Przy obecnej władzy, unikałbym bardzo słów w rodzaju dyktatura, trzymajmy takie słowa na czasy, kiedy będzie gorzej - powiedział w piątek b. premier Donald Tusk, komentując obecną sytuację w kraju.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pozostały mu już tylko złośliwości! Tusk: Kaczyński obsesyjnie cierpi, kiedy w jego otoczeniu coś nie jest mu podporządkowane
Tusk mówiąc w TOK FM o obecnej sytuacji w Polsce, stwierdził, że nie ma wątpliwości, że, gdy mamy taką władzę, jak dzisiaj, to unikałby bardzo słów w rodzaju „dyktatura”.
Trzymajmy w zapasie jakieś słowa na czasy, kiedy będzie gorzej
— dodał.
Wspominał również, że dawniej, gdy był w „nienajgorszych” relacjach z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, to czasem „dokuczał mu nazywając go kieszonkowym tyranem”.
Podkreślił, że dzisiaj nie mówi się o problemie: dyktatura kontra demokracja, ale o tym, czym różni się liberalna demokracja od mniej liberalnej, albo prawdziwej demokracji.
Ta nieliberalna demokracja zaczyna być atrakcyjna, także dlatego, że pewne wzory zewnętrzne pokazują, że w czasie ostrych konfliktów - takich jak wojna, wojny hybrydowe, jak między Rosją, a Ukrainą, sytuacja na granicy Turcji, problemy z terroryzmem i migracja, która była punktem zwrotnym w myśleniu wielu ludzi w Europie - tak zwana demokracja liberalna jest niezdolna do szybkiego i brutalnego reagowania
— zauważył Tusk.
Zawsze będzie ten sam dylemat, czy chcemy władzy, która bardzo szybko rozwiąże dany problem, ale prawdziwą ceną jej skuteczności jest nasza wolność
— powiedział b. premier.
Mówiąc o kwestiach migracyjnych i liberalnej demokracji, Tusk stwierdził, że świadczenie dobra i wolność osobista, nie powinny funkcjonować, jako synonimy chaosu i ryzyka.
kb/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478640-tusk-zmienia-narracje-unikalbym-slow-w-rodzaju-dyktatura