Arcybiskup Marek Jędraszewski powiedział parę słów prawdy: że ideologia ekologizmu jest sprzeczny z Pismem Świętym, ponieważ de facto obsadza „Matkę Ziemię” w roli bóstwa:
To jest sprzeczne z tym wszystkim co jest zapisane w Biblii począwszy od Księgi Rodzaju, gdzie jest wyraźnie mowa o cudzie stworzenia świata przez Boga. Bóg się tym światem zachwyca, człowiek jest postawiony jako ukoronowanie całego dzieła stworzenia. W Piśmie Świętym jest wyraźnie napisane „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Adam jest kimś kto nazywa zwierzęta, a więc nad nimi panuje i nie znajduje wśród nich kogoś kto byłby partnerem dla jego życia, dlatego otrzymuje małżonkę. To jest wizja człowieka i świata, którą głosi chrześcijaństwo i która jest także wizją głęboko zakorzenioną w judaizmie
Faktycznie kwestionuje się naszą kulturę, odwraca się cały porządek świata zaczynając od tego, że kwestionuje się istnienie Pana Boga - stwórcy, kwestionuje się także rolę i godność każdego człowieka.
Reakcja? Nie, nie polemika, ale wściekłość, agresja i wyzwiska. Rabiej: „Jędraszewski, idź do diabła, tam jest twoje miejsce”, Żakowski: „Co się w głowie tego hierarchy roi, to jest po prostu niesamowite”, Szczerba: „Zwierzęta powinny w Wigilię mówić ludzkim głosem, a niektórzy biskupi powinni milczeć”. Listę można by ciągnąć bez końca, dodając do nie także donosy słane przez Janinę Ochojską do… Grety Thunberg.
Cóż nam mówią te wszystkie reakcje? Otóż mówią one nam, że mamy do czynienia ze zwykłym zaczadzeniem ideologicznym. To ludzie, którzy już poznali „prawdę”, i nie mają ochoty na żadne polemiki. To ludzie, którzy zdanie odmienne - jak najbardziej uprawnione - traktują jak świętokradztwo, jak naruszenie tabu.
Ekologizm proponuje dziś ludzkości w istocie rewolucję, równie głęboką jak poprzednie lewicowe przewroty, i równie brutalną. Greta Thunberg to przecież w istocie nowe wcielenie komsomolca-prymusa, która gotów donieść na własnych rodziców lub przyjaciół w razie wykrycia reakcyjnych, antyklimatycznych postaw. Co więcej, podobnie jak marksizm, ekologizm odwołuje się do nauki, ale tylko na planie ogólnym. Im więcej wpływów zdobywa, tym mniej akcentuje naukowe dowody na słuszność swoich tez, zastępując je argumentami emocjonalnymi i paniką moralną.
Na prawicy nie brakuje głosów, które mówią: cóż nam szkodzi troska o środowisko naturalne? Czyż nie jest to zgodne z chrześcijaństwem? Oczywiście, że jest. Ale ekologizm to coś znacznie poważniejszego: to zupełnie nowa wizja świata. Jej pełnego kształtu i wszystkich konsekwencji jeszcze nie znamy; ten finalny obraz jest przed nami, moim zdaniem świadomie, ukrywany. Ale już dziś możemy być pewni, że czeka nas np. przymusowe ograniczenie dzietności i pełne otwarcie granic, nie wspominając o drastycznym ograniczeniu spożycia mięsa. Takie będą konsekwencje przyjęcia na serio tezy, że życie na Ziemi jest realnie zagrożone. Tezy, podkreślmy, więcej niż wątpliwej, pomijającej dowiedzione historycznie zjawisko zmian klimatycznych.
Ta ideologia kiedyś przeminie, ale po drodze wyrządzi wiele szkód. Być może świat znów staje wobec zagrożenia jakimś rodzajem ludobójstwa bądź w obliczu kolejnego totalitarnego eksperymentu. I dlatego dobrze, że arcybiskup Jędraszewski przed tym przestrzega. I może przyjść czas, że dzieci lub wnuki dzisiejszych hejterów (o ile mają dzieci) będą się kiedyś uczyły o odważnym biskupie z Krakowa, który widział dalej niż pokolenie zaczadzone nową ideologią. Tak jak uczą się o odważnych biskupach niemieckich z lat 30. i początku 40.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479502-oni-wcale-nie-polemizuja-oni-wyzywaja-to-kolejna-ideologia