Życie codzienne, praca, rodzina. Godzina 19.30 13 grudnia 1981 r. i kolejne, tragiczne miesiące stanu wojennego. Te kobiety były nie tylko matkami, żonami, córkami i siostrami. Były niezłomnymi wojowniczkami o niepodległą Polskę. Opowiedziały dziś w Muzeum Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL swoje historie.
Polały się łzy wzruszenia, byłą tęsknota, ból, ale i radość. Jeśli szukać czegoś dobrego w tych czarnych czasach stanu wojennego, to były to przyjaźnie, które od pobytu w celi zawiązywały się na całe życie. Przy ul. Rakowieckiej 37, w dawnym areszcie śledczym historie bólu, rozpaczy i tęsknoty za własnymi dziećmi w tamtych dniach opowiedziały bohaterki grudnia 1981. Matki, żony, córki. Internowane i represjonowane.
To ich historie moje pokolenie, a także każde następne, które nie będzie pamiętać czasów PRL, ma obowiązek podawać dalej.
Elżbieta Królikowska–Avis pierwszych represji doznała jeszcze przed grudniem 1981 r. W murach aresztu śledczego przy ul. Rakowieckiej spędziła kilka miesięcy. Anna Goławska w zaawansowanej ciąży musiała walczyć o godność swoją i swojej rodziny. Prawie w całości także internowanej. Maria Dłużewska, aktorka, wspominała czasy, kiedy kultura musiała odrywać od rozpaczy codzienności. Grażyna Najnigier i Maria Dąbrowska, przedstawicielki najmłodszego i najstarszego wówczas pokolenia internowanych, wspominały z kolei koszmar wywózki do aresztu w graniczącej z obwodem kaliningradzkim Gołdapi. I czas w samym areszcie.
Honorowy patronat nad wydarzeniem objęła Jadwiga Morawiecka, żona śp. Kornela Morawieckiego, założyciela Solidarności Walczącej. Na spotkaniu obecny był także jego syn, premier Mateusz Morawiecki.
To wasze życie naznaczone łzami, krwią, było kluczem do wolności
— powiedział do więźniarek premier.
Jadwiga Morawiecka wspominała zasłużone dla Polski kobiety – m.in. Danutę Siedzikównę „Inkę”, Krystynę Krahelską, Krystynę Wańkowicz, Karolinę Lanckrońską, Annę Walentynowicz, Mariannę Popiełuszko.
My Polki już takie jesteśmy, że nic nie może się dziać w naszej ojczyźnie, żebyśmy były obojętnie. Kiedyś „matki, żony w mrocznych izbach wyszywały na sztandarach”, całe pokolenia z ich mlekiem wyssały ich patriotyzm. Marszałek Piłsudski swe serce z wdzięczności oddał matce, leży na Rosie, wśród żołnierskich mogił jedyna. Na grobie są słowa wyryte – „matka i serce syna”
— mówiła Jadwiga Morawiecka.
List do internowanych przesłał także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wydarzenie zorganizowane przez Jacka Pawłowicza, dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL i Alinę Cybulę-Borowińską, prezes Stowarzyszenia Kobiet Internowanych i Represjonowanych poprzedziła msza święta w intencji ofiar stanu wojennego. Następnie na terenie dawnego więzienia przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie, odsłonięto tablicę poświęconą legendarnej matce „Solidarności” Annie Walentynowicz. Jej historię przypomniał w swoim wykładzie prof. Sławomir Cenckiewicz.
Tablicę odsłoniła marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki, marszałek senior Antoni Macierewicz, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek, Janusz Walentynowicz, syn Anny Walentynowicz i Jadwiga Morawiecka.
Na tablicy widnieje napis: „W tym budynku w 1982 roku była więziona Anna Walentynowicz (1929-2010). Uczestniczka Gdańskiego Grudnia ‘70, działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, matka Solidarności, więziona, internowana i prześladowana przez władze PRL. Zginęła 10 IV 2010 roku w katastrofie smoleńskiej. Cześć jej pamięci!”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477741-ich-historie-musimy-pamietac-internowane-represjonowane