Od dawna mówiłem, a już kiedy zobaczyłem ten plan, 24-stronicowy dokument o zielonym ładzie, że jest to rozgrywka o dominację ekonomiczną w Europie. Jest to rozgrywka ideologiczna również o zmianę sposobu życia Europejczyków. Niestety jest to rozgrywka też o zatrzymanie procesu wzrostu europejskiego. Gdyby został wprowadzony w życie, to może się skończyć katastrofą gospodarczą Europy
— ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.pl były szef MSZ a obecnie eurodeputowany Witold Waszczykowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Przywódcy unijni porozumieli się na szczycie w Brukseli co do osiągnięcia przez Unię Europejską neutralności klimatycznej do 2050 roku. Do konkluzji szczytu wpisana została zasada, że Polska będzie w swoim tempie dochodzić do neutralności klimatycznej. Co to w praktyce będzie oznaczać?
Witold Waszczykowski: Przede wszystkim jest to dla nas osiągnięcie, bardzo pozytywny zapis, ponieważ mamy prawo dyktować sobie tempo, cenę, również dostosowanie się do tych wymogów, które stawia Unia Europejska. Być może je wykonamy do 2050 roku, bo być może za jakiś czas, kilka, kilkanaście lat pojawi się tańsza technologia, która pozwoli to osiągnąć, ale nie mamy tutaj w tej chwili ściśle narzuconego obowiązku. To po pierwsze. Po drugie zachowaliśmy prawo, jak rozumiem z tych decyzji politycznych, do różnego rodzaju funduszy dostosowawczych, które mają służyć w tym procesie dochodzenia do neutralności. To są wszystko pozytywne efekty. Jest jedno „ale”. Oczywiście to „ale” nie jest kierowane do premiera, bo on wykonał bardzo solidną, porządną i pozytywną pracę, natomiast jest to polityczna decyzja Rady Europejskiej. Jak ona zostanie teraz wykonana przez Komisję Europejską, to jest znak zapytania. Czy Komisja Europejska będzie respektować i interpretować tę decyzję tak, jak my rozumiemy, czy będzie próbowała narzucić różne rozstrzygnięcia, które będą szły w poprzek tej decyzji politycznej? Już dzisiaj na konferencji prasowej premier też zastrzegł się i mówił, że tutaj „diabeł tkwi w szczegółach”. Słyszałem również równolegle prezydenta Macrona, który również zapowiadał, że jeśli Polska w przyszłym roku nie potwierdzi jednak udziału w tym procesie dochodzenia do neutralności, to pod znakiem zapytania może być udział w funduszach zaufania, które Unia chce stworzyć. Pytanie też, czy tą polityczną decyzję Rady Europejskiej będzie respektował taki wróg Polski jak Frans Timmermans, który przecież przez ostatnie dni odgrażał się, że nie odpuści Polsce i nie dopuści, żeby węgiel w dalszym ciągu był podstawą produkcji energii w Europie.
Jeżeli chodzi o kwestię ewentualnego cofnięcia funduszy, to by było kuriozalne, dlatego że premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie podkreślał, że warunkiem przyspieszenia naszej transformacji energetycznej jest właśnie dostęp do tych funduszy…
Tak. Oczywiście. My to tak rozumiemy. Tak to interpretujemy. Oczywiście tutaj premier ma rację, że stawia taki warunek, natomiast pytanie jest też, czy ten warunek będzie respektowany, bo przecież te fundusze trzeba dopiero stworzyć. W komunikacie Komisji Europejskiej, który ukazał się kilka dni temu nie ma zapisu o 100 miliardach. Te 100 miliardów pokazuje się w wypowiedziach polityków Komisji, pani von der Leyen. Tam są pewne zapowiedzi, tylko skąd te pieniądze mogłyby być brane? To nas czeka jeszcze przez najbliższe półrocze, żeby stworzyć konkretny program dochodzenia do tej neutralności i finansowania całego procesu. Będziemy musieli jeszcze czekać, żeby się przekonać, jak ten proces będzie wyglądał, jak będzie skonstruowany, jak będzie finansowany. Powtórzę za premierem: rzeczywiście „diabeł tkwi w szczegółach”.
Ale to jest też swojego rodzaju test zarówno dla samej Unii Europejskiej jako instytucji, jak i państw Zachodu, czy im rzeczywiście zależy na ograniczeniu emisji CO2, czy jest to tylko i wyłącznie gra polityczna obliczona na uderzenie w Polskę.
Ma pani rację, tylko który z ostatnich testów Unia Europejska zdała w ten sposób? Przecież Unia Europejska, a szczególnie Komisja Europejska podnosiła przeciwko nam różne zastrzeżenia, które były całkowicie niepodparte prawnymi uzasadnieniami w traktatach europejskich. Przed oczami przecież mamy rozgrywkę między instytucjami europejskimi. Zanim Rada Europejska podjęła decyzję wczoraj w nocy, dwa dni temu Komisja Europejska już obwieściła swój plan dochodzenia do neutralności, a zgodnie z traktatami Komisja Europejska nie ma prawa inicjować tak daleko idących zmian w życiu Unii Europejskiej, w dziedzinie społecznej, gospodarczej, bo przecież takie plany dotkną bardzo szeroko życia europejskiego, więc tutaj mamy też rozgrywki między instytucjami europejskimi i one będą w dalszym ciągu funkcjonować.
Od dawna mówiłem, w szczególności kiedy zobaczyłem ten plan, 24-stronicowy dokument o zielonym ładzie, że jest to rozgrywka o dominację ekonomiczną w Europie. Jest to rozgrywka ideologiczna również o zmianę sposobu życia Europejczyków. Niestety jest to rozgrywka też o zatrzymanie procesu wzrostu europejskiego. Gdyby został wprowadzony w życie, to może się skończyć katastrofą gospodarczą Europy. Dlatego przecież inne regiony świata pójdą dalej, nie będą respektować naszych norm i standardów. Trzeba przypominać, że Europa, Unia Europejska jest winna tylko za 9 proc. zmian klimatycznych, za 9 proc. gazów emisyjnych, które się wydostają. Czyli za ponad 90 proc. odpowiada pozostała część świata. Europa jest po Australii najmniejszym kontynentem i nie wyobrażam sobie, żeby reszta świata z entuzjazmem realizowała nasze plany klimatyczne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477586-waszczykowski-to-rozgrywka-o-dominacje-ekonomiczna-w-ue