Nie raz pisałem, że w kilku znaczących kwestiach polityczno-społecznych jesteśmy podobni do Amerykanów. Jednym z podobieństw jest religijny kod kulturowy, jaki jest wpisany w polskość i nasz krwiobieg.
Amerykanie, mimo rewolucji kulturowej pokolenia 68, nigdy nie wybrali na stanowiska prezydenta USA ateisty. No, może wybrali, ale nie kogoś, kto się deklarował publicznie jako ateista. Nawet najbardziej lewicowy prezydent USA w historii, czyli Barack Obama jest członkiem protestanckiego zboru i używał publicznie słów „niech Pan Bóg błogosławi USA”. Do dziś żaden polityk realnie myślący o prezydenturze nie będzie z ateizmu robił cnoty, nawet jak w głębi duszy nie znosi chrześcijaństwa i innej monoteistycznej religii. Po tym jak były burmistrz NYC Michael Bloomberg, miliarder bijący bogactwem na głowę Donalda Trumpa, wystartował w prawyborach Partii Demokratycznej, widać też, że skrajna i socjalizująca lewica pragnąca przejąć stery w partii mocno słabnie. Oczywiście zaufanie do miliarderów nie jest podobieństwem do polskiej polityki, gdzie ekonomicznie polska prawica jest jak lewe skrzydło Partii Demokratycznej. Jednak już w kwestii popularności wśród masowego wyborcy radykalnych haseł, Polska i USA się do siebie zbliżają.
Piszę to w kontekście startu w wyborach prezydenckich Szymona Hołowni. Postawienie na tak osiodłanego konia jak Hołownia dowodzi powyższej tezy. Nie roztrząsam kto finansowo stoi za kandydaturą Hołowni. Jasne jest, że musi mieć on jakieś finansowe zaplecze, skoro nie popiera go żadna partia polityczna. Ba, nie sądzę by zdecydował się na tak radykalne przebudowanie kariery ( rezygnacja z popularnego show jak Mam talent to ogromna zmiana finansowa) i życia, idąc na bój bez finansowego pancerza. Ten będzie mu wyjątkowo potrzebny, bo idzie on na wojnę o głosy leżące po stronie i tak mocno rozbitej na wielu kandydatów opozycji.
Tutaj dochodzimy do głównej myśli tekstu. Kandydatura Szymona Hołowni jest bardzo znamienna pod kątem właśnie kodu kulturowego Polaków. Bez względu na to jak oceniamy pierwsze wystąpienia Hołowni ( ja jestem zaskoczony brakiem medialnego pazura i charyzmy godnej showmana, jakim Szymon przecież jest) i jak zapatrujemy się na jego polityczną ocenę rządów PiS, to nie możemy zaprzeczyć, że Hołownia światopoglądowo jest bliżej konserwatyzmu niż liberalizmu w wydaniu lewicowym. Piszę o poglądach na moralność, etykę i tradycję, a nie na sprawy ekonomiczne czy ustrojowe. W tym drugim przypadku w zasadzie nie wiemy, jakie są poglądy Hołowni, poza tym co pisał na przestrzeni lat jako również komentator polityczny.
Jeżeli przyjmiemy, że start Hołowni nie jest tylko i wyłącznie kaprysem zmęczonego dziennikarstwem i showbiznesem człowieka, ale planem wpływowych środowisk na pokonanie Andrzeja Dudy, to moja teza o podobieństwie Amerykanów i Polaków jest na miejscu. Szymon Hołownia nie jest w mojej percepcji tylko prezenterem telewizyjnym, jak go niesprawiedliwie opisują dziś media. Hołownia to jeden z najważniejszych katolickich publicystów w erze po śmierci Jana Pawła II. Mało dziś się pamięta, że Hołownia był wicenaczelnym tygodnika „pokolenia JPII”, czyli Ozonu, wydawanego w czasie, gdy Janusz Palikot uznawał się za katolickiego intelektualistę. W Ozonie ( były różne fazy tego pisma) pracowali też ludzie konserwatywnej Frondy i Tomasz Terlikowski. Ja również debiutowałem na łamach tego tygodnika, pisząc głównie o cywilizacji i religii.
Po Ozonie Hołownia uplasował się na pozycjach jednego z czołowych liberalnych katolików, próbujących ewangelizować za pomocą popkulturowego języka. Od zawsze byłem zwolennikiem takiego rodzaju rozmowy o religijności z niektórymi grupami społecznymi. Hołownia w moim przekonaniu świetnie dawał sobie z tym radę. Choć teraz buduje przekaz na dosyć banalnej, ale lotnej, narracji o „przyjaznym rozdziale Kościoła od państwa”, to w swoich książkach dotykających tematów wiary i Kościoła katolickiego zawsze w ciekawy sposób analizował problemy katolicyzmu. Nigdy też w dyskusjach bioetycznych nie odchodził od katolickiej optyki i dogmatyki, przesuwając ewentualnie akcenty ( zadowalając liberałów) w debatach na te tematy.
Hołownia jest więc połączeniem showmana z popularnego programu telewizyjnego z Polakiem nie odcinającym się od katolicyzmu. Nie jest to liberał Ryszard Petru co najmniej igrający z antyklerykalizmem. Nie jest to też zupełnie lewacki Robert Biedroń, odrzucający swoim radykalizmem od siebie Polskę spoza wielkich metropolii. Hołownia, przynajmniej w założeniu papierowym, jest idealnym kandydatem, by zgarnąć zarówno elektorat PSL, jak i PO, rozczarowany brakiem wyrazistego lidera. Po tym jak lewica odzyskuje dla siebie przestrzeń wyborczą, PO nie ma czego szukać po lewej stronie, więc musi iść do elektoratu centrowego.
Czy Hołownia ma jakiekolwiek szanse na wejście do drugiej tury? Moim zdaniem jest to mało prawdopodobne. Tekst nie jest jednak o tym. Natomiast uważam, że upatrywanie szans na sukces u kogoś takiego jak Hołownia, dowodzi, że środowiska na różne sposoby próbujące odsunąć PiS od władzy od 4 lat zdały sobie sprawy, że nie są tego w stanie zrobić bez osoby co najmniej neutralnej, albo zdystansowanie przyjaznej w stosunku do Kościoła katolickiego, polskiej tradycji i wyrosłych z chrześcijaństwa, wartości moralnych. Amerykanie nie wyobrażają sobie ateisty w Białym Domu. My nie chcemy tam widzieć lewicowego rewolucjonisty, skoro trójka najważniejszych kandydatów opozycji (Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz, Hołownia) w prezydenckim boju plasuje się w centrum. Nie uważam, że tak będzie zawsze. Laicyzm w sporym stopniu dotyka też Polski. Jednak dziś nikt już poważnie nie myśli, że Robert Biedroń może być czarnym koniem prezydenckiego wyścigu, co jeszcze w maju tego roku wyglądało zupełnie inaczej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477175-pod-pewnymi-wzgledami-jestesmy-bardzo-podobni-do-amerykanow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.