Kilka dni temu „Washington Post” doniósł, że były kardynał Theodore McCarrick przekazał ponad stu adresatom w Watykanie czeki o łącznej wartości ponad 600 tysięcy dolarów. Wśród obdarowanych mieli być dwaj papieże – Jan Paweł II (miał otrzymać 90 tysięcy dolarów w latach 2001-2005) oraz Benedykt XVI (291 tysięcy dolarów), a także liczni współpracownicy i doradcy papiescy (m.in. dwaj sekretarze stanu Stolicy Apostolskiej – kardynałowie Angelo Sodano i Tarcisio Bertone).
Przypomnijmy pokrótce, kim jest Theodore McCarrick. Dziś media w USA nazywają go „homosexual predator”. Jednak przez lata były metropolita Waszyngtonu jawił się jako jedna z najpotężniejszych osób w Episkopacie Stanów Zjednoczonych. Był zarazem kluczową postacią „lawendowej mafii”, czyli lobby gejowskiego w amerykańskim Kościele, patronując niejednemu błyskawicznemu awansowi. W lutym 2019 roku został usunięty przez Franciszka ze stanu duchownego za przestępstwa pedofilskie.
Do dziś wszyscy zadają sobie pytanie, jak możliwa była tak błyskotliwa kariera McCarricka, skoro jego pociąg do młodych chłopców przez lata pozostawał w otoczeniu hierarchy tajemnicą poliszynela. Jednym z tropów są wpływy finansowe amerykańskiego dostojnika. Według części watykanistów miał on za pieniądze kupować sobie bezkarność. Czy to prawda? Miejmy nadzieję, że odpowiedź na to pytanie przybliży raport Stolicy Apostolskiej, którego publikację zapowiedział w najbliższym czasie kardynał Sean O’Malley z Bostonu.
Należy pamiętać, że pozycja McCarricka wynikała m.in. z faktu, że przez długie lata zarządzał on Fundacją Papieską w USA. Jest to instytucja, która powstała w 1988 roku z inicjatywy kardynałów Johna Krola i Johna O’Connora oraz właśnie McCarricka będącego wówczas arcybiskupem Newark. Od 1990 do 2018 roku przekazała ona na inicjatywy charytatywne, misyjne i edukacyjne Watykanu ponad 215 milionów dolarów.
Sam McCarrick był zresztą mistrzem w zdobywaniu funduszy. Oprócz zarządzania Fundacją Papieską otrzymał od prywatnych darczyńców ponad sześć milionów dolarów. Większość z nich przeznaczył na finansowanie działalności dobroczynnej. Jedna dziesiąta z tej sumy trafiła do różnych dostojników w Rzymie, m.in. do dwóch papieży.
Co to jednak znaczy, że pieniądze trafiły do Jana Pawła II? Wiadomo, że nigdy w życiu nie miał on konta w banku. Z artykułu w „Washington Post” wynika, że pieniądze przeznaczone dla papieży trafiały nie do ich prywatnych kieszeni, lecz na fundusz charytatywny Watykanu, zwany Obolo di San Pietro (w Polsce zwany „denarem św. Piotra” lub „świętopietrzem”), zarządzany przez sekcję ekonomiczną Sekretariatu Stanu. Został on utworzony w 1871 roku przez Piusa IX z myślą o finansowaniu dzieł dobroczynnych. Wpłaty dokonywane na ten cel zarówno przez duchownych, jak i świeckich z całego świata są powszechnie przyjętą praktyką. Tylko w 2018 roku darczyńcy wpłacili nań około 50 milionów euro.
Jeśli McCarrick chciał sobie w ten sposób kupić życzliwość, to w przypadku Benedykta XVI nie kupił jej sobie. Już miesiąc po wyborze Josepha Ratzingera amerykański purpurat wysłał nowemu papieżowi 250 tysięcy dolarów. Mimo to Benedykt XVI objął go sankcjami, gdy dowiedział się o jego podwójnym życiu.
Sprawa wymaga jednak dogłębnego zbadania i wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Kto otrzymywał pieniądze? Czy papieże o tym wiedzieli? Jak wykorzystane były darowizny? Czy były formą korupcji, czy kupowania sobie życzliwości na wszelki wypadek? Jakie związki łączyły McCarricka z obdarowanymi dostojnikami i czy mieli oni wpływ na przebieg jego kariery? Bez odpowiedzi na te pytania trudno będzie przezwyciężyć kryzys zaufania do Kościoła związany ze skandalami homoseksualno-pedofilskimi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479715-pieniadze-mccarricka-czyli-afera-ktora-trzeba-wyjasnic