Nadchodzą święta, a więc czas, kiedy chciałoby się pisać o czymś innym. Cóż jednak zrobić, kiedy sędziowski pucz i zamach na porządek prawny naszego państwa, a tym jest wyrok Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, naznaczył sytuację polityczną w naszym kraju. Fakt, że dokonujący go odwołują się do zewnętrznych ośrodków, przywołuje najgorsze doświadczenia z polskiej historii.
Elita sędziowska wpisana w establishment III RP i połączona układami ze środowiskami, które w niej dominują, nie ukrywała niechęci do ugrupowania kontestującego ten stan rzeczy. Jeden z bardziej uznanych i groteskowych (jak widać, nie kłóci się to z sobą) przedstawicieli szeroko rozumianej prawniczej korporacji prof. Wojciech Sadurski przed ostatnimi wyborami ogłosił tekst, w którym napisał:
Jeśli PiS wygra […] będzie to zwycięstwo pyrrusowe […] pożałują dnia, w którym wygrali.
Bezrefleksyjność i bezczelność autora tej wypowiedzi, który uznał, zgodnie z prawdą, że nic nie może mu zaszkodzić, powoduje, iż deklaruje on wprost to, co przedstawiciele jego środowiska mówią między sobą. Wola obywateli nie ma znaczenia, gdyż jeśli wybiorą oni niezgodnie z oczekiwaniami establishmentu, ten ma dosyć sił i środków, aby realnie unieważnić ich decyzję.
Decyzja SN demonstruje, że aby to osiągnąć, (niektórzy) sędziowie nie cofną się przed niczym. Punktem odniesienia jest dla nich decyzja TSUE. Alarmowany przez zrewoltowanych sędziów w kraju, zwracających się do niego z tzw. pytaniami prejudycjalnymi, które mają określać zgodność prawa krajowego z europejskimi normami, wydał ostatnio wyrok, w którym czytamy:
To Sąd Najwyższy powinien badać niezależność Izby Dyscyplinarnej i to, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przechodzenia sędziów w stan spoczynku.
Dlaczego niezależność sędziów Izby Dyscyplinarnej budzi wątpliwość, a nie budziła ich np. komunistyczna proweniencja sędziów III RP? Izba Dyscyplinarna powołana została ustawowo przez emanację suwerena, czyli parlament, jakim więc prawem TSUE zajmuje się nią, czyli wymiarem sprawiedliwości, którego ustrój jest sprawą wewnętrzną państw członkowskich, co zostało zapisane w normach unijnych?
Próba uzurpowania sobie coraz większych uprawnień przez TSUE jest rzeczą powszechnie znaną, a pretensje tego sądu stanowiły jeden z istotnych argumentów zwolenników brexitu. Dotąd jednak nie posunął się on tak daleko, jak w wypadku Polski, pomimo że rola władzy ustawodawczej i wykonawczej w tworzeniu instytucji sędziowskich jest znacznie poważniejsza w Niemczech, Francji czy Hiszpanii, niż planowało to PiS. I na jakiej zasadzie SN ma kontrolować decyzje władz ustawodawczych?
Mniejsza jednak o to, co TSUE ogłasza. Decyzja pozostaje w rękach SN, a ten zdecydował się złamać konstytucję. Gdyż od kontroli konstytucyjności aktów prawnych w Polsce jest tylko i wyłącznie Trybunał Konstytucyjny. Tymczasem sędzia w uzasadnieniu wyroku stwierdził:
Jeśli w porządku krajowym istnieje rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, które określa jako zgodny z konstytucją określony model ukształtowania Krajowej Rady Sądownictwa, to to nie zwalnia Sądu Najwyższego z dalszego badania, czy ten model jest zgodny z prawem unijnym czy konwencją.
Tym samym trzech sędziów SN ogłosiło się nadtrybunałem konstytucyjnym, który kwestionuje to, co instytucja powołana do kontroli porządku prawnego w Polsce orzeka. Mało tego. Z wyroku ich i jego uzasadnienia wynika, że każdy sędzia w kraju decyduje, jak należy konstytucję interpretować, z czego konsekwentnie wynika, że mamy tyle porządków prawnych, ilu sędziów, i że każdy z nich suwerennie decyduje, co nim jest. Bo przecież można wyobrazić sobie, że każdy sędzia inaczej konstytucję będzie interpretował.
Samo uznanie, że TSUE sytuuje się ponad Trybunałem Konstytucyjnym, stanowi odrzucenie fundamentu polskiego ustroju prawnego, którym jest konstytucja interpretowana przez Trybunał Konstytucyjny. Potwierdziły to zresztą jego dwa orzeczenia z 2005 i 2011 r.
Zakwestionowaniu roli Trybunału Konstytucyjnego towarzyszy permanentny na niego atak, który trwa od momentu powołania jego nowych członków. Jego meritum sprowadza się do tego, że nowi członkowie nie są godni tego stanowiska – wcześniejsi, również ci, powołani na sędziowskie stanowiska przez władze komunistyczne, nie budzili wątpliwości – a więc, zdaniem krytyków, trybunał utracił prawomocność. Innymi słowy: traktujemy poważnie tylko takie instytucje, które sami obsadzamy.
Trudno wyobrazić sobie bardziej destrukcyjną postawę.
Felieton ukazał się w numerze 50-51/2019 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478941-sedziowie-przeciw-prawu-pucz-i-zamach-na-porzadek-prawny