać będzie „sukces”
Podobno opozycja oczekiwała, tak przynajmniej twierdzi „Gazeta Wyborcza”, że składając noworoczne życzenia prezydent Andrzej Duda odniesie się do kłamliwych słów Władimira Putina o Polsce, czyli że powie coś o Rosji. Znając opozycję mogłaby ona czegoś takiego oczekiwać. I znając „Gazetę Wyborczą”, mogła ona tego oczekiwać w imieniu opozycji. I to dopiero byłaby kompletna aberracja. Aberracji nie było, ale był zawód. Tyle że pomysł odnoszenia się w noworocznych życzeniach do głowy innego państwa i do tego państwa byłby czymś takim jak hołdownicze adresy targowiczan i innych zdrajców do carycy Katarzyny II. Nawet, gdyby Putin pojawiał się w negatywnym kontekście.
Orędzie noworoczne dotyczy Polaków i Polski. Wyłącznie. To nie miejsce na polemiki z prezydentem Rosji, gdyż w ten sposób głowa polskiego państwa uznawałaby, że ktoś z zewnątrz ma wpływ na kształt przekazu polskiego prezydenta do Polaków. I to byłoby uszlachetnianie politycznego zbira w przekazie, który ma być pozytywny i mobilizujący. Putin (podobnie jak jakikolwiek inny przywódca wtrącający się w polskie sprawy), choćby ujadał na Polskę i ją szkalował nie jest punktem odniesienia w żadnej sprawie, jaką prezydent Polski uzna za stosowną, by ją poruszyć na przełomie starego i nowego roku. Dla Putina nie ma, nie może być i nie powinno być miejsca, bo głowa polskiego państwa nie składa noworocznych życzeń pod żadną presją. Nie musi się więc do nikogo odnosić i z nikim polemizować, a tym bardziej z prezydentem Rosji. Nie w takim momencie. Na to jest mnóstwo innych okazji.
Słusznie prezydent Andrzej Duda mówił 31 grudnia 2019 r. wieczorem o tym, co dobre i pozytywne dla całej polskiej wspólnoty. A zatem o „ambicji i zapale Polaków”, które „budzą podziw”. O „tempie wzrostu gospodarczego”, które „stawia nas w czołówce państw europejskich”. O „wyższym poziomie życia polskich rodzin”, o „przełamaniu kolejnych barier niemożności”. Doceniał obywatelskie zaangażowanie będące dowodem na żywotność demokracji, a objawiające się „rekordową liczbą głosów oddanych w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu”. Zapewniał, że polskie państwo robi wszystko, żeby Polacy byli pod każdym względem bezpieczni, a konkretnie oznacza to „pogłębioną współpracę między członkami NATO oraz zwiększoną obecność sił amerykańskich w Polsce”. Przejawia się to w „zakupach najnowocześniejszego uzbrojenia dla Wojska Polskiego”, w tym, że „granice naszego kraju są dobrze strzeżone”, w odporności na szantaż energetyczny, co gwarantują „stabilne dostawy gazu ziemnego i ropy naftowej”. A także w poczuciu pewności socjalnego zabezpieczenia poprzez „takie świadczenia, jak 13. emerytura czy 500+ już na pierwsze dziecko”.
Polacy mają wiele okazji do dumy, tym bardziej w stulecie wielkiego zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej 1920, kiedy wydawało się, że polski Dawid jest skazany na porażkę w walce z bolszewickim Goliatem. Ale o zwycięstwie często decyduje siła narodowego ducha. W czasach wojny kształtowanego przez zwycięstwa albo niezłomność, a w czasach pokoju przez sukcesy, np. sportowe. Sami sobie wyznaczamy cele i sami ustalamy hierarchie ważności spraw. Żegnamy stary rok i witamy nowy jak wolni ludzie w wolnym państwie, a reprezentujący nas prezydent Andrzej Duda może sobie pozwolić na luksus zignorowania w takim momencie prezydenta Rosji. Mówiąc brutalnie, może i powinien go w takiej chwili kompletnie „olać”, co przecież nie oznacza, że nie traktuje poważnie zagrożeń, jakie słowa Putina niosą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480137-prezydent-duda-w-noworocznym-oredziu-slusznie-olal-putina