Naszym moralnym obowiązkiem – sprawą honoru – jest, by skutecznie odwrócić złe przemiany w Polsce, żeby skutecznie powiedzieć „nie” moralnemu i ustrojowemu złu, które pojawiło się na szczytach polskiego państwa
— wzywa na łamach „Rzeczpospolitej” Leszek Balcerowicz, tworząc swego rodzaju apologię dla skrajnego liberalizmu i kapitalizmu.
Cofnijmy się myślą do początku 1989 roku: mało kto przypuszczał, że za dziesięć miesięcy Polska rozpocznie wolnościowe przemiany, o których wcześniej mogliśmy tylko marzyć. Ja się tego nie spodziewałem. We wrześniu 1989 roku niewielu ludzi na świecie i chyba również w Polsce oczekiwało, że III RP okaże się krajem wielkiego gospodarczego sukcesu, że uda nam się wreszcie gonić Zachód (…) Piszę o tym, bo nie możemy pozwolić na zakłamywanie dla partyjnych celów osiągnięć III Rzeczypospolitej
— broni się człowiek, którego salonowcy nazywają „ojcem”, choć należałoby określić go raczej mianem „winowajcy” polskiej transformacji, ze wszystkimi tragicznymi dla przeciętnych obywateli skutkami.
Dobrze rzeczy – również w sprawach ustrojowych – nie obronią się same. Dobre konstytucje – takie, które zawierają podstawowe wolności – muszą być bronione przez zwolenników wolności
— dodaje Balcerowicz w swoistej apologii skrajnie liberalne demokracji.
Były minister finansów wiele uwagi poświęca „dyktaturom” i „zdemoralizowanej władzy”. To nie jest przypadek.
W historii zdarza się, że do władzy dochodzą – niekiedy po wolnych wyborach – ludzie bez moralnych zahamować. Ale oni ustępują przed obywatelską presją, jeżeli tylko jest wystarczająco silna. A jeśli nie ustępują, to zwykle dlatego, że presja jest zbyt słaba
— stwierdza, czyniąc wyraźne aluzje do rządu PiS.
Balcerowicz na łamach „Rzeczpospolitej” próbuje bronić liberalnej demokracji wraz ze wszystkimi jej charakterystycznymi elementami: kapitalizmem wolnością prywatną i samooograniczeniem się władzy. Wiemy jednak dobrze, że te hasła nie brzmią wcale tak pięknie, gdy są wykuwane w rzeczywistości!
Pragnę zwrócić uwagę na ogromne znaczenie silnego i rozumnego ograniczenia władzy politycznej. Największe nieszczęścia, gorsze niż katastrofy naturalne, były wyrządzane przez nieograniczoną władzę polityczną, czyli despotów. Obejmowały one ludobójstwo – np. za czasów ZSRR
— pisze ekonomista, przechodząc do groteskowego wywodu.
Największe załamania gospodarki (czyli kryzysy) wynikały z absurdalnych decyzji despotów
– ocenia Balcerowicz, którego decyzje w procesie tzw. transformacji zepchnęły tak wielu Polaków w nędzę, a majątek narodowy często został po prostu sprzedany czy wyniszczony!
(…) bez prywatnej własności i rynku nie ma demokracji. A dlaczego nie ma? Dlatego, że jeżeli się ją zniesie, czyli wprowadzi socjalizm, to gospodarka może tylko źle funkcjonować
– stwierdza ten, który rzeczywiście może pochwalić się „sukcesem” gospodarczym. Tyko czy to samo powie większość Polaków?
W końcu, po swoich wynurzeniach i wywodach, Leszek Balcerowicz przechodzi już do wyraźnego ataku na rządzących w Polsce. Choć między wierszami znalazł się pewien przytyk pod adresem obecnej opozycji.
Ale wiemy - i znamy to z bliska - że są mniej drastyczne, choć bardzo niebezpieczne przypadki ataku na liberalną demokrację. Mam tu na myśli sytuacja, gdy po wolnych wyborach dochodzi do głosu partia, które nie traktuje siebie jako lokatora w państwie, ale jako jego właściciela. Najgorzej, gdy taka partia dąży do przejęcia aparatu wymiaru sprawiedliwości, tylko staje się aparatem bezprawia. (…) Nie ma żadnej trwałej demokracji z upartyjnionym wymiarem sprawiedliwości. Wszystkie dyktatury opanowywały wymiar sprawiedliwości
— straszy.
Naszym moralnym obowiązkiem – sprawą honoru – jest, by skutecznie odwrócić złe przemiany w Polsce, żeby skutecznie powiedzieć „nie” moralnemu i ustrojowemu złu, które pojawiło się na szczytach polskiego państwa. Wierzę, a jestem człowiekiem, który stara się opierać na empirii, że jest wielka szansa na realizację tego zadania, jeśli tylko będziemy lepiej zorganizowani, bardziej skonsolidowani i bardziej profesjonalni. Wielkie cele wymagają dobrej organizacji i wysokiego profesjonalizmu
– czytamy.
Kilka zgrabniej ujętych myśli w obronie liberalnej demokracji i piękne wezwania do obrony „wolności” niech jednak nikogo nie zwiodą. Prof. Balcerowicz serwuje na co dzień w mediach społecznościowych i goszcząc w rozgłośniach czy telewizjach wyłącznie straszenie i obrzucanie oskarżeniami. Szkoda, że sam – tak troszcząc się o demokrację i obywatelki – nie uderzy się w piersi za początek lat 90. w Polsce.
kpc/”Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479046-trzeba-miec-tupet-balcerowicz-broni-skrajnego-liberalizmu