Nie bałbym się jednak powiedzieć, że postać Grety została zaplanowana i zmontowana przez specjalistów marketingowych
— mówi portalowi wPolityce.pl Jacek Pałkiewicz, reporter, eksplorator, odkrywca źródła Amazonki, od prawie pół wieku przemierza peryferie świata, autor ponad 30 książek.
wPolityce.pl: Co pan sądzi o działalności oraz o hasłach ekologicznych i klimatycznych głoszonych przez Gretę Thunberg? Zgadza się pan z nimi?
Jacek Pałkiewicz: Przypomnę, że wielokrotnie angażowałem się w walkę o zdrowie naszej, jeszcze żywej Planety. Byłem świadkiem wysychania Jeziora Aralskiego, katastrofy ekologicznej większej od Czarnobylu. Widziałem bezlitosne karczowanie tropikalnych lasów na Borneo. Często powtarzałem, jak w mantrze: musimy na to reagować, w przeciwnym wypadku doprowadzimy do katastrofy, której nie będziemy w stanie zatrzymać. Kierowałem misją ekologiczną kosmonautów pięciu krajów, o której pisały wszystkie globalne agencje prasowe i o której świat już po kilku dniach zapomniał. To była moja przegrana. Byłem utopistą, naiwnie chciałem wierzyć, że interesy dobra ludzkości potrafią zdławić realizm epoki przemysłowej. To wszystko mnie przerosło, z goryczą zdałem sobie sprawę, że nie mam wpływu na zmianę świata.
Ale, wracam do pytania. Greta Thunberg wzruszyła miliony ludzi, mówiąc, że ktoś ukradł jej przyszłość, że jesteśmy na krawędzi masowego wyginięcia i że coś trzeba natychmiast zrobić. Ta młoda Szwedka, symbol zielonego pokolenia, modelu konsumpcji i buntu, wyprowadzając na ulice wielu miast na świecie rzesze szkolnej młodzieży, wywarła w kwestiach środowiskowych, dużą presję na instytucje europejskie. Nie ulega wątpliwości, że dokonała dużego dzieła, zwracając uwagę opinii publicznej na ryzyko związane z globalnym ociepleniem planety.
Unika pan jednak odpowiedzi na moje pytanie…
Nie odpowiem Panu, co sądzę o jej działalności, bo, podobnie jak wielu innych, też mam pewne wątpliwości. W jaki sposób stała się ona globalnym fenomenem tej wielkości? Czy to zjawisko może być spontaniczne? Czy jest koordynowane z zewnątrz? A może Greta jest marionetką w rękach PR, politycznej i ekonomicznej operacji marketingowej?
Dziś, kiedy wkroczyłem w „czwartą ćwiartkę życia”, nie mam już zbyt dużo czasu, aby zajmować się głębiej tym tematem. Nie bałbym się jednak powiedzieć, że postać Grety została zaplanowana i zmontowana przez specjalistów marketingowych. Niektórzy uważają, że za „fenomenem szwedzkiej nastolatki”, rzucającej wyzwanie wielkim naszej planety, stoi kampania potężnych kręgów wielkiego biznesu inwestujących w zieloną gospodarkę, które budując narrację „temperatura planety wzrasta nieodwracalnie, nie mamy już czasu - katastrofa humanitarna, złowieszcza apokalipsa jest tuż, tuż”, starają się wpłynąć na opinię publiczną, by ubić swoje partykularne interesy.
Mamy więc do czynienia z produktem marketingowym?
Prawdopodobnie mamy do czynienia z największym eksperymentem inżynierii społecznej. Zadaniem takich postaci jak Greta jest manipulowanie i popychania do działania w skali globalnej wielkich mas ludzkich, poprzez umiejętne wykorzystanie najpotężniejszej armii świata, jaką są sieci społecznościowe. To właśnie dzięki nim, finansowane przez dominujących oligarchów ofensywy, są w stanie w ciągu kilku godzin rozprzestrzenić się niczym wirus, wszczepiając jednolite punkty widzenia i osądy, które stopniowo tworzą pożądaną ideologię. Dodajmy, że za młodą aktywistką stoi ogromna machina medialna, która wykorzystuje katastrofę ekologiczną dla swoich interesów, także politycznych.
Czy zaskoczyły pana informacje hiszpańskiego dziennika „El Confidencial”, który stwierdził, że norweska aktywistka jest wspierana przez fundusze finansowe oraz firmy zainteresowane wyeliminowaniem węgla z rynku?
To nic innego jak potwierdzenie moich słów.
Od kilkudziesięciu lat przemierza pan świat. Podobno nie ma już miejsc na globie, w których pan nie był. Obserwuje więc pan to, co dzieje w różnych częściach świata z bliska. Chciałem więc spytać, czy zmiany klimatyczne są faktem czy mitem?
Zmiany są zauważalne na każdym kroku. Mamy do czynienia z niestabilną i nieprzewidywalną pogodą. Dawniej jadąc do Amazonii wiedziałem, że 15 lutego zaczynają się deszcze, dzisiaj można tam pojechać miesiąc później i tego deszczu nie będzie jeszcze widać. Ja już nie pamiętam, kiedy widziałem prawdziwą polską zimę. W ostatnich latach powtarzane były okresowo ekstremalne zjawiska pogodowe, których nie można już uważać za nieprzewidziane. Dewastujące powodzie, osuwiska, huragany i tajfuny, susze i długie okresy upałów lub mrozów, stały się codziennością. Europę coraz częściej nawiedzają fale wyczerpujących upałów i trąby powietrzne, których jeszcze niedawno w Polsce nie widziano.
Amerykański prezenter radiowy Mark Levin i były pracownik administracji prezydenta Ronalda Reagana twierdzi, że ekolodzy od pięćdziesięciu lat przestrzegają przed zmianami klimatycznymi, globalnym ociepleniem bądź ochłodzeniem, ale ich przewidywania nie sprawdzają się. Według niego te ostrzeżenia są wykorzystywane nie do troski o środowiska, ale do wprowadzania politycznej agendy. Zgadza się pan z tą opinią? Jak pan skomentuje te słowa?
Wśród katastrofalnych tonów z pewnością przebijają się przeróżne interesy ekonomiczne możnych tego świata. Nikt jednak nie może podważyć analiz naukowców różnych dziedzin, przynoszących coraz bardziej niepokojące wiadomości. Zanieczyszczenie wód, powietrza i gleby czy emisja węgla do atmosfery, już dawno przekroczyło wszelkie dopuszczalne normy. Umiera życie w morzach, giną lasy, całkowicie wymknął się spod kontroli przyrost demograficzny, ulegają zagładzie całe gatunki flory i fauny, rośnie nieustannie zapotrzebowanie na energię. Bolączką naszych czasów staje się niedostatek wody. Lodowce Alaski i Grenlandii topnieją w zastraszającym tempie. Wykaz jest długi.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
JACEK PAŁKIEWICZ - reporter, eksplorator, odkrywca źródła Amazonki, od prawie pół wieku przemierza peryferie świata. Twórca survivalu w Europie, jest powszechnie uznawanym autorytetem w dziedzinie przetrwania. Mieszka trochę we Włoszech, trochę w Polsce. W 1975 r. pokonał Atlantyk w roli dobrowolnego rozbitka.
Uczył kosmonautów strategii przetrwania w skrajnie surowych i niegościnnych środowiskach. Podobne zajęcia prowadził w cyklu pozarządowego programu dla jednostek antyterrorystycznych, w którym obok innych krajów uczestniczyli oficerowie Gromu, Policji i Straży Granicznej. Szkoli kadry menadżerskie w przekraczaniu barier osobowości w warunkach krańcowego obciążenia.
W 1996 r. jego naukowa ekspedycja ustaliła źródło Amazonki, rozwiewając tym samym kontrowersje, co do miejsca narodzin największej rzeki świata. W 15 lat później władze peruwiańskie wzniosły tam obelisk z tablicą upamiętniającą odkrycie.
Wykładowca akademicki, był tematem prac dyplomowych, licencjackich i magisterskich.
Honorowy ambasador Mazur w ramach światowego konkursu na „7 Nowych Cudów Natury” (2011 r.). „Jestem dumny - mówi Pałkiewicz-, że Kraina Wielkich Jezior została uznana za najpiękniejszy region Europy, a w globalnej konfrontacji (477 konkurentów) uplasowała sie w drugiej siódemce unikatowych klejnotów, tuż za złotą listą Cudów Natury. Prześcignęła takie turystyczne giganty jak Malediwy czy Galapagos”.
Autor ponad 30 książek. Przez kilkanaście lat pracował w mediolańskim Corriere della Sera. Publikuje swoje reportaże na łamach poczytnych periodyków europejskich. W Polsce pisze m.in. w Rzeczpospolitej, Polska Times.
Jego dokonania ukazuje Andrzej Kapłanek w biografii Pałkiewicz, droga odkrywcy (Wyd. Zysk i S-ka). Więcej na www.palkiewicz.com.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476967-palkiewicz-a-moze-greta-thunberg-jest-marionetka