Jak to jest w Platformie Obywatelskiej z tym wychodzeniem na ulicę? Zaczynam się gubić. Nie wiem, co robić? To byłby mały problem, gdyby chodziło tylko o mnie.
Jeden facet mniej, jeden więcej, w takim kilkuset osobowym tłumie, nie rzucałoby się w oczy. Mój dodatkowy kłopot polega na tym, że w różnych sytuacjach wielu ludzi podchodzi do mnie z podobnymi problemami. Na przykład ostatnio, w czasie zakupów przedświątecznych w supermarkecie.
Panie Jerzy, pan jesteś mądrym i doświadczonym człowiekiem
— zaczął mężczyzna w sile wieku.
Co pan mi radzi? Co mam zrobić, żeby było najlepiej dla Polski? Zostawić ten wózek z zakupami i wyjść na ulicę, czy stać dalej w kolejce do kasy? Pytam pana, bo widziałem swojego sąsiada, który stoi na ulicy pod Sejmem od kilku dni. Do domu wpada tylko, żeby się przespać, zrobić sobie świeże kanapki, herbatę do termosu i wybiec z okrzykiem: „Dla dobra Polski”
— mówił mężczyzna.
Do dziś nie wiem, co mu należało odpowiedzieć.
Albo przedwczoraj. Jakaś kobieta w moim wieku, może trochę młodsza, krzepka 60-latka, na chwilę przed seansem „Irlandczyka”, podeszła i zwierzyła mi się:
Muszę panu powiedzieć, że targa mną straszna rozterka. Czy nie powinnam wyjść na ulicę w obronie nas samych, zwykłych obywateli, zamiast siedzieć w kinie?
Co miałem jej poradzić, jeśli sam się gubię i nie wiem dokładnie, za czym opowiadają się liderzy Platformy. Niewątpliwe Donald Tusk zagrzewa Polaków do ulicznych demonstracji. Ale już taka Małgorzata Kidawa-Błońska, przecież też nie głupia, mówi:
To przerażające, że ludzie muszą wychodzić na ulicę.
Czyżby Tusk chciał przerazić kandydatkę Platformy na prezydenta? Mało prawdopodobne. Choć przy jego charakterze i przewrotności, wszystko możliwe. Jak zwykle nie potrafi zdeklarować się jasno. Popiera Kidawę Błońską w wyborach, czy nie? A jeśli popiera, dlaczego namawia ludzi, żeby dostarczali jej przerażających emocji? To ją może wykończyć jeszcze przed wyborami na prezydentkę.
Nie do końca też rozumiem, dlaczego Kidawa-Błońska mówi, że ludzie wychodzą na ulicę, żeby bronić wszystkich obywateli. Byłem przekonany, że chodzi o obronę sędziów, którym PiS chce założyć knebel na usta, odebrać im niezależność. A to nieprawda. Tusk twierdzi teraz, że ludzie wcale nie myślą o sędziach. Wychodzą na ulicę, żeby bronić siebie. I do tego ich zachęca. Osobiście nie mógł wyjść na ulicę, bo zablokowali go fani jego książki, żeby mieć jego śliczną dedykację. Jestem jednak pewien, że w dłuższym dystansie, nikomu nie uda się Donalda Tuska zablokować.
To bardzo ciekawe. Wydaje mi się, że powoli zaczyna docierać do mnie, o co chodzi Tuskowi. Jeśli we własnej obronie wszyscy Polacy wyjdą na ulicę, albo ich większość, jak chciałby Tusk, może doprowadzić to do upadku rządu i nowych wyborów. Tym samym stworzy szansę powrotu Platformy Obywatelskiej pod szyldem Koalicji Obywatelskiej do władzy. Platforma tak zmieni prawo, że będzie ono dla wszystkich korzystne. Zaś wyroki, wydawane przez sędziów będą wnosiły do życia społecznego wiele, wiele dobra i pożytku dla wszystkich. Obywatele nie będą już musieli wychodzić na ulicę, żeby bronić siebie.
Nie będą też musieli demonstrować w obronie sędziów.
Nie będzie też potrzeby, żeby protestowali przeciwko rządom Koalicji Obywatelskiej – Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Borysa Budki, Kamili Gasiuk-Pihowicz, Grzegorza Schetyny, Tomasza Grodzkiego, Katarzyny Lubnauer, Sławomira Neumanna, Stanisława Gawłowskiego, Adama Szłapki, Krzysztofa Kwiatkowskiego, Sławomira Nitrasa, Bartosza Arłukowicza, Bartosza Sienkiewicza, a może nawet i Donalda Tuska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478592-donalda-tuska-w-dluzszym-dystansie-nie-da-sie-zablokowac