Polska polityka w coraz większym stopniu staje się sztuką kłamstwa. Żeby choć skutecznego. O to nikt nie dba. Wyznawcy takiej metody uprawiania polityki, wychodzą z trafnego założenia, że zawsze znajdą się tacy, którzy uwierzą w największe bzdury. Część z nich będzie fałszywe informacje i opinie powielała, co przyczyni się do ich rozpowszechniania i zarazem uwiarygodniania. Część polityków całkowicie świadomie korzysta z dorobku goebbelsowskiej propagandy, która kierowała się maksymą, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Nie można jednak tej zasady demonizować. Niektóre fantazje próbują przekuć w prawdę tak piramidalne głupoty, że do końca świata nie znajdzie się człowiek, który gotowy byłby w nie uwierzyć.
Siedzę w słońcu na tarasie, […] oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera. Popijam powoli malwazję. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy
—napisał Donald Tusk w wydanej niedawno książce, noszącej jak na ironię tytuł „Szczerze”.
W przytoczonym fragmencie tylko pierwsze zdanie oddaje prawdopodobnie prawdziwą sytuację. Ilustruje ono istotę aktywności politycznej Tuska. Pozostałe pełnią rolę ozdobników, które mają wzbogacić obraz polityka, jako wyrafinowanego i wszechstronnego znawcę i zarazem odbiorcę wysokiej kultury. Uwagę czytelnika autor skierował natychmiast na właściwe tory, zanim mogłoby komukolwiek przyjść do głowy, że Donald Tusk w czasie krótkich chwil relaksu, w którym regeneruje nadwyrężone od nadludzkiego wysiłku stargane nerwy, przerzuca „Playboya”, a z komórki słucha disco-polo. To dopiero byłaby degradacja. Portret „Króla Europy” zanurzonego w świecie zwykłych zjadaczy chleba. Może jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że na Sylwestra zjawi się na Równi Krupowej w Zakopanem, organizowanym przez TVP. Jaki obciach. Przecież tam nie zagrają Mahlera.
Jedyna szansa, gdyby Donald Tusk miał przyjechać z Małgorzatą Kidawą – Błońską i zapowiedzieć wygłoszenie przez nią o północy orędzia prezydenckiego do narodu. To byłoby dla niej dobre przetarcie jako przyszłego prezydenta.
Kidawie-Błońskiej i Tuskowi towarzyszyłby Borys Budka, który opowiada podobne bajki, jakich autorem jest były szef Rady Europy. Budka próbuje zaczarować rzeczywistość, twierdząc, że „Kidawa-Błońska w swoich wystąpieniach bije na głowę prezydenta Andrzeja Dudę”. A może Budce idzie o to, że Kidawa-Błońska jest bardziej kobieca niż Andrzej Duda. Jeśli tak, to wyjątkowo miałby rację.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477455-prawdziwy-tusk-podczas-relaksu-wspierany-przez-budke