W ostatnich siedmiu latach nie było w resorcie tylu kontroli, co w ostatnich kilku miesiącach. Ostatnia doraźna kontrola była w 2014 r. Nie mamy się czego obawiać – wszystko jest transparentne
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Wojcik, wiceminister sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Jak pan minister odniesie się do informacji o skierowaniu przez NIK zawiadomień do prokuratury po kontroli programu „Praca dla więźniów”?
Michał Wójcik: Jestem bardzo zdziwiony, że zwołano tego typu konferencję, że są zawiadomienia dotyczące sztandarowego projektu, który jest realizowany w resorcie sprawiedliwości. To jest program kluczowy, także z punktu widzenia odbioru społecznego. Ludzie zarzucali poprzedniej władzy, że nie zatrudniano więźniów, którzy mogliby pracować np. dla samorządów. W związku z tym przygotowano program „Praca dla więźniów” - wyciągnięto wnioski ze wszystkiego, co było źle realizowane przez całe lata. Przygotował go pan minister Patryk Jaki, który jest dzisiaj szczególnie atakowany. To jest jego wielka zasługa, że udało się ten projekt zrealizować. W momencie, kiedy mamy twarde dane, z których wynika, że kiedy obejmowaliśmy władzę, to pracowało 36 proc. wszystkich więźniów, a dzisiaj pracuje 57 proc. - to jest 13 tys. ludzi więcej, zamiast pochwalić nas za, to składa się zawiadomienia. Kiedy się je składa? Po wielu tygodniach od kontroli, która zakończyła się w czerwcu. Jeżeli kontrola kończy się protokołem pokontrolnym, to od razu powinny iść ewentualne zawiadomienia. Nie wiem dlaczego zrobiono to teraz i zaatakowano program, którego efekty są znakomite.
Czy bezpośrednio po kontroli Ministerstwo Sprawiedliwości otrzymało od NIK informacje o nieprawidłowościach?
Nie było sygnałów o nieprawidłowościach. Były tylko zalecenia do zrealizowania. Nigdzie nie mówiono o tym, że złamano prawo. Zalecenia dotyczyły stawek czynszu za wynajem hal przemysłowych, liczby pracujących więźniów i tego, żeby zakłady przywięzienne same wykonywały inwestycje, a nie podzlecały je innym firmom. Ale zakłady przywięzienne podzlecały je zgodnie z przepisami prawa. Jeżeli chodzi o czynsze za dzierżawę, to jest to specyfika całej inwestycji. Przecież to nie jest inwestycja realizowana w centrum miasta, w warunkach dostępnych dla każdego. To są inwestycje w jednostkach penitencjarnych – w zamykanych, chronionych jednostkach. Tam czynsz jest zupełnie inny, nieprzystający do stawek w innych częściach miastach. Jest jeszcze jedna istotna rzecz. Przecież zgłaszały się różne firmy i tak naprawdę to one oferowały konkretną stawkę – to było realizowane w warunkach rynkowych. Wiadomo, że firma w takiej sytuacji proponuje niższą stawkę, a inwestor, czyli dany areszt wybiera najkorzystniejszą ofertę. Gdzie tu złamanie prawa? Ministerstwo w tych sprawach odpowiedziało Najwyższej Izbie Kontroli. Jeśli natomiast chodzi o tor przeszkód dla służby więziennej w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu, to warto przypomnieć, że budżet więziennictwa to jest 4,5 mld zł. Rozumiem, że kwestią kluczową teraz jest te ponad 300 tys. zł, które są kwestionowane. NIK twierdzi, że tor powinien kosztować 60 tys. zł. Ale ta cena została określona właśnie w warunkach rynkowych. Przedsiębiorstwo przywięzienne, które realizowało tę inwestycję wybrało, z ich punktu widzenia, najkorzystniejszą ofertę. Było to podwójnie badane – rynkowo i przez specjalistę do spraw inwestycji z ośrodka w Kaliszu. Osoba z kwalifikacjami budowlanymi orzekła, że powinno to tyle kosztować. Ktoś w opinii podaje inną kwotę – będziemy to sprawdzali, natomiast wyliczenia nie zostały „wzięte z kapelusza”, tylko w oparciu o kwoty rynkowe.
Jak często w ostatnim czasie Ministerstwo Sprawiedliwości było kontrolowane przez NIK?
W ostatnich siedmiu latach nie było w resorcie tylu kontroli, co w ostatnich kilku miesiącach. Ostatnia doraźna kontrola była w 2014 r. Nie mamy się czego obawiać – wszystko jest transparentne.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477046-nasz-wywiad-wiceminister-sprawiedliwosci-o-kontroli-nik