„Uważny czytelnik w pewnym momencie bowiem orientuje się, robiąc wielkie oczy, że to, co trzyma w ręku, to nie książka, a folder reklamowy” - pisze o książce Donalda Tuska „Szczerze” Ziemowit Szczerek.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk: „Oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera”. Internauci pękają ze śmiechu
Wiele słów padło już na temat książki Donalda Tuska „Szczerze”. Na stronie „Krytyki Politycznej” pojawiła się jednak recenzja autorstwa Ziemowita Szczerka, obok której trudno przejść obojętnie.
Książka ta to rzecz interesująca, z zaskakującym przyznać trzeba i niebanalnym plot twistem wychodzącym nie tylko poza akcję, ale i poza książkę. Uważny czytelnik w pewnym momencie bowiem orientuje się, robiąc wielkie oczy, że to, co trzyma w ręku, to nie książka, a folder reklamowy
— pisze autor recenzji.
Donald Tusk, były już król Europy i były premier Polski, który – jak niegdyś Henryk Walezy – opuścił tonący okręt, czym przyspieszył jego utonięcie, nie mógł zmarnować okazji do przypomnienia nam, że był co dopiero najbardziej wpływowym Polakiem w dziejach najnowszych
— dodaje.
Dalej Ziemowit Szczerek uszczypliwie opisuje treść książki Tuska.
I z Macronem pogada kiedy zechce, i z Merkel po ziomalsku, w ogóle o Unii decyduje razem z tą dwójką, ba, nawet zdarza się, że zamknie ich w pokoju i nie wypuści, zanim się nie dogadają z takim Tsiprasem od Grexitu i nie uratują Unii. No i kto w takiej sytuacji jest prawdziwym zbawcą Europy, a nie tylko królem? Tak, tak – ten, który ich zamknął. Nikt inny, tylko nasz Donald. Drugi papież – Polak
— kpi recenzent.
W folderze Szczerze poza wielkimi tego świata występuje również sporo postaci pobocznych: wesoły i pocieszny Grasiu odmalowany w stylu Sancho Pansy albo Piętaszka oraz zestaw znanych absolwentom historii sztuki malarzy wiszących w wielkich galeriach, przed których obrazami Donald Tusk medytuje, gdy akurat nie gnoi Trumpa albo nie mizia się z Obamą
— opisuje autor.
Szczerek żartując ze stylu Tuska pokazuje jak wyglądałaby jego książka, gdyby relacjonował… swoją podróż „z samym Aragornem, krasnoludami i Frodem przez Śródziemie do Mordoru”.
Gdyby to Tusk szedł z samym Aragornem, krasnoludami i Frodem przez Śródziemie do Mordoru, to opisałby to następująco: „Szedłem lasem, potem łąką. Zastanawiałem się, jak przekonać króla Rohanu do utrzymania sankcji przeciw Mordorowi. Powtarzałem: najważniejszy jest dialog. Przeżyłem w międzyczasie sporo przygód. Wszystkie polegały na walce z wrogami. Poza tym co rano starałem się biegać. W Mrocznej Puszczy zbluzgali mnie dwaj orkowie. Czułem się taki bezsilny. Potem poszedłem do galerii sztuki. Zgromadzone obrazy zmusiły mnie do refleksji, bo były bardzo piękne. W końcu doszedłem do wulkanu i wrzuciłem pierścień do środka. Zadzwonił Aragorn z gratulacjami. Czas wracać do domu”
— czytamy.
Pod koniec recenzji autor jednak stwierdza: „jako że Tusk budzi moją intuicyjną sympatię, bo taki ma sposób na funkcjonowanie w polityce i w społeczeństwie, że umie tę sympatię budzić, to jakoś nie bardzo mam ochotę zostawić całą tę jego historię wyłącznie zjechaną z góry do dołu i obśmianą”.
Dalej pisze więc m.in. o tym, że „książka Tuska, cóż, naprawdę pokazuje (a raczej pokazywałaby, gdyby Tusk nie napisał jej w stylu pretensjonalno-nijakim), że tylko tuskowata Polska ma szansę osiągnąć cokolwiek w Europie”.
Na koniec Ziemowit Szczerek wraca do narracji, którą prowadzi przez większość recenzji.
Można też, owszem, sięgnąć po ten folder euroreklamowy o ciężarze przeciętnego pustaka. No ale jeśli to naprawdę folder reklamowy – to dlaczego trzeba za niego płacić? I to prawie pięć dych? To aż taki hard liberalizm chciałby nam Tusk wprowadzić?
— pyta autor.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk nerwowy po pytaniu o treść „Szczerze”: „Dajcie książkę! Wytrzymajcie chwilę… ja wiem, gdzie to jest”. WIDEO
xyz/krytykapolityczna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479658-czym-jest-szczerze-recenzent-to-folder-reklamowy