Jak podało Polskie Radio Szczecin,Uniwersytet Szczeciński wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko prof. Agnieszce Popieli z Katedry Botaniki i Ochrony Przyrody. To ona była pierwszym świadkiem, który oskarżył marszałka Senatu prof. Tomasza Grodzkiego o pobieranie - w tym wypadku „na fundację” - pieniędzy za operacje przeprowadzane w publicznym szpitalu.
Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę -
— relacjonowała prof. Popiela, a później się z tego nie wycofała.
Radio Szczecin podaje, że za wszczęcie postępowania przeciwko prof. Popieli stoi rektor Uniwersytetu Szczecińskiego, prof. Edward Włodarczyk.
Jest to o tyle dziwne, że sam zainteresowany prof. Tomasz Grodzki nie wystąpił na drogę prawną przeciwko autorce wpisu na facebooku
— zauważyło radio.
W liście przesłanym do prof. Popieli rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Szczecińskiego wskazał, że powodem jego wszczęcia są właśnie jej wpisy dotyczące prof. Grodzkiego.
Dlatego byłam troszeczkę zdziwiona, że ten rzecznik mimo wszystko postępowanie robi, z tego względu, że tych informacji trochę jest, ja nie jestem jedyna
— skomentowała prof. Popiela.
Prof. Grodzki rzeczywiście nie wystąpił na drogę prawną przeciwko prof. Popieli, przynajmniej nic o tym nie wiemy. Do sprawy odnosi się niechętnie, dość często zmieniając linię swoich wyjaśnień. W najdalej idącej wypowiedzi de facto przyznał, że tego typu proceder miał miejsce, reagując na relację kolejnego świadka stwierdzeniem: „wręczył [pieniądze] w gabinecie prywatnym. Można w gabinecie też pracować dla idei, ale to nie było w szpitalu”.
Niedawno mecenas prof. Grodzkiego zagroził procesami za stawianie mu zarzutów, za pisanie o sprawie.
[Prof. Grodzki] zdecydował się podjąć zdecydowane działania przeciwko osobom rozpowszechniającym zniesławiające go treści i zlecił swojemu pełnomocnikowi skierowanie w tej sprawie szeregu prywatnych aktów oskarżenia —
— stwierdził w swoim oświadczeniu mec. Jacek Dubois.
Jego prawo. Każdy ma prawo bronić swojego dobrego imienia. Marszałek Senatu wie jednak, że takie procesy mogą mu przynieść więcej strat niż korzyści. Media mają solidne podstawy by zajmować się tą sprawą. Są świadkowie, i to tacy, którzy nie mają oczywistego interesu w podważaniu jego dobrego imienia. Opisywany proceder wygląda, na tle naszej rzeczywistości medycznej, dość prawdopodobnie. Wewnętrznie sprzeczne tłumaczenia marszałka także nie pomagają, nakręcając zainteresowanie oraz wzmacniając wrażenie, że coś jest na rzeczy.
Czy to słuszna obawa prof. Grodzkiego przed procesami sprawiła, że Uniwersytet Szczeciński wytacza taką armatę jak postępowanie dyscyplinarne? Dlaczego uczelnia poczuwa się do obrony dobrego imienia prof. Grodzkiego, a nie poczuwa się do solidarności z prof. Popielą? Czy to nie jest aby próba załatwienia sprawy cudzymi rękami?
Wreszcie: czy prof. Grodzki jest zadowolony z takiego obrotu sprawy? Czy uważa, że prof. Popiela powinna zostać poddana sankcji za swoją relację? Czy będzie dobrze się czuł, jeżeli zostanie ukarana za wyraźnie spontaniczne, choć bolesne wspomnienie sprzed lat?
Wreszcie, jak to wszystko pogodzić z pozą Marka Porcjusza Katona, którą marszałek Senatu tak chętnie przybiera?
Panie marszałku, niech pan interweniuje. Ścieżka karania prof. Popieli poprzez uczelnię jest najgorszą spośród tych, które - hipotetycznie - pan lub pana obrońcy, prywatni, polityczny czy środowiskowi, mogli obrać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479696-jak-pogodzic-poze-katona-z-dyscyplinarka-dla-prof-popieli