Z najnowszego badania pracowni Social Changes na zlecenie portalu wynika, że Andrzej Duda zwiększa przewagę nad konkurencją; dziś chce na niego głosować aż 46 proc. głosów. Co ważne, poparcie dla prezydenta wzrosło w porównaniu z poprzednim badaniem.
Czy można to wiązać z mocnymi, jednoznacznymi wypowiedziami głowy państwa na temat konieczności dokończenia reformy wymiaru sprawiedliwości? Czyżby ostre ataki mediów głównego nurtu były nieskuteczne? Jeśli tak jest rzeczywiście, to mamy kolejne potwierdzenie hipotezy, że szeroko rozumiany obóz IV RP może wygrywać tylko wówczas, gdy jasno prezentuje różnicę, gdy głośno mówi o potrzebie zmian, gdy widać, że się nie boi. Sprawa wymaga pogłębionych badań, ale intuicyjnie wydaje się to prawdą. PiS, który udaje, że go nie ma, nie jest nikomu potrzebny.
Czy 46 proc. głosów w naszym sondażu oznacza, że możliwe jest zwycięstwo prezydenta w I turze? Osobiście jestem bardzo sceptyczny. Opozycja to wciąż potężna siła, a jej wyborcy, nawet jeśli kwękają nad jakością programową i ogólną swoich liderów, to jednak w końcu udzielają swojego poparcia. Bój będzie toczył się do końca, i będzie dość wyrównany.
Swoistym fenomenem jest wynik Szymona Hołowni, który rośnie z 9 proc. do 13 proc., umacniając się na podium. Widać jednak jasno, że Hołownia zabiera poparcie nie prezydentowi Dudzie, ale Kidawie-Błońskiej, Kosiniakowi-Kamyszowi oraz Zandbergowi. Tym samym nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Nie po to przecież wykreowano tę kandydaturę, by rozbijała ona głosy opozycji. Jej jedynym sensem jest poszerzenie bazy politycznej obozu III RP, lub przynajmniej osłabienie prezydenta Dudy. Czy Hołownia stanie się teraz celem ataków? Na razie chyba nie, choćby dlatego, że wciąż nie zagraża realnie Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, a do wyborów jeszcze szmat czasu, i taki kandydat może się jeszcze przydać. Do czego? A np. do tego, by ostro atakować Andrzeja Dudę. Bo choć dziennikarz TVN pozuje na kandydata środka, to w żadnej wypowiedzi nawet nie szczypnął nikogo z III RP, za to stale wplata w swoje wypowiedzi wypielęgnowane bon-moty mające szydzić z obecnych władz.
Najpoważniejszy kandydat na kandydata Konfederacji, czyli Krzysztof Bosak, osiąga wynik niższy od swojej formacji, ale to wciąż nie jest wynik w pełni miarodajny. Tu trzeba poczekać. Już dziś wiadomo natomiast, że głosy Konfederacji mogą zdecydować o wyniku wyborów prezydenckich. Nie w tym sensie, że wyborcy tego ugrupowania zagłosują w II turze na Małgorzatę Kidawę-Błońską, bo tego w większości nie uczynią. Pytanie dotyczy tego, czy ruszą się z domu, by poprzeć Andrzeja Dudę. Pamiętajmy, że liczone razem głosy PiS i Konfederacji to w sumie ponad 50 proc.
W tej stawce namieszać może jeszcze kandydat lewicy, nadal nie znany, ale tylko pod warunkiem, że będzie to ktoś w miarę rozpoznawalny i choćby trochę charyzmatyczny. Jeśli SLD, Wiosna i Razem postawią na kogoś mało znanego i mało politycznie wyrobionego, wiele nie ugrają. Nie ten czas.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478399-holownia-miesza-w-stawce-ale-jednak-nie-tak-jak-planowano