Tekst, który w ostatnich tygodniach opublikował Władimir Putin jest właściwie tekstem przepisanym z „Gazety Wyborczej” z 2009 r. Warto przypomnieć tekst pana Rafała Zasunia, zatytułowany „Jak Polacy i Rosjanie młócą historię”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej”. Pan Zasuń napisał, że pakt Ribbentrop-Mołotow był normalnym paktem politycznym. Przepraszam za strawestowanie słów, które padły z ust redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, ale w sumie można odczytać w tym artykule wyrażenie: o………e się od paktu Ribbentrop-Mołotow
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Andrzej Nowak, historyk, sowietolog.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Prof. Nowak: Wpływy Putina widać w publikacjach „GW”, „Newsweeka” czy TVN, które wyśmiewają sojusz Polski z USA
wPolityce.pl: Panie profesorze, zacznę naszą rozmowę od cytatu. „Obawiam się, że wrócą w jakiejś formie kłamstwa o Katyniu. Może pogłębione o to, że „należało ich zamordować”, bo nie chcieli walczyć, czy podobne rzeczy…” - powiedział były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w rozmowie z „Super Expressem”. Pan profesor też obawia się podobnych kłamstw w rosyjskiej polityce historycznej? W sumie po oskarżaniu nas o wywołanie wspólnie z Niemcami II wojny światowej wszystkiego można się spodziewać.
Prof. Andrzej Nowak: Kilkanaście lat temu zauważyłem taką próbę interpretacji zbrodni w Katyniu. Rosyjski autor Stanisław Kuniajew napisał, że polscy oficerowie zostali zabici przez NKWD. Ale według niego byli to sami antysemici, gotowi zrobić gorszy Holokaust niż Niemcy. Właściwie zabijając ich NKWD wyświadczyło dużą przysługę ludzkości. Esej Kuniajewa był bardzo popularny i szeroko komentowany w Rosji. Mam wrażenie, że właśnie do tej linii nawiązuje pan prezydent Putin. Ona w pewnym sensie odpowiada na trend krytykowania Polski, tylko, że doprowadza go do punktu skrajnego. Powoduje również pewnego rodzaju niewygodę zwolennikom takiej linii krytykowania Polski, ponieważ pokazuje szokującą absurdalność tez Rosji. Pojawiają się też szaleńcze tezy, jakie znalazłem w „Gazecie Wyborczej”. Pan Paweł Wroński twierdzi, że to Jarosław Kaczyński podyktował Putinowi te słowa. Publicysta dowodzi, że to wszystko jest spiskiem Kaczyńskiego z Putinem, ponieważ takie działania są na rękę PiS. Sytuacja jest bardzo interesująca, ponieważ pokazuje, jak dwa nurty krytyki Polski na którą ściąga się coraz większą odpowiedzialność za Holokaust, zostają wykorzystane w skrajnie cynicznej, łajdackiej polityce propagandowej obrońców sowieckiego totalitaryzmu. Można ich również nazwać obrońcami wiecznego rosyjskiego imperializmu dla którego Stalin jest jednym z najwspanialszych awatarów. Te dwa nurty łączą się w jeden odrażający kształt, który nadał mu Stanisław Kuniajew, a dzisiaj daje mu pieczątkę państwową gospodarz Kremla.
Kuniajewowi „umknęło”, że Katyniu zginęło 438 polskich oficerów pochodzenia żydowskiego. Także Naczelny Rabin Wojska Polskiego Baruch Steinberg.
Widocznie byli antysemitami. To przecież nie ma żadnego znaczenia. O tym, kto jest antysemitą i kto jest Żydem, decyduje Putin. O wszystkim decyduje wódz. Tak zawsze było.
Rosja oprócz Polski zarzut kolaboracji z Hitlerem kieruje również pod adresem Francji i Wielkiej Brytanii. Nie jesteśmy osamotnieni w rosyjskich zarzutach, jak to chcą widzieć niektórzy komentatorzy.
I to warto podkreślić. Oprócz Polski, Wielkiej Brytanii i Francji Putin zaatakował również swojego wypróbowanego przyjaciela, prezydenta Czech Milosza Zemana. Czeski przywódca słynie z sympatii do Rosji i osobistą sympatią darzy prezydenta Putina. Władze rosyjskie wyraziły jednak oburzenie z tego powodu, że Czechy chcą pamiętać najazd sowiecki z 1968 r. Należy zadać pytanie czy jest tak, jak mówią zwolennicy niegdysiejszej zgody z Władimirem Putinem, że Polska znalazła się w zupełnej izolacji i jest jakiś spisek Kaczyńskiego z Putinem? Gdyby Władimir Putin wypowiadając swoje słowa miał na myśli wyłącznie polską scenę polityczną to nie wypowiadałby się jednocześnie na temat Polski, Francji, Wielkiej Brytanii i Czech. Robiąc to niejako skłócił się z tymi państwami. To zaprzecza zupełnie absurdalnym teoriom, które głosi „Gazeta Wyborcza” i tych, którzy wiernie towarzyszyli Władimirowi Putinowi dziesięć lat temu w Polsce. Mam na myśli oprócz wspomnianej już „Gazety Wyborczej” takich ludzi, jak Donald Tusk i Radosław Sikorski.
Warto przypomnieć tekst przed dziesięciu laty w „Gazecie Wyborczej”.
Tak. Należy również przypomnieć określenie propagandysty Władimira Putina pod adresem Donalda Tuska: Nasz człowiek w Warszawie. Ono rzeczywiście odzwierciedla rolę, jak Tusk odgrywał i nadal odgrywa w polskiej polityce. To człowiek Putina w polityce polskiej. Niewątpliwie symbolem tego był spacer po sopockim molo i hołdowniczy tekst w „Gazecie Wyborczej” wydrukowany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Padły w nim słowa, że Rosja nigdy nie była tak blisko demokratycznych standardów, jak pod rządami Władimira Putina.
W poniedziałek na okładce „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst pana Bartosza Wielińskiego, który przekonuje, że Polska po ataku Putina jest osamotniona. Zgadza się pan z tą tezą?
Polska nie jest w izolacji. Szarża Putina wykonana na raz na kilku frontach pokazuje jego osamotnienie i rozpaczliwą walkę o zwycięstwo jego kłamstwa. Walkę, w której nie znajduje przynajmniej na razie poparcia w mediach światowych. I tak było również, co warto przypomnieć, w 2009 r. Granice irracjonalności takich tekstów pokazują, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju sektą. Sektą izolowaną całkowicie od faktów, gdzie próbuje się przedstawić atak Władimira Putina jako indywidualną szarżę na Polskę wykonaną tylko po to, żeby PiS wygrało wybory prezydenckie w 2020 r. Trzeba wyłączyć całkowicie świadomość i zapominać o tym, że to był atak Rosji również na Francję, Wielką Brytanię. Ale przede wszystkim bardzo mocny atak na Czechy, które niewątpliwie nie należą do szczególnie mocnych krytyków obecnej Rosji. W narracji „Gazety Wyborczej” mamy do czynienia z szerszymi motywami niż tylko z fiksacją na temat przyjaźni Władimira Putina z Jarosławem Kaczyńskim. Cała ta irracjonalna i absurdalna kombinacja, którą reprezentuje „Gazeta Wyborcza” świadczy o jednym.
O czym?
O poczuciu straszliwej winy i odpowiedzialności, które musi być w tym środowisku. Przypomnę, że tekst, który w ostatnich tygodniach opublikował Władimir Putin jest właściwie tekstem przepisanym z „Gazety Wyborczej” z 2009 r. Warto przypomnieć tekst pana Rafała Zasunia, zatytułowany „Jak Polacy i Rosjanie młócą historię”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej”. Pan Zasuń napisał, że pakt Ribbentrop-Mołotow był normalnym paktem politycznym. Przepraszam za strawestowanie słów, które padły z ust redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, ale w sumie można odczytać w tym artykule wyrażenie: o………e się od paktu Ribbentrop-Mołotow. Dziennikarz „Gazety Wyborczej” przekonywał, że nic złego w tym pakcie nie było. Podkreślam jeszcze raz: te słowa padły w „Gazecie Wyborczej” w tekście Rafała Zasunia, a dzisiaj powtarza je Władimir Putin. Oczywiście tych sformułowań nie wymyśliła ich „Gazeta Wyborcza”. Taka narracja ma zniszczyć tych, którzy pamiętają kto kogo zabijał w czasie II wojny światowej. Należy przypominać, że wśród zabijanych w czasie ostatniej wojny światowej byli Polacy i byli po stronie ofiar, a nie po stronie katów. Praktyka podważania prawdy dzisiaj jest kompromitowana przez Putina i jest potępiana przez Zachód.
Warto jeszcze wrócić do 2009 r. Do wizyty prezydenta Władimira Putina w Polsce i komentarzy „Gazety Wyborczej” po przemówieniu na Westerplatte.
W 2009 r. na Westerplatte doszło do konfrontacji przemówień. Wystąpienia Władimira Putina, specjalnego gościa Donalda Tuska i przemówienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „Gazeta Wyborcza” wtedy odtrąbiła ogromny sukces, jakoby Władimir Putin przyznał, że Związek Sowiecki odpowiada za wybuch II wojny światowej.
Mijało się to jednak z faktami.
Było to radykalne kłamstwo, sprzeczne z rzeczywistą treścią słów Władimira Putina wypowiedzianych na Westerplatte. Wszystkie niemal gazety, włącznie z lewicowo-liberalnymi tytułami w Hiszpanii, w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Niemczech zszokowane opisywały, jak Putin 1 września 2009 r. na Westerplatte broni sowieckiej wersji historii. Prawdy historycznej próbował wtedy bronić jedynie prezydent Lech Kaczyński. Zakłamanie, zagalopowanie się w niską i podłą współpracę z propagandą imperialną Władimira Putina przeprowadzono w imię wewnętrznej, ideologicznej walki w Polsce. W to zakłamanie weszło środowisko „Gazety Wyborczej”. Wszedł w nie osobiście, będąc przywódcą tego środowiska Donald Tusk. Dzisiaj to wszystko sprawia, że tekst tego środowiska interpretujący współczesne słowa Władimira Putina wyglądają tak groteskowo, tak przygnębiająco i tak niemądrze.
Donald Tusk stwierdził, że wobec bezczelnych kłamstw prezydenta Putina potrzebne jest wspólne stanowisko polskich władz i opozycji. Jak pan skomentuje te słowa?
Rzeczywiście to były bardzo dobre i potrzebne słowa. Tylko, że wymagają one od nas natychmiastowej i całkowitej amnezji. Trzeba byłoby objąć nią zasadniczą, fundamentalną i symboliczną rolę Donalda Tuska we wprowadzaniu niszczącego i służącego Putinowi podziału w Polsce. Przypomnę najważniejszy moment tego procesu, rozdzielenie wizyt prezydenta i premiera w Katyniu w 2010 r. To była akcja polityczna Tuska, która sprawiła, że Putin mógł właśnie tak rozegrać tę sprawę. Nie mówię o tragedii smoleńskiej, tylko o fakcie, że Putin miał do czynienia z krajem podzielonym i rozbitym na dwa obozy. I o tym podziale zdecydował Tusk nie godząc się na wspólne wystąpienie z głową państwa, tylko świadomie dążąc do konfrontacji z nim i do zorganizowania osobnych obchodów razem z Władimirem Putinem przeciwko prezydentowi Kaczyńskiemu. O tej roli Tuska w kontekście gry politycznej Putina nie da się zapomnieć. W sprawie Tuska wypowiadającego się na temat podziałów politycznych w Polsce i gry Putina.
Tusk powinien skorzystać z okazji, aby siedzieć cicho?
Tak, bo to polityk, który najbardziej powinien wstydzić się i najbardziej bić się w piersi. Powinien to zrobić za rozkręcenie zimnej wojny domowej w Polsce. Oczywiście obie strony mają swoje winy w tej sprawie. Ale fundamentalnej zmiany jakościowej dokonał w tym zakresie Tusk. Przeniósł wewnętrzny spór polityczny Polski na arenę międzynarodową. On zdecydował o tym, że załamał się konsensus polityczny w Polsce, który istniał, nawet z udziałem Kwaśniewskiego i z udziałem SLD. Ten konsensus polegał na tym, że są pewne sprawy, jak na przykład Katyń, w których Polska powinna mówić jednym głosem. Tusk zdecydował się jednak mówić odrębnym głosem, żeby pokazać, że potrafi stać obok Putina nie będąc w stanie zgodzić się na to, aby stanąć obok prezydenta Kaczyńskiego. To była decyzja Tuska. Symbolicznie i fatalnie ciąży na naszej polityce do dnia dzisiejszego.
Jak Polska powinna i może promować prawdziwą historię II wojny światowej? Dużą rolę w tym ważnym zadaniu widzę dla literatury, m.in. dla wybitnych dzieł Józefa Mackiewicza czy Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Ale nie każdy czyta książki.
Bardzo się cieszę, że wymienił pan w tym kontekście Józefa Mackiewicza. Jego duch był bardzo widoczny we wspaniałym tekście, który opublikował premier Morawiecki w odpowiedzi na kłamstwa Putina. Była i powinna być obecna w naszej analizie tragedii XX wieku świadomość, że Rosja tak, jak Polska była ofiarą totalitarnego systemu komunistycznego.
Rosja była pierwszą ofiarą zbrodni komunistycznych. Wybrzmiewa to w dziełach Józefa Mackiewicza i w liście premiera Mateusza Morawieckiego.
Tak i właśnie dlatego to wydaje mi się niezwykle godne zauważenia i docenienia. Trzeba to również podkreślać na arenie międzynarodowej w naszych interpretacjach tragedii XX wieku ponieważ w tych interpretacjach problemem nie jest Rosja.
A kto lub co?
Problemem jest zakłamywanie dziedzictwa komunistycznego. Niestety, obserwujemy zakłamywanie tego dziedzictwa i próby rehabilitacji. Widzimy zdejmowanie odpowiedzialności z komunizmu za gigantyczne zbrodnie, które dotknęły setki milionów ludzi na świecie. W tym dziele możemy szukać pojednania z innymi ofiarami tego systemu w krajach naszej części Europy. Ciężej będzie nam o porozumienie z Europą zachodnią, która nigdy nie doświadczyła realnego komunizmu. Ale na tym właśnie polega nasz obowiązek, żebyśmy nasze doświadczenie ofiary dwóch totalitaryzmów uzupełniali o aspekt doświadczenia roli ofiary systemu komunistycznego. On niestety nie jest obecny w pamięci uniwersalnej i zbudowanej pamięci o Holokauście, jako o dziedzictwie wielkiej zbrodni dokonanej przez totalitaryzm niemiecki, nazistowski. Polska ma obowiązek dzielony z innymi krajami, w tym także z Rosją, aby pokazywać zbrodnicze dziedzictwo również drugiego systemu totalitarnego, sowieckiego, komunistycznego. Myślę, że warto w naszych świadectwach literackich, w próbach przekazania ich w filmach dokumentalnych czy fabularnych, podkreślać wyjątkowość polskiego doświadczenia. Polska przy uniwersalności tego doświadczenia ofiary dwóch zbrodniczych systemów totalitarnych, ma jedną szczególną cechę. Nasz kraj doświadczył dwóch systemów totalitarnych, a najbardziej widocznym tego symbolem jest pakt Ribbentrop-Mołotow, który podzielił Polskę na dwie części. Jedną oddając sowieckiemu systemowi zniewolenia, drugą niemieckiemu.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/480062-prof-nowak-polska-nie-jest-w-izolacji-ws-klamstw-putina