No, to mamy skutki przemyśleń dwóch wybitnych. Jeden z Sopotu, drugi z Oliwy. Pierwszy wydukał ostatnio coś, co nazywa książką i zatytułował to dzieło „Szczerze”. Czytam akurat zaległego „Pana od poezji” Joanny Siedleckiej i jeszcze parę przypomnień z dawniejszych lat, więc na nowego literata nie wystarczy czasu. Jednak sam tytuł dyktuje właściwe skojarzenia. Przecież medytacje nowego autora na temat jego szczerości nie mogą być krańcowo różne od zapewnień, że nie ma niczego wspanialszego niż być premierem, więc wszelkie plotki na temat pracy w Brukseli nie mają z prawdą nic wspólnego. Takich szczerych wynurzeń ma Tusk znacznie więcej, wystarczy przypomnieć sobie jego zeznania przed sejmowymi komisjami. O niczym nie wiedział, niczego nie słyszał, to nie jego kompetencje. Ale co tam szczerość! Jest następny etap! Nie ma szans na powrót do władzy, zatem trzeba knuć. Podjudzać, napuszczać, nawoływać. I łgać. Oczywiście. Tu repertuar byłego premiera jest niezwykle bogaty, bo owocuje wieloletnia praktyka, która przecież uczyniła z tego obywatela Sopotu mistrza.
Skoro sam nie ma najmniejszych szans na wyborcze zwycięstwo, to chociaż trzeba wziąć udział w rozróbach osłabiających PiS i jego prezesa. Ludu Warszawy i innych miast! Na ulice! Tylko w ten sposób. Może władza nie wytrzyma i policja zacznie pałować. Ale byłaby chryja. W Paryżu wprawdzie pałują systematycznie, w Hiszpanii także, ale tam walą według demokratycznych reguł. Co innego dałoby się przypisać Polsce. I o to idzie. Do ulicznych zajść nawołuje też niegdysiejszy laureat pokojowej nagrody Nobla, niejaki Bolek. Tenże Bolesław już kilka razy wspominał, że trzeba przejąć władzę, a potem pałować pisowców wedle dawnych przepisów w PRL. Zapewne z werwą do tych ulicznych manewrów przywrze Bronisław Komorowski, nie tak dawno zachęcał, by po prostu dechą w łeb. Tak zwyczajnie, dla porządku. Ze wstydu nie będę przypominał, kim ów pan niedawno był. Gęsiarkę ukradli, ale pastuch pozostał.
I takich właśnie mamy światowców pośród dawniejszych wybrańców narodu. Ale skoro naród dziś z nich zrezygnował, to go pałą. Albo dechą. Albo jeszcze lepiej i tym i tym. Taki dagerotyp kształtuje się teraz obejmując opozycyjnych polityków i jednego literata wśród nich. Aha, podobno Bolesław też coś tam kiedyś napisał. Więc może literatów dwóch?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477821-dwoch-medrcow-z-sopotu-i-oliwy-chce-kolejnych-awantur