Ani wspomnienia, ani dzienniki nigdy nie są najbardziej wiarygodnym źródłem informacji, bo autor naturalnie przedstawia się w lepszym świetle i relacjonuje wydarzenia mocno subiektywnie, ale w tym przypadku nie można się nadziwić wizji świata proponowanej przez Donalda Tuska.
Słabo musiało być z Polską i tragicznie z Unią Europejską, skoro stojący na jej czele człowiek opisuje rzeczywistość banałami rodem z nagłówków europejskich tabloidów, nie podaje żadnej (!) nowej informacji, polityków ocenia po kolorze skarpetek czy brody, w Londynie rozgląda się za peronem opisywanym z powieści o Harry’m Potterze a w dodatku myśli, że światowi przywódcy od Chin przez Rosję, Europę po Stany Zjednoczone inspirują się jego – naprawdę banalnymi – wezwaniami do spokoju czy postępowania zgodnie z sumieniem. Takie postrzeganie rzeczywistości bardziej przystoi gimnazjalnej blogerce niż szefowi Rady Unii Europejskiej i polskiemu politykowi najwyższych szczebli.
Tusk – istny geniusz
Przywódcy zazwyczaj przeceniają swój wpływ na rzeczywistość, jednak proponowana w „Szczerze” samoocena Tuska przypomina lapsusy Lecha Wałęsy, który myślał, że sam zainspirował Donalda Trumpa do zostania prezydentem USA.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wałęsa o Trumpie: moja historia była inspiracją do działania
I tak oto w dobie konfliktu katalońsko-madryckiego Donald Tusk spotyka się z premierem Hiszpanii, a później odnotowuje:
Proszę go o powstrzymanie od użycia siły (…) „Całe moje doświadczenie życiowe uczy mnie, że przemoc nigdy nie prowadzi do dobrych rozwiązań – tłumaczę spokojnie.
I bach, kolejny kryzys zażegnany. Były premier potrafi też nawracać tłumy, np. gdy w Turcji zwraca się do emigrantów i uchodźców:
Nie przybywajcie do Europy. Nie wierzcie przemytnikom. Nie ryzykujcie swoich pieniędzy i życia.
I w ten sposób unijny lider znów zareagował na kryzys światowej skali. Także Donald Trump ulega perswazji na każde słowo Tuska. Wpis z 18 listopada 2016 r.:
[prezydent USA] pyta, jak tam brexit i kto następny w kolejce do wyjścia. Trochę markotnieje, kiedy mówię, że brexit bardzo zjednoczył pozostałe państwa i że nikt więcej nie szykuje się do opuszczenia Unii.
W ogóle z notatek Tuska wynika, jakoby światowi liderzy nie mieli żadnych pracowników, gabinetów, sekretarzy, nie mają pojęcia o świecie, dopóki nie powiedzą sobie jakiegoś ogólnoludzkiego frazesu. I tak oto polski polityk oświeca premiera Holandii:
Tłumaczę Markowi Ruttemu, że blokujac umowę, postępują niemądrze i niemoralnie równocześnie, a on tylko rozkłada ręce.
Doprawdy? Wobec gry wielostronnych interesów, lobbystów międzynarodowych koncernów, presji społeczeństw, gry europejskich mediów, działań opozycji parlamentarnych w demokratycznych krajach wystarczy powiedzieć, że dana decyzja jest „niemądra i niemoralna”? To ma poruszyć światowych liderów, którzy zarządzają dziesiątkami milionów ludzi i potężnymi zasobami ekonomicznymi? „Bądź mądry i moralny” i, znów, za pstryknięciem palcami, świat staje się lepszy? Czy to jest skrajna naiwność i infantylizm czy raczej Tusk dostosowuje poziom przekazu do swojego wyobrażonego czytelnika?** Może były szef PO uznał, że Polacy nie zrozumieją zawiłości gier politycznych i lepiej sprzedać im bajkę o gimnazjalnych pouczeniach z godzin wychowawczych?
Książka naszpikowana jest relacjonowaniem kto kiedy pochwalił Tuska, kto mocno bił brawo, kto się wzruszył podczas jego przemówienia i jak trafne twitty napisał autor. I jakże Obama mu kibicował: „Trzymaj się Donald”. Zapewne ma to zrobić wrażenie na zakompleksionych fajnopolakach, ale od lidera UE wymagalibyśmy raczej rozwiązań problemów a nie zdjęć z wielkimi tego świata (zdjęć w książce dużo, ciekawych i świetnie zrobionych)
Tusk – istny prorok
Trudno uwierzyć, że książka była faktycznie spisywana jako dziennik. Raczej odtworzono wpisy z kalendarza szefa Rady dodając jakieś komentarze z artykułów dla czytelników tabloidów. Raz że rzadko kiedy dziennik pisze się w czasie teraźniejszym (większość autorów dzienników na koniec dnia pisze: zrobiłem, zjadłem, powiedziałem, a nie „robię, jem, mówię”), a dwa że przy infantylizmie wyżej wspomnianych refleksji dość naiwnie jest wierzyć, że Tusk przewidział tyle zmian na świecie, o których twierdzi, że przewidział.
A podobno od razu dostrzegł, że Macron zostanie prezydentem (zanim ten w ogóle ogłosił swoją kandydaturę), że Trump wygra wybory, że Kijowski jest podejrzany, że Saruysz-Wolski opuści Platformę Obywatelską, a Bronisław Komorowski zakończy prezydenturę na pierwszej kadencji. I jedna nowość – Tusk od początku był sceptyczny wobec projektu Angeli Merkel o przyjmowaniu emigrantów! Na pusty śmiech, drodzy państwo, się zbiera gdy jeden z najwierniejszych współpracowników Berlina przedstawia się jako skryty Berlina krytyk, który już na wstępie przejrzał błędy kanclerz Niemiec:
Niemcy są zachwyceni sami sobą, pokazują Europie, co znaczy otwartość i gościnność, ale coraz wyraźniej widać, że szlachetne intencje i moralne pobudki niekoniecznie służą rozwiązaniu problemu.
Tusk rozumie świat lepiej niż ktokolwiek inny. Dzwoni do niego Erdogan, o pomoc błąga go Poroszenko, widzi naiwność świata, wreszcie martwi się Polską. Nawet taksówkarze w Brukseli się tą Polską martwią:
Coraz częściej słyszę i od brukselskich taksówkarzy i polityków, zaskoczone, pełne niedowierzania głosy: Co tam się u Was dzieje?
Tusk – istna katastrofa
Można zrozumieć, że takie dzienniki nie będą dziełem na miarę Juliusza Cezara i nie będą miały literackiego stylu na miarę innych autorów jak Leopold Tyrmand czy Stefan Kisielewski. Ale dlaczego nie ma u Tuska żadnych refleksji cywilizacyjnych? Dużo mądrzejsi są w swoich książkach Radek Sikorski („Polska może być lepsza”) i Grzegorz Schetyna („Historia pokolenia”)!
Światowy lider co prawda opisuje arcydzieła malarstwa, które lubi oglądać, przytacza tytuły książek, które czyta (Cortazara, Littela, Houellebecqa) i nie mamy powodów kwestionować jego czytelnictwa, jednak nic z tych lektur nie wynika! Po zamachach terrorystycznych ogarniających Europę autor „Szczerze” opisuje, że przesyła kondolencje i się martwi, o kryzysie w strefie euro że trzeba tegoż euro więcej, a o Brexicie że zawinił po prostu populizm Camerona. O Kościele katolickim, że PiSowski, o Jarosławie Kaczyńskim, że kiedyś wyszedł z negocjacji z nim, bo miał niby uznać kwakanie kaczki za oknem za prowokację. Dlaczego „Szczerze” jest tak druzgocząco płytka intelektualnie?!
Ludzie widziani oczami Tuska niewiele mają do powiedzenia: Đukanović z Czarnogóry „ma blisko dwa metry wzrostu” i jest kontrowersyjny (ale ma łzy w oczach po słowach Tuska), Książę Salman z Arabii Saudyjskiej to „bardzo przystojny mężczyzna, silny i zdecydowany, ze świdrującym spojrzeniem i kruczoczarną brodą kontrastującą ze śnieżnobiałą galabiją”. Trudeau ma kolorowe skarpetki – i tylko takie refleksje o graczach światowej rangi interesują wielbicieli Tuska?
Jest też i polityczny guru Tuska – Lech Wałęsa. Były prezydent miał powiedzieć na początku kadencji szefa UE: „Niech pan tam uważa, ja to się boję, że ta Unia to się chce podzielić, a Polaka wzięli, żeby było na kogo zwalić odpowiedzialność. I znowu będzie wina Tuska”. I można się nieco zgodzić z dawnym przywódcą Solidarności – gdzie się Donald Tusk nie pojawi tam nadchodzi katastrofa. Książka też jest taką katastrofą – zwłaszcza intelektualną. Szczerze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477536-szczerze-to-zatrwazajace-banaly-ktore-wiele-o-tusku-mowia