Joanna Mucha w styczniu stanie do wyborów na nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. O to stanowisko będzie konkurować m.in. z Borysem Budką i Bogdanem Zdrojewskim. W rozmowie z interia.pl stwierdziła, że jest podekscytowana, bo będzie mogła przedstawić swój „pomysł na Polskę i na Platformę”.
CZYTAJ TAKŻE: Oto on! Wymarzony szef Platformy Obywatelskiej - „Schetira”. „Fakt”: „Skuteczny jak Schetyna, poważny jak Jachira”
Mucha przyznała, że łatwo jest być „antypisem” w sensie intelektualnym, ale nie jest to sposób na wygranie z populistami. Dodała, że jedynym sposobem na wygraną jest własna, lepsza oferta. Podkreśliła również, że w jej ocenie PO pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny nie jest w stanie wygrać żadnych wyborów.
Jest dobrym organizatorem, ale intuicyjnie nie budzi zaufania. Dla polityka to niestety cecha dramatycznie ograniczająca możliwości. Donald Tusk natomiast faktycznie potrafił wskazywać kierunki. Ceniłam to, co powtarzał w rozmowach wewnętrznych, że przywódca to ktoś, kto potrafi być krok przed ludźmi, ale nie pięć kroków
— oceniła Mucha.
Posłanka przyznała również, że w PO jest bardzo wiele spraw, które wymagają naprawy. Podkreśliła, że Platforma nigdy nie miała być partią wodzowską.
Platforma powinna się też sprofesjonalizować - np. pod względem przekazu wewnętrznego i zewnętrznego. (…) Jesteśmy największą partią opozycyjną. Mamy na sobie odpowiedzialność bycia głosem demokratycznej Polski. Gdy Morawiecki wraca z Brukseli i mówi, że Polska jest jedynym krajem, który nie podpisał uzgodnień, to natychmiast z naszej strony powinien wyjść przywódca i powiedzieć: „Europo, gdy dojdziemy do władzy, to podpiszemy to uzgodnienie, bo jest ono dobre dla Polski”
— oświadczyła.
Pytana o to, kiedy PO wszystko przespała, Mucha oceniła, że był to rok 2015, bo od tego czasu pewna praca nie została wykonana. Dodała, że opozycja nie do końca potrafi wyjaśnić przyczynę wyborczej porażki. Oceniła też, że PO „cierpi na trzy choroby”.
Pierwsza to „totalioza”, czyli totalna opozycja. Podchwyciliśmy z radością to powiedzenie, a powinniśmy je zwalczać. Totalioza sprawia, że stajemy się reaktywni i boleśnie przewidywalni. Drugą chorobę nazywam syndromem zamknięcia w 500 plus. Dla niektórych ludzi 500 plus jest odpowiedzią na każde polityczne pytanie. Trzecia choroba, nazywam ją syndromem wiślanym - posiedzimy sobie nad Wisłą i czekamy, aż PiS sam się wyłoży. Tylko mam pytanie do tych, którzy tak myślą: dlaczego ludzie mieliby oddać władzę osobom, które tylko czekają na porażkę PiS-u?
— mówiła Joanna Mucha.
Wyraźnie zaznaczyła też, że „awantura o sądy nie da zwycięstwa z PiS, bo ludzie mają zastrzeżenia do funkcjonowania sądów”. Dodała, że nie rozumieją także, na ile ich słowa o demokracji przekładają się na życie. Zwróciła też uwagę, że również ten temat wymaga „zmiany strategii”.
Zdaniem Joanny Muchy w wielu ważnych sprawach brakuje głosu PO, a jest to własnie rola największej partii opozycyjnej.
wkt/interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478850-mucha-dostrzega-bledy-po-awantura-o-sady-nie-da-wygranej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.