„Po co Donaldowi Tuskowi ta książka? Bo to jest narcyz po prostu i fajnie było spuentować te pięć lat takimi właśnie banałami, takimi infantylizmami” - zdiagnozował publicysta „Sieci” Marek Pyza na antenie Telewizji wPolsce.pl.
Zapytany, czy książka Tuska to myśl, którą warto poznać Mirosław Skowron („SuperExpress”) powiedział, że „nie warto”.
To jest niemożebna cegła. Ja mam nadzieję, że po świadomości, ile drzew musiało pochłonąć wydanie tej cegły i tego, co jest tam w środku, taka Greta Thunberg będzie go nawiedzała już do śmierci i przypominała mu ‘How dare You, tyle drzew wyciąć”
— ocenił Skowron, dodając, iż „książka jest napisana fatalnie”.
Mam wrażenie, że Donald Tusk sam nie przeczytał tej książki przed wydaniem
— dodał.
Ta książka jest sfałszowana w tak wielu miejscach i jest podkręcona w tak wielu miejscach, które mogą się jeszcze politycznie przydać, że wskazywało by na to, że on się rzeczywiście z niczym nie żegna, że to jest tak, że jak na polityka jest jeszcze w młodym wieku i uznał, że warto sfałszować te notatki, bo wiadomo – to nie jest dziennik pisany na bieżąco
— zauważył.
Podkreślał, że książka jest na bardzo kiepskim poziomie literackim i „na takim poziomie, na jaki polityk z tej półki nie powinien sobie pozwalać”. W jego ocenie jednak jeżeli ktoś zawalił, to Donald Tusk robiąc później przegląd tej książki.
Jest tam też podkręcanie niektórych fragmentów, gdzie zachowuje się jak jasnowidz Jackowski. Mam wrażenie, że ta dalsza kariera to będzie chodzenie przez Donalda Tuska po brzegach rzeki i szukania, w którym miejscu wyrzuci ciało
— podsumował, dodając, iż Donald Tusk kreuje się na polityka przenikliwego, który przewiduje niemalże wszystko.
Jestem zażenowany, w jaki sposób są napisane te dzienniki, bo niezależnie od tego, co ja myślę o Donaldzie Tusku i niezależnie od tego, co myśli zapewne wielu widzów, spodziewałem się, że po pierwsze będzie to miało nieco lepszy literacki styl, bo polityk z tej półki o tej randze zarobków może sobie zatrudnić „ghost writera” na wyższym poziomie niż zostało to napisane. Po drugie nie spodziewałem się, że Donald Tusk nie ma pojęcia, na czym polegają dzienniki
— podkreślał.
Tu jest wymienianie lektur, które on przeczytał, natomiast przy żadnej z tych lektur – proszę zwrócić uwagę – nie ma właściwie refleksji i wniosków. Tak jakby ktoś Donaldowi Tuskowi, albo on sam, zebrał listę książek, które należy przeczytać i wymienić w swoim dzienniku i on rzeczywiście je wymieniania
— zauważył.
Ja nie jestem przekonany, czy on wie, co jest w tych książkach
— stwierdził.
Może miało być tak, że ta książka miała być wstępem do jakichś wyborów prezydenckich, może ona powstawała w czasie, kiedy Donald Tusk jeszcze rozważał udział w wyborach prezydenckich? I ja się skłaniam ku tej tezie
— powiedział Karol Gac („DoRzeczy.pl), zawracając uwagę, że być może zarówno wybory do Parlamentu Europejskiego, jak i parlamentu krajowego mu te szyki pokrzyżowały.
Po co mu ta książka? Bo to jest narcyz po prostu i fajnie było spuentować te pięć lat takimi właśnie banałami, takimi infantylizmami
— zdiagnozował publicysta „Sieci” Marek Pyza.
Ja się cieszę, że ta książka wyszła, że ona wygląda jak wygląda i że ona będzie tak popularna. Niech ludzie to czytają. W porządku. Super. Niech zobaczą, jaki on naprawdę jest
— dodał.
Ja myślę, że jeżeli Donald Tusk pozostanie w takim samouwielbieniu to za jakieś 10-15 lat może przeskoczyć Lecha Wałęsę niestety. To jest ten kierunek, to „ja” ewidentnie rośnie
— zauważył.
To, co już na poważnie trzeba powiedzieć i ze smutkiem, to konstatacja, że mieliśmy fatalnego premiera i fatalnego szefa Rady Europejskiej, człowieka o bardzo wąskich horyzontach, człowieka, który pokazuje w tej książce, że tak on, jak i cała elita europejska przez kilka lat nie miała kompletnie żadnego pomysłu na to, co zrobić z największymi problemami Unii Europejskiej. Gdy dochodzi do kolejnych zamachów Tusk jak mantrę, właściwie powtarzając te same słowa, pisze: „Znów zamach. Znów ten sam komunikat. Bezsilność”. Słowo „bezsilność” pojawia się tutaj wyjątkowo często. Rzeczywiście Unia była bezsilna i on konstatuje to samo, co właściwie każdy zwykły, szary człowiek, tylko on tam jest od tego i po to mu płaciliśmy te gigantyczne pieniądze, żeby wypracować jakieś recepty, szukać jakichś rozwiązań. Tego w ogóle w tej książce nie ma i to jest dojmujące
— analizował Pyza.
Zwrócił mi uwagę kolega redakcyjny na to, że niepokojąco często w tej książce, może nie na każdej stronie, Donald Tusk pije alkohol, raczej raczy się alkoholem. Jeżeli ktoś tak często pije, to moim zdaniem ma jakieś kłopoty i może ta informacja, że się raczy tym alkoholem to jest jakiś krzyk rozpaczy, jak takie wołanie: ‘Pomóżcie mi’, że coś się tam dzieje niedobrego jednak
— uwrażliwiał Skowron.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478161-tylko-u-nas-po-co-tuskowi-ta-ksiazka-pyza-bo-to-narcyz