Niegdyś twarzą „Kościoła otwartego” w Polsce była zasępiona, poorana zmarszczkami twarz Tadeusza Mazowieckiego. Dziś jest nią dziecięca buzia Szymona Hołowni. Kto lansuje jego kandydaturę?
— pisze w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” Grzegorz Górny.
Publicysta na wstępie omawia pojęcie „Kościoła otwartego”.
To, co zwykło nazywać się »Kościołem otwartym« w Polsce, od początku było projektem nie tylko religijnym, lecz także politycznym. Od poczęcia uwikłane zostało bowiem w światopoglądowe spory przebiegające nie tylko między Kościołem a władzą komunistyczną, lecz także w poprzek samego katolicyzmu. Lewica starała się zawsze wygrywać podziały wewnątrz Kościoła, licząc na jego osłabienie i skaptowanie części katolickich elit
— wyjaśnia Górny. Tłumaczy też pochodzenie tego określenia.
W lutym 1957 r. kierownik działu filozoficznego »Po Prostu« Janusz Kuczyński opublikował na łamach tego popularnego wówczas tygodnika tekst »Miłość wojująca«. Dokonał w nim podziału na dwa rodzaje katolicyzmu: zły i dobry. Ten pierwszy to »katolicyzm instytucjonalny«, który »odurza się smakiem władzy i panowania, »rząd dusz« dla sprawujących go podmiotów jest jedną z największych psychologicznych atrakcji«. Po drugiej stronie umieszczał natomiast »katolicyzm indywidualistyczny«, dla którego »religia jest sprawą prywatną, a nie publiczną, jest sprawą serc”
— pisze Górny, przypominając jak przez lata rozwijało się pojęcie „katolicyzmu otwartego”.
[…] Przez lata zmieniła się też formuła »katolicyzmu otwartego«. Pozbawiony reprezentacji politycznej, skoncentrował się na kulturze i religii. W tej ostatniej sferze coraz mocniej opowiada się za postulatami postępowych teologów, żądających zmiany nauczania Kościoła w sprawach moralnych i obyczajowych — czytamy.
Górny, w tym kontekście, nawiązuje do osoby Szymona Hołowni.
Gwiazdor programu „Mam talent” od lat zaangażowany jest w debatę publiczną, stosujące zazwyczaj starą zasadę Adama Michnika, czyli stara się przedstawiać jako zdroworozsądkowy reprezentant złotego środka pomiędzy dwiema radykalnymi skrajnościami. O ile wcześniej pisał jednak dość uładzone teksty, o tyle od czasu wejścia do TVN dał się poznać jako coraz ostrzejszy polemista. Choć jego stanowisko było centrowe, jakimś dziwnym trafem zawsze mocniej obrywała prawa strona. W 2010 r. podczas sporu na Krakowskim Przedmieściu stwierdził, że „obrońcy krzyża splugawili krzyż”. Pisał też o „grupie machających flagami i pochodniami krzykaczy, w których ten wypadek obudził demony”
— przypomina publicysta.
Czy start Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich oznaczałby powrót „katolicyzmu otwartego” do sfery politycznej? - więcej na ten temat w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 9 grudnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477025-sieci-holownia-nowe-oblicze-katolicyzmu-otwartego