„Kaczyński chce stworzyć wrażenie, że oto natrętna Unia wtrąca się do naszych spraw, a my bronimy suwerenności” - interpretowała działania Prawa i Sprawiedliwości Dominika Wielowieyska na łamach „Gazety Wyborczej”, podkreślając, iż pozwoli to zmobilizować antyunijnych wyborców Konfederacji do zagłosowania w drugiej turze na Andrzeja Dudę.
Do wojny z sądami gorąco namawia Jacek Karnowski w ostatnim tygodniku „Sieci”, starając się pomóc prezesowi w przekonaniu wątpiących
— odnotowała, zaznaczając, iż Karnowskiemu chodzi nie tylko o wojnę o sądy, ale także wojnę religijną i kulturową.
Wojna o sądy ma także inne zalety. Po pierwsze odciąga uwagę od Mariana Banasia, który pokazał, że Jarosław Kaczyński nie jest wszechwładny i nie panuje nad swoim obozem
— napisała Wielowieyska, podkreślając, iż prezes PiS jest w głębokiej defensywie, co prowadzi do uruchomienia wojny frakcji wewnątrz PiS usiłujących „sprawę Banasia wykorzystać do załatwiania swoich porachunków i zmarginalizowania wewnątrzpartyjnych konkurentów”.
Taka walka, jeśli wejdzie w ostrzejszą fazę, może się Kaczyńskiemu wymknąć spod kontroli
— oceniła Wielowieyska, dodając, iż jedyny sposobem na uciszenie sporów i utrzymanie zwartości obozu jest wywołanie wojny z zewnętrznym wrogiem: „z sędziami, z Unią Europejską. Z kimkolwiek”.
Gdy toczy się wojna, nie ma czasu na głupstwa – wszyscy gromadzą się wokół wodza i bez szemrania tworzą jednolity front
— przekonywała publicystka.
To oczywiście nie znaczy, że opozycja ma przestać bronić niezawisłości sędziów. Powinna jednak narzucić w tej kampanii także inne tematy poza sądami. To może pokrzyżować plany Jarosława Kaczyńskiego
— podkreśliła.
Dominika Wielowieyska najwyraźniej niekoniecznie rozumie, kto tu z kim toczy wojnę. Być może nawet wychodzi z założenia, że skoro fakty nie są zgodne z przyjętą przez nią tezą, to tym gorzej dla faktów… A te ostatnie są takie, że to środowiska lewicowe prowadzą wojnę religijną i kulturową, usiłując wyperswadować zdecydowanej większości Polaków ich poglądy i narzucić swoje. To sędziowie mają problem z przestrzeganiem prawa i prowadzą wojnę z rządem, a nie odwrotnie. To w końcu Unia Europejska, podjudzona przez środowiska opozycyjne w Polsce, usiłuje ingerować w polskie sprawy, do których nie ma nawet kompetencji i to w sposób, który z literą prawa ma niewiele wspólnego. W tej sytuacji, kiedy środowiska opozycyjne mają poważny problem nawet z postrzeganiem rzeczywistości taką, jaka ona jest, Jarosław Kaczyński już może otwierać szampana…
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/478079-wielowieyska-radzi-jak-pokrzyzowac-plany-kaczynskiemu