Jan Śpiewak na własnej skórze zaczyna się przekonywać co znaczy znaleźć się na celowniku skrajnie upolitycznionej sędziokracji i sprzymierzonej z nią „Gazety Wyborczej”. Redakcja z Czerskiej opublikowała właśnie tajne szczegóły wyroku skazującego Jana Śpiewaka na karę grzywny w procesie z mecenas Bogumiłą Górnikowską, córką byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Śpiewak: Prezydent absolutnie nic nie obiecywał. Powiedział, żebym składał wniosek w sprawie ułaskawienia. Na pewno go złożę
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Jan Śpiewak: Zobaczyłem ten sam skład sędziowski i wiedziałem, jaki będzie wyrok. To przerażające
W „demaskatorskim” artykule cyngla Michnika, czyli Wojciecha Czuchnowskiego możemy przeczytać, że Jan Śpiewak nie broni rzekomo swoich tez o udziale mecenas Bogumiły Górnikowskiej w przekręcie reprywatyzacyjnym.
Jan Śpiewak broniąc się podczas apelacji, nie twierdził, że jego oskarżenia pod adresem córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego są prawdziwe. Tłumaczył, że to były „jedynie opinie” i „skróty myślowe”.Dokumenty z procesu „Wyborcza” dostała ze źródeł sądowych. – Uważam, że opinia publiczna powinna je poznać. Może parę osób zastanowiłoby się, zanim wyda oceny – mówi osoba, która przekazała nam kopie akt. Są wśród nich pozew, wyrok sądu pierwszej instancji (utrzymany właśnie 13 grudnia), apelacja Śpiewaka i wiele innych dokumentów.
– „ujawnia” Wojciech Czuchnowski.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedyś bronił sądów, a teraz… Śpiewak przyznaje: Dwa lata temu organizowałem demonstrację. Dziś bym nie zorganizował
Kto w rzeczywistości przekazał „Wyborczej” materiały z procesu łatwo się domyślić, a silący się na obiektywizm artykuł uderza w Jana Śpiewaka, który od lat walczy z reprywatyzacyjnymi cwaniakami i przestępcami. To zresztą symptomatyczne. że „Gazeta Wyborcza” wspiera dzisiaj córkę Zbigniewa Ćwiąkalskiego, podobnie jak niegdyś premiowała mec. Roberta Nowaczyka - rekina reprywatyzacyjnego, z którego redakcja Michnika uczyniła eksperta i osobę godną zaufania. Dlaczego redakcja, której warszawskie reporterki niegdyś ujawniały afery reprywatyzacyjne, dzisiaj atakuje ludzi, którzy z nią walczą i lansuje oskarżonych przez prokuraturę beneficjentów reprywatyzacyjnych? Jan Śpiewak naraził się „kaście” sędziowskiej, stwierdzając, że nie będzie uczestniczył w demonstracjach poparcia dla sędziów. W wywiadzie, który udzielił telewizji wPolsce.pl stwierdził wprost, że środowisko sędziowskie przez lata nie oczyściło się z zarzutów o brak apolityczności i wspierania reprywatyzacyjnych rekinów. To rozwścieczyło nie tylko „GW”, ale cały salon polityczno - medialny. Atak na Śpiewaka był już tylko kwestią czasu.
Śpiewak uporczywie używa panieńskiego nazwiska Górnikowskiej. Będzie tak robił podczas rozpraw. Pisze, że Górnikowska w sprawie nie pojawiła się przypadkiem i że stał za tym Ćwiąkalski, w latach 2007-09 minister sprawiedliwości. Chodzi o budynek przy ul. Joteyki 13. (…). Składając apelację, aktywista nie upierał się już, że mówił prawdę. Bronił się, że jego oskarżenia były „wyłącznie opiniami” i „hipotezami”. Jak pisał, „kluczowe inkryminowane sformułowania nie stanowiły zdań w sensie logicznym. Nie przedstawiały informacji, ale jedynie opinie. Ich odbiorców miały sprowokować do krytycznej oceny podstawowych problemów życia publicznego, zostawiając im jednocześnie pole do interpretacji”. Śpiewak stwierdził też, że atakując Górnikowską, „posługiwał się oczywistymi skrótami myślowymi oraz sformułowaniami, które nie mają jednoznacznych desygnatów i podlegają swobodnej interpretacji”. Jak zapewniał, „nigdy nie twierdził, że [Górnikowska] popełniła jakiekolwiek przestępstwo”.
– pisze „Gazeta Wyborcza”, posługując się cytatami z procesu Jana Śpiewaka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Śpiewak skazany ws. zniesławienia córki Ćwiąkalskiego. „Sąd uczynił mnie kryminalistą. Za obronę słabszych”
Co w tym złego, ze publicysta i działacz społeczny operuje „skrótami” i „opiniami”. Czy takimi skrótami nie posługiwał się Wojciech Czuchnowski nazywając Prawo i Sprawiedliwość mafią? Oczywiste kłamstwo zostało w tym przypadku ubrane w „opinię”, a sąd przyjął to w przypadku Czuchnowskiego bez mrugnięcia. O co naprawdę chodzi „Gazecie Wyborczej” w sprawie Jana Śpiewaka dowiadujemy się na końcu tekstu Wojciecha Czuchnowskiego.
Po stronie Śpiewaka staje premier Mateusz Morawiecki. Pisze, że „z Janem Śpiewakiem jest sercem i umysłem”, a „uznanie go winnym i zasądzenie wobec niego kary stoi w jaskrawej sprzeczności ze społecznym poczuciem sprawiedliwości”. Przyłącza się do tego prezydent Andrzej Duda, który w niedzielę przyjmuje Śpiewaka. Ten potwierdza, że rozmawiali o ułaskawieniu. Na stronie rządowej TVP Info czytamy, że „skazanie Jana Śpiewaka przypomina działania wymiaru sprawiedliwości w sprawie zamordowania Stanisława Pyjasa”.
– czytamy w konkluzji artykułu.
Czy nie byłoby uczciwej, gdyby Wojciech Czuchnowski napisał wprost, że wsparcie polityków PiS i krytyka sądownictwa były powodem ataku na Jana Śpiewaka? Przecież o to chodzi w rzeczywistości. Doskonale podsumował to Rafał Woś, publicysta „Tygodnika Powszechnego”.
Wyborcza nie bierze jeńców. Nigdy nie brała. „Kto nie z mieciem, tego zmieciem” powinni mieć w winiecie. Trzymaj się @JanSpiewak.
– napisał dziennikarz TP.
Jan Śpiewak także szybko rozszyfrował „zagadkę” z Czerskiej. Oczywiście nikt z Gazety Wyborczej nie uznał za stosowne, by zwrócić się do niego z pytaniami przed publikacją artykułu.
O metodach „Gazety Wyborczej” wiele też wiedzą Patryk Jaki i Sebastian Kaleta, którzy wielokrotnie byli celem hejterskich publikacji.
Dlaczego „Gazeta Wyborcza” wchodzi w ustawki pokroju artykułu Wojciecha Czuchnowskiego? To oczywiste. Jej dziennikarze są całkowicie bezkarni, bo zblatowane z opozycją sądy zawsze wyciągają do nich pomocną dłoń. Ofiarami domykającego się systemu opresji padają więc ludzie tacy jak Jan Śpiewak lub konserwatywni publicyści. Oni nie mogą liczyć na pobłażliwość sądów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478297-tak-wyborcza-probuje-skompromitowac-spiewaka