U Kasi i Janka Pietrzaków odbyło się wczoraj „Spotkanie Opłatkowe”. Ważne i warte odnotowania z kilku względów…
Że się ludzie spotykają – normalka, że się lubią i szanują – z tym różnie, ale do Pietrzaków przybyli tłumnie i rzeczywiście lubią się i szanują, że na spotkanie opłatkowe – to też już nie jest takie oczywiste, niektórym wystarczy „spotkanie”, po co zaraz dodawać „opłatkowe”, może się jeszcze kojarzyć z wyznaniem wiary i Kościołem, z którym im nie po drodze…, jak w stołecznym magistracie, gdzie – o ile mi wiadomo – odbędzie się dzisiaj bożonarodzeniowe spotkanie opłatkowe, ale bez Boga i bez dzielenia się opłatkiem. Jak tak dalej pójdzie, na te opłatkowe z opłatkami będziemy wkrótce musieli skrzykiwać się poprzez Googla czy Twittera. Ale jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego nawiązuję do wczorajszego wieczoru u Pietrzaków, można rzec, o charakterze zabytkowym.
I tu dygresja: wszyscy zapewne znają takie budowle jak na przykład te, w pobliskim Berlinie, rozpoznawalne de facto na całym świecie: Bramę Brandenburską z kwadrygą na jej szczycie i Kolumnę Zwycięstwa z Nike. Pierwszą zaczęto budować w XVIII wieku, okresie świetności Prus króla Fryderyka II, dokładnie wtedy, gdy wespół z Rosją i Imperium Habsburgów podjęli wymazywanie z mapy naszego kraju. Kolumna Zwycięstwa powstała nieco później, w XIX wieku, na cześć zwycięskich wojen Prus z Danią, gdy zagarnęły m.in. Szlezwik Holsztyn, oraz ich triumfów nad Francją i Austrią. Idźmy dalej: wszyscy zapewne znają także paryski Łuk Triumfalny: też wzniesiony dopiero w XIX wieku, dla uczczenia ofiar wojen za rewolucji francuskiej i napoleońskich. A skoro Francuzi, to może jeszcze jeden przykład: nowojorska Statua Wolności, dar „Grande Nation” dla Amerykanów, upamiętniająca ich sojusz w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Na marginesie, postać kobiety ma twarz matki rzeźbiarza Frederica Bertholdiego, zaś ciało jego kochanki…, ale mniejsza z tym.
Mógłbym jeszcze przytoczyć wiele podobnych przykładów, różnorakie łuki triumfalne stoją w wielu stolicach, ale żaden z nich, ani jedna z tych znanych w szerokim świecie budowli nie upamiętnia zdarzeń, które decydowałyby o losach świata, za jaką uznana jest Bitwa Warszawska.
I tu mamy kolejny „zabytek”: idea Jana Pietrzaka, by godnie, powtórzę, godnie upamiętnić po wsze czasy to, co się kiedyś zdarzyło nad Wisłą. Walczy Janek niestrudzenie, podsuwał już różne pomysły, z tym na wodzie włącznie, i odbijał się z nimi jak od ściany. Ostatnio jednak coś drgnęło: jak zakomunikowali stołeczni radni, ci od spotkań opłatkowych bez opłatków, a pan wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński potwierdził, wybrano miejsce - plac Na Rozdrożu, gdzie ewentualnie mógłby stanąć „pomnik Bitwy Warszawskiej”.
Na spotkaniu opłatkowym u Pietrzaków znakomity kolega Rafał Ziemkiewicz w kilku zdaniach, umiejętnie, nie bez ironii nawiązał do naszej przedziwnej cechy narodowej – umniejszania, zamiast nagłaśniania i chwalenia się własnymi dokonaniami. Fakt, to akurat potrafimy, czego wyrazem jest właśnie zabytkowa już idea Janka z łukiem triumfalnym. Wicepremier-minister Gliński sądzi podsyca optymizm, że może zdążymy z budową pomnika do 15 sierpnia przyszłego roku, na setną rocznicę Bitwy Warszawskiej, która powstrzymała ekspansję komunizmu na całą Europę, a może i dalej, czyli tej jednej z przesądzających o losach świata. Na spotkaniu u Pietrzaków było miło, były kolędy, było dzielenie się opłatkiem, i ja podzieliłem się nim z ministrem, a że nie wypadało nadużywać okoliczności moimi krytycznymi uwagami, dzielę się nimi teraz:
Szanowny Panie Ministrze, zapewne nie chce Pan, i nie tylko Pan, być żywym uzasadnieniem tezy o deprecjonowaniu przez nas samych naszych wielkich dokonań…
Nie chodzi o kolejny pomnik, jakich w Warszawie jest mnóstwo, ustawionych w dużej mierze bez ładu i składu. To akurat potrafimy i istotnie ten jeden więcej potrafilibyśmy postawić do 15 sierpnia 2020 roku. Łuk triumfalny, o który od lat walczy Jan Pietrzak ma wiele znaczeń: jest nie tylko szansą na przypomnienie światu o Bitwie Warszawskiej - naszym niepodważalnym wkładzie w losy świata, o czym poza Polską wie i pamięta dziś niewielu. Ma także szansę przyćmić inny koszmarny „pomnik”, cyniczny „prezent od narodu rosyjskiego”, Pałac Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina (jego budowę nadzorował sam Wiaczesław Mołotow, tak, tak, partner Joachima Ribbentropa od czwartego rozbioru Polski), który wciąż góruje nad Warszawą i nadal jest jej symbolem - ani usunięcie nazwy „im. Stalina” z jego fasady, ani zabudowanie wokół wieżowcami tego nie zmienią. W idei wzniesienia łuku chodzi o coś więcej, o coś epokowego, efektownego, niepowtarzalnego. Rządy mijają, nie chciałbym, aby jakąś skarlałą formę upamiętnienia Bitwy Warszawskiej kwitowano kiedyś sarkastycznie, jaki rząd, takie upamiętnienie…
Tyle czekaliśmy na rozwinięcie i realizację inicjatywy Janka Pietrzaka, więc - śmiem twierdzić - z pewnością zadowoli wszystkich, gdy zamiast oddania naprędce za nieco ponad pół roku byle jakiegoś monumentu, wmurujemy 15 sierpnia kamień węgielny i rozpoczniemy budowę czegoś godnego, zaprojektowanego z takim rozmachem, na jaki zwycięska Bitwa Warszawska zasługuje, nowego, architektonicznego symbolu stolicy. Czy ktoś jest przeciw…?
Co prawda należymy już z Jankiem do klubu byłych wysokich, przystojnych brunetów, ze śniegiem we włosach, który nie topnieje, ale myślę, że poczekamy razem jeszcze trochę, relacjonując sobie na jednym czy dwóch następnych spotkaniach opłatkowych postęp robót, aż do otwarcia/odsłonięcia tej wspaniałej, nadzwyczajnej i najważniejszej idei nie tylko dla Warszawy, nie tylko dla nas, Polaków… - czego tytułem uzupełnienia do wczorajszego dzielenia się opłatkiem wszystkim nam serdecznie życzę…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478114-oplatek-u-pietrzakow-spotkanie-wazne-i-warte-odnotowania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.