Histeria opozycji i części sędziów w związku z propozycją wprowadzenia zmian w ustawie o ustroju sędziów powszechnych jest wyjątkowym pokazem hipokryzji. Oto ludzie, którzy z pełną świadomością dążą do obalenia konstytucyjnego porządku w imię własnych przywilejów - tych faktycznych, niepisanych - krzyczą o zamachu na demokrację. Może nawet więcej niż krzyczą. I nie są to decybele przypadkowe. One mają zagłuszyć istotę sprawy.
A istota sprawy jest prosta: państwo polskie musi się bronić przed próbami wyrwania mu podstawowych atrybutów zewnętrznej suwerenności i wewnętrznej spójności. Tak jak to celnie ujął dziś premier Mateusz Morawiecki:
Do jakiego stanu taka [w której jedni sędziowie kwestionują możliwość powoływania oraz wydawania wyroków, podejmowania decyzji przez innych sędziów] sytuacja by prowadziła? Taka sytuacja prowadziłaby do stanu chaosu w sądownictwie. I żadne poważne państwo oczywiście na coś takiego nie może sobie pozwolić.
To, co zaproponowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości, nie jest żadnym zamachem na demokrację. Jest pilnie potrzebnym probiotykiem, swego rodzaju plastrem na ranę, który ma zapobiec groźnej gangrenie. To próba ratowania elementarnego porządku w wymiarze sprawiedliwości, w którym grupa trzymająca władzę wypowiedziała posłuszeństwo porządkowi konstytucyjnemu.
Bo porządek konstytucyjny mówi jasno: polskie prawo jest ważniejsze niż unijne, wymiar sprawiedliwości nie podlega unijnej kontroli, parlament ma prawo swobodnie kształtować ustrój sądownictwa, w zapisach dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa w ustawie zasadniczej nie jest powiedziane, że musi być ona wybierana wyłącznie przez sędziów. Sędziowie naginają prawo, naciągają przepisy, kombinują jak mogą, byle tylko postawić na swoim. Choćby po trupach.
A co najważniejsze: bezwzględnie podminowując państwo polskie, pokazują, że są grupą wyjątkowo mocno upolitycznioną. Są solidarni w najgorszym znaczeniu tego słowa, bo to solidarność do złego. Solidarność, która przeradza się w coraz większe zagrożenie dla naszej państwowości.
Są jak magnaci w XVIII wieku, gotowi przywołać na pomoc obce siły, byle tylko wszystko pozostało po staremu. Nie widzą dysfunkcji systemu, nie widzą, jak zapętlili się w swojej nienawiści.
Państwo polskie pokona tę chorobę. A ci sędziowie, którzy dziś wypowiadają lojalność własnemu państwu, nie będą bohaterami. Przyjdzie czas, że i oni sami zobaczą, gdzie zaszli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478222-to-sedziowie-wypowiadaja-posluszenstwo-naszemu-panstwu