Czy jednym z głównych symboli odchodzącego roku 2019 był bunt „kasty” sędziowskiej? Ludzie stojący za rebelią chcieliby tak myśleć, ale sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Rachityczne protesty „społeczne” po zmianach w prawie, które mają na celu zdyscyplinowanie sędziów, pokazują, że płomień z 2017 roku zamienił się w płomyk, który rozpala garstkę Polaków zajętych najpierw Świętami, a teraz planowaniem nowego roku. Czy oznacza to jednak, że problem zniknął? Wręcz przeciwnie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Mocne słowa prezydenta o Gersdorf: „Wstyd za to, kto w ogóle został na urząd tego I prezesa Sądu Najwyższego wybrany”
Sędziowska „kasta” doskonale trzyma się w sądach. Kolegia i Zgromadzenia sędziowskie sabotują nowy nabór sędziowski, wydają mniej lub bardziej kuriozalne odezwy i uchwały i skutecznie paraliżują większość, która na wojnę z demokratycznie wybranym rządem nie ma najmniejszej ochoty. Uzbrojone w „Gazetę Wyborczą”, zagraniczne media i sparaliżowanych strachem publicystów prawnych, elity sędziowskie, czują się doskonale. Ta „partyzantka” znika z ulic polskich miast, by zapełniać sekretariaty sądów i łamy mediów, które otwarcie utożsamiają się z opozycją totalną. Strach przed reformami? Dobre sobie! Działania różnych sędziów „Juszczyszynów” i szefów sędziowskich stowarzyszeń pokazują, że w obwarowanym obozie „kasty” nikt o strachu nawet nie myśli. Co więcej, elity postanowiły całkowicie zrujnować integralność polskiego sądownictwa. Szokujący wyrok Izby Pracy Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2019 roku wskazuje, że wojna wchodzi w decydującą fazę. Oto bowiem, trzyosobowy (!) skład SN uznał sobie, że szczególnie umocowana, Izba Dyscyplinarna (ID) Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu przepisów Unii Europejskiej. Skąd taka teoria? Podobno wynika ona z orzeczenia TSUE z 19 listopada 2019 roku. Co tam, że o ID nie ma w przytaczanym wyroku niemal ani słowa. Ważne, że zausznicy odchodzącej na emeryturę prof. Małgorzaty Gersdorf, I Prezes Sądu Najwyższego uznali inaczej. Przy okazji „wyrzucili do kosza” Krajową Radę Sądownictwa. Czy powyższy wyrok rozbija polskie sądownictwo? Nie, ale jawnie wprowadza dualizm prawny i wyrywkowe uznanie (lub nieuznanie) konstytucyjnych instytucji i organów. Neguje (praktycznie) istnienie Trybunału Konstytucyjnego, nie uznaje prerogatywy prezydenta, który jako jedyny nominuje sędziów w Polsce.
Oprócz działań systemowych kasta sędziowska znowu sięga po swoją ulubioną broń - histerię i propagandę. Sędzia Igor Tuleya przemawiający na wiecu w Warszawie rysował ponury obraz dyktatury, która niszczy ostoję demokracji, czyli stan sędziowski. Wtórował mu sędzia Markiewicz z Katowic, który mówił o „złodzieju”, który okrada mieszkanie i pozostaje w nim na dłużej. Demokratycznie wybrana (w kolejnych wyborach) władza zachowuje się dla prezesa „Iustitii” jak przestępca lub żołdak z Armii Czerwonej. Ktoś powie, że to krzyk bezsilności i ostatnie podrygi skrajnie upolitycznionych funkcjonariuszy „kasty” sędziowskiej. Nie mam takiego wrażenia. Ta składająca się z zaledwie kilkuset sędziów klika, skutecznie zastrasza i mami niemal 10 tysięcy sędziów polskich. Wierni sojusznicy z Czerskiej i Wiertniczej pilnują jednoczenie, by żaden z „nowych” sędziów nie czuł się zbyt bezpiecznie. Szokująca nagonka na tych, którzy chcą pracować normalnie i nie toczyć na sali sądowej wojny ideologicznej, jest przeprowadzana metodycznie i z kunsztem godnym komunistycznych szczekaczek medialnych. Zasada „Kto nie z nami, ten przeciwko nam” jest wciąż aktualna.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Sędziowie czy już politycy? Tuleya i Markiewicz na proteście w obronie sądów: „Próbuje nam się ukraść konstytucję!”
Jak to wszystko będzie rzutowało na nadchodzący rok 2020? Przedsmak tego mieliśmy już w tym roku. Pewna siebie „kasta” sędziowska włączyła już karuzelę represji. Początkiem tego roku zostałem prawomocnie skazany karnie przez Sąd Okręgowy w Łodzi, za ujawnianie prawdy o Wojciechu Łączewskim, który skazał niegdyś Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika na kary więzienia za bezwzględną i bezkompromisową walkę z korupcją. Niemal rok po moim skazaniu, w przedświąteczny piątek, Prokuratura Regionalna w Warszawie postawiła byłemu już sędziemu Łączewskiemu zarzuty m.in. składania fałszywy zeznań. Śledczy potwierdzili niemal wszystkie zarzuty stawiane Łączewskiemu. Czy czuję satysfakcję, że prokuratorzy potwierdzili ustalenia dziennikarzy sprzed ponad 3 lat? Nie. Jak mamy czuć bowiem jakąkolwiek satysfakcję, skoro skazany w karnym procesie zostaje Jan Śpiewak - obrońca lokatorów gnębionych przez mafię reprywatyzacyjną i klikę z warszawskiego ratusza. Dziś więc jedyną, skazaną w aferze reprywatyzacyjnej osobą jest właśnie on!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jan Śpiewak: Moja sprawa pokazuje, że każdy, kto podniesie rękę na elity prawnicze, temu wymiar sprawiedliwości tę rękę utnie
Inni mogą jednak liczyć na pobłażliwość polskich sądów. Władysław Frasyniuk obrażający policjantów, Obywatele RP organizujący uliczne zadymy i publicyści, którzy nazywają partię rządzącą „mafią”. Bezkarność części środowisk rodzi pytanie o zderzenie zwykłego obywatela z machiną sądową. Czy zacietrzewieni politycznie sędziowie w równy sposób potraktują na sali sądowej zwolennika Zjednoczonej Prawicy? Czy konserwatywny publicysta może wierzyć w niezawisłość osoby, która bierze udział w politycznych pikietach i wspólnie z oskarżonymi o łapówkarstwo, byłymi i obecnymi działaczami opozycji, krzyczy o „wolnych sądach”? To pytania retoryczne.
Ostatnie próby zdyscyplinowania „kasty” sędziowskiej to krok w dobrym kierunku. Oby tylko nie skończyło się na „kroku w tył”, który tak dobrze poznaliśmy w wakacje 2017 roku. Walka o prawdziwie „wolne sądy”, którą utożsamia dziś Zjednoczona Prawica jest walką o suwerenność Polaków. Walką, która nie zakończy się w 2020 roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479539-bunt-kasty-sedziowskiej-nie-zgasnie-w-2020-roku?fbclid=IwAR2Bnvr4uPJDbQ4IUmp8EoPmm6GZdy6gAmJ7dizD2jdLIJ7xB4_8p6Fhxt8